Rycerze
Tytuł sztuki nie ma w rzeczywistości wykrzyknika. Wykrzyknik pochodzi ode mnie i służy zwróceniu uwagi na tą najświeższą premierę Sceny "Format". Tyle bowiem nowości pojawiło się w ostatnich dniach w teatrach krakowskich, że "Rycerze", wystawieni na niepozornej, piwnicznej scenie mogliby zawieruszyć się w tej bogatej rozmaitości teatralnej. A jest to spektakl ze wszech miar godny obejrzenia. Zgrabny, efektowny i pouczający.
Ta komedia Arystofanesa, to w istocie skrócone (i złośliwe...) studium mechanizmów walki o władzę i jej sprawowanie. Trudno przy tym odmówić autorowi przenikliwości i trafności w ocenie zjawiska. Jego spostrzeżenia i wnioski są uniwersalne.
Reżyser Jerzy Kopczewski, znany krakowianom także jako Bułeczka z Piwnicy pod Baranami, nie zapomniał o tym, że starożytne komedie prezentowano pijanej młodym winem publiczności podczas Wielkich Dionizjów wśród swawoli, sprośnych żartów i hałaśliwego rechotu. I że niefrasobliwe dowcipasy kryły złośliwe ataki na polityków i intelektualistów, oraz celną krytykę sytuacji politycznej lub społecznej. Kopczewski ożenił przy tym trochę starożytnej komedii z formą współczesnego kabaretu, jako że ta właśnie forma szczególnie nadaje się na trybunę dla wywodów retorycznych. Dla kontrowersyjnych, czy choćby tylko zaczepnych poglądów. Ozdobił stary tekst mnóstwem prześmiesznych gagów. Wśród nich są i takie, których ten najwybitniejszy starożytny komediopisarz nawet nie mógłby przewidzieć, ale które z pewnością rozbawiłyby go tak, jak bawił dzisiejszych widzów w Krakowie. Na przykład: "Nie każda Frania służy do prania" oznajmia jeden z obywateli.
Na pochwałę zasługują wszyscy aktorzy. Są spontaniczni, a przy tym sprawni zarówno w grze aktorskiej jak i śpiewie niełatwych i pięknych pieśni Zbigniewa Raja: Paweł Sanakiewicz - Sprytnooki, zawzięty i chciwy tyran, Krzysztof Jędrysek - jego następca "cham z chamów", kiełbaśnik, Marian Dziędziel - bezwzględny i afiszujący się tępą siłą Rycerz i Ryszard Jasiński - bezbronny w swoim ograniczeniu, skołowany lud.