Artykuły

Miało być święto teatru, były kuluarowe dyskusje o chomikach

Mam nieszczęśliwie znacznie większe wymagania wobec teatru. Nie chcę, żeby mi ktoś dziś mówił w jakiejkolwiek formie, że nie można maltretować zwierząt. Bo normalny, przyzwoity człowiek to wie. Zboczeńców i psychopatów trzeba leczyć. Więcej, uważam, że nie można maltretować widzów nudą i intelektualną pustką, bo przestaną przychodzić do teatru - o spektaklach wrocławskiego festiwalu Europejskiej Nagrody Teatralnej pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

W niedzielę późnym wieczorem wręczono we Wrocławiu Europejskie Nagrody Teatralne.

Gala zakończyła trwający od wtorku festiwal, na który zjechało prawie tysiąc bardzo ważnych gości z różnych świata stron. Niestety my, tubylcy, zamiast się cieszyć, że nagrodę dostał pierwszy Polak - Krystian Lupa, i to naprawdę zasłużenie - rozmawiamy o zadymianym cygarem homarze jadalnym albo o chomikach gwałtownie uczących się pływać, które były bohaterami przedstawianych we Wrocławiu sztuk. Żałuję, że nie pochylamy się nad usypiającym monodramem wyreżyserowanym przez Guya Cassiersa czy jeszcze nudniejszym teatrem Francoise'a Tanguy.

Mam nieszczęśliwie znacznie większe wymagania wobec teatru. Nie chcę, żeby mi ktoś dziś mówił w jakiejkolwiek formie, że nie można maltretować zwierząt. Bo normalny, przyzwoity człowiek to wie. Zboczeńców i psychopatów trzeba leczyć. Więcej, uważam, że nie można maltretować widzów nudą i intelektualną pustką, bo przestaną przychodzić do teatru. Gdyby aktor Dirk Roothooft zgłosił się na Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora, nie znalazłby się na nawet liście rezerwowej, ale to jest prestiżowy festiwal europejski. Nie wiem, dlaczego reżyser "Sunken Red" i laureat nagrody Nowe Rzeczywistości Teatralne wybrał ten monodram ze swojego dorobku. Gdyby kiedyś zobaczył Birutę Mar z Litwy w beckettowskim tekście czy Lidię Danilczuk z Ukrainy w szekspirowskiej opowieści o Ryszardzie III, czy wreszcie naszego Janusza Stolarskiego z warszawskiego Teatru Studio w "Ecce homo", to by się zaczerwienił ze wstydu.

W ubiegłym roku nagrodę dla kreatorów Nowej Rzeczywistości Teatralnej dostał Krzysztof Warlikowski razem z Rimini Protokoll, Sashą Waltz. Warlikowski jest właśnie twórcą szukającym tych Nowych Rzeczywistości. Wie to każdy, kto zderzył się z jego twórczością, bo jest ona bardzo kontrowersyjna. Ale teatralna. Jeśli tę samą nagrodę dostaje człowiek, który aktorom każe się taplać w brei przypominającej rozwodnioną zaprawę cementową i do rąk przywiązuje im specjalne błotne żaby albo wymyśla podtapianie chomików i okadzanie cygarowym dymem homara wiszącego na nitkach, to zastanawiam się bardzo poważnie, co to ma wspólnego z teatrem. Homar, żaby i chomiki udowodniły, że hipokryzja jest jedną z naszych cech. Nie widziałem jakichś demonstracji pod podmiejskimi rzeźniami, ale widzę zawsze mnóstwo osób pałaszujących schaboszczaki. Mogę dać słowo, że homar jadalny z weterynaryjnym certyfikatem został sprawiony fachowo. Tak jak świnie w rzeźni.

Europejska Nagroda Teatralna: Wielkie zainteresowanie spektaklami

Wstyd mi, że o tym piszę, zamiast zachwycać się nagrodzonymi spektaklami, bo te "targi" utopią sukces Krystiana Lupy. Na dodatek całe odium spadnie na Wrocław, który tę celebrę firmuje. Fu, fu, fu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji