Artykuły

"Kandyd", czyli o optymizmie. Zdziwienie i nadzieja. Rozmowa z Pawłem Aignerem reżyserem "Kandyda"

Nasz bohater, rzucany przez życie w kolejne dramatyczne doświadczenia - wszystkiemu się dziwi. A zdziwienie ma swoje źródło w dzieciństwie. I w tym, a także w nadziei, szukamy puenty naszego przedstawienia- mówi PAWEŁ AIGNER, reżyser "Kandyda" w Teatrze Groteska.w Krakowie.

Kandyd to słynna oświeceniowa powiastka Voltaire'a której wieloznaczność i ponadczasowość niezmiennie bawi i wzrusza. Awanturnicze losy Kandyda, szukającego odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek, zaprezentuje teatr Groteska podczas premiery, która odbędzie się w najbliższą sobotę, 18 XII.

Czy sięgając po Kandyda chciał Pan tą filozoficzną powiastka przypomnieć nam

o podstawowych dylematach człowieka?

- Ta opowieść ma w sobie głęboki sens moralny i to mnie przede wszystkim w niej zaciekawiło. Oto bowiem Kandyd, wychowany przez Panglosa, filozofa optymistę, w przeświadczeniu o doskonałości świata i człowieka, wyrusza w podróż i przemierza przeróżne zakątki świata. Podczas swej wędrówki doświadcza wielu nieszczęść; napotyka na trzęsienie ziemi, straszliwe burze, inkwizycję, doznaje zdrady i nienawiści. Tym samym jego wiara w człowieka zostaje wystawiona na wielką próbę. A jednak nie traci nadziei. Jego walka z przeciwnościami losu, niepoddawanie się złu tego świata, jest bardzo budująca i niesie otuchę - ów tytułowy optymizm.

Przygotowuje Pan spektakl na scenie "lalki dla dorosłych" - czy to zaważyło na rozłożeniu filozoficznych akcentów?

- Nimi nasycone jest całe przedstawienie, choć podane są w formie lekkiej i żartobliwej. Nasz bohater spotyka na swej drodze nie tylko Panglosa, ale i Marcina, drugiego filozofa, życiowego pesymistę, przekonanego o tym, że świat jest zły, a człowiek zrodzony został po to, by żyć w letargu nudy i beznadziei. W obliczu takich dwóch postaw Kandyd musi dokonać wyboru. Musi odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: jak żyć? I właśnie ta konfrontacja postaw filozoficznych z doświadczeniami Kandyda stanowi istotę tej opowieści. Na tym głównie skupiliśmy się w naszej realizacji.

Przedstawienie realizuje Pan jednak z aktorami - bez lalek, marionetek...

- Za to z piosenkami, tańcami, w barwnych kostiumach i orkiestrą "na żywo". Wykorzystałem adaptację Krzysztofa Orzechowskiego i Macieja Wojtyszki, z jego świetnymi kupletami, które współczesnym językiem komentują naszą rzeczywistość. Wyeliminowałem jedynie wątki i aluzje polityczne, gdyż bardziej koncentrujemy się w tej opowieści na człowieku i jego dylematach. Ryszard Kapuściński napisał kiedyś, że człowiek, który przestaje się w życiu dziwić, przestaje być człowiekiem. Nasz bohater, rzucany przez życie w kolejne dramatyczne doświadczenia - wszystkiemu się dziwi. A zdziwienie ma swoje źródło w dzieciństwie. I w tym, a także w nadziei, szukamy puenty naszego przedstawienia, której oczywiście nie zdradzę. Mam nadzieję, że będzie wzruszająca. Że tym razem nasi aktorzy, grający na scenie lalkowej, staną się marionetkami w rękach Niewidzialnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji