Artykuły

Dziewica rasowa czyli żaba w dekolcie

W wypadku "Pamiętnika z okresu dojrzewania" tak się - trudno powiedzieć, że szczęśliwie, ale w każdym razie niezbyt typowo - składa, że dysponujemy komentarzem autorskim. "Dziewictwo" - istotnie, jeszcze niezbyt dojrzały autor nieopatrznie komentował: "O co chodzi? Dobrze nie wiadomo. Chodzi może, o to, że natura płata im (Alicji i Pawłowi - przyp. M. Sz.) figla za ich czystościową postawę wobec życia. Chodzi też o to, że mętne, niespokojne życie zawsze korci - uboga dziewczyna kradnie z głodu bułki, za co sklepikarz rzuca w nią kamieniem. Alicja natomiast, która ma bułek do syta widzi w tym pieszczotę miłosną, gdyż cierpi głód miłości, jak tamta - głód bułek. Tak więc natrętne, niepokojące życie zawsze korci i na nic chronić się przed nim za wątpliwą osłoną dziewictwa". Gdy idzie o "Pamiętnik Stefana Czarneckiego", Witold Gombrowicz zachował się dużo roztropniej, pisząc tylko, że miał tam "na myśli zjawisko rasy, oglądanej oczami fikcyjnej postaci, doszczętnie pozbawionej rasy". Było to chytre, bo wiodło domysły na fałszywy trop. Autor dojrzały nigdy na coś podobnego by nie poszedł, bo wie, że komentowanie samego siebie niedopuszczalne jest z wielu powodów, między innymi: zawsze istnieje (przynajmniej teoretyczna) możliwość, że egzegeci, którzy dobiorą nam się do dzieła, dogrzebią się w nim idei mądrzejszej niż ta, którą istotnie miał na myśli. Albo: w tym, co się mu niejasno snuło w głowie w trakcie pisania - dopatrzą się jakiejś autentycznej myśli. Autokomentarz takie ewentualności - nader korzystne przecież - w zasadzie wyklucza.

Otóż to: "w zasadzie". Bo gdy autor wart zachodu, wtedy przychodzi mu się z odsieczą z zewnątrz, objaśniając mu (to znaczy: autorowi), co tak naprawdę miał na myśli. Miejsce dla siebie dostrzegła tutaj Izabella Cywińska, adaptując w swoim Teatrze Nowym w Poznaniu dwa opowiadania, sprytnie postrzegając "Pamiętnik Stefana Czarneckiego" jako nie tyle ciąg dalszy, co - rozwinięcie jednego z wątków "Dziewictwa". Bo gdy się I. Cywińska przyjrzała bliżej temu drabowi, leżącemu w "Dziewictwie" na murze z cegłówką w ręce i dybiącemu na przechodzące dziewice - wyszło jej na to, że jest to, wypisz wymaluj, podmiot liryczny (sam Gombrowicz by się wzruszył, gdyby spostrzegł, ile w Jerzym Stasiuku zmieściło się tego liryzmu) "Pamiętnika Stefana Czarneckiego".

Nie była to oczywiście jedyna możliwość adaptacyjna, ale za to - w pełni uprawniona wiernością duchowi tekstu. W tym więc duchu spektakl Cywińskiej trzeba odbierać jako satyrę na czyściochów-ekstremistów, działających naróżnych gruntach: politycznym, społecznym, obyczajowym, etycznym. Ekstremistyczna postawa czystościowa albo inaczej: zabsolutyzowany idealizm wynosi do nadrzędnej jakości "fakt czystościowy", wyabstrahowany z realiów, sam w sobie, oderwany od konkretnej hierarchii wartości i celu, któremu winien służyć. Dziewictwo, pojęte jako symboliczny przykład takiej sytuacji, zostaje u Gombrowicza - Cywińskiej rychło doprowadzone do absurdum poprzez zderzenie ze sposobami jego zbrukania. Przeciwieństwem dziewictwa staje się siorbanie herbaty, przydeptywanie ogonów pieskom, wrzucenie żaby za dekolt. To ostatnie jest już wprawdzie u Gombrowicza przeciwieństwem rasizmu (również jako ideologii czystościowej samej w sobie), ale to nie ma większego znaczenia. Bo każdy czyn uważany powszechnie (byleby uważany był powszechnie!) za niestosowny, będzie równie dobry jako sposób zbrukania także każdej innej postawy krańcowo czystościowej. I tak dalej, aż do oporu. To znaczy - do momentu, w którym licznych inklinacji czystościowych pozostaje jedna: zamiłowanie do czyściochy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji