Artykuły

Sztuka na urodziny

"Jak wam się podoba" w reż. Jacka Papisa w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Joanna Krężelewska w Głosie Koszalińskim.

55 lat temu w Koszalinie zamieszkała Melpomena, czyli muza tragedii. Obchody uroczystego jubileuszu w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym połączono z Międzynarodowym Dniem Teatru. Prezentem dla widzów był spektakl pt. "Jak wam się podoba".

I jedna rzecz buduje. Po premierze upewniłam się w przekonaniu, że w Koszalinie mamy naprawdę zdolny zespół aktorski. Nie będzie przesadą powiedzieć wybitny. Szczególnie wyróżniła się Beata Niedziela (Celia), która ze spektaklu na spektakl rozwija skrzydła swoich umiejętności. Każdą kwestię wyraźnie puentowała, a sztuka żyła jej gestem. To dar niezwykły - stworzyć osobną, pulsującą tkankę ruchową, która sprawia, że widz mimowolnie poprawia się w krześle. Tym właśnie podszyta jest każda minuta jej gry. Uwaga, mamy talent!

Zresztą miałam wrażenie, że każdy z aktorów stawał wręcz na głowie, żeby ukryć to, co wpisał w Szekspira reżyser. Z małym wyjątkiem. Dorotę Papis (Rozalinda) dobrze słychać tylko wtedy, kiedy korzysta z mikrofonu. Dziwi mnie, że mając przy sobie takie głosy, jak Małgorzata Wiercioch czy Katarzyna Ulicka-Pyda, jeszcze nie wytrenowała sztuki emisji własnego. Jeszcze bardziej dziwi mnie obsadzenie aktorki w głównej roli.

W sztuce pokazane są dwa światy. Widz musi je sobie wyobrazić, bo scenografia Małgorzaty Krzemień jest dość oszczędna. I dobrze, bo dotyka to szare komórki widza i uruchamia myślenie. Mamy więc ucieczkę bohaterów do wyimaginowanego lasu (ciekawy futrzasty mech!), konflikt, władzę i miłość. Czyli na warsztacie jedną z najpiękniejszych, najbłyskotliw-szych komedii mistrza Szekspira. Szkoda tylko, że Jacek Papis, reżyser i dyrektor artystyczny, nie zauważył drugiego dna komedii. Cała zabawa płcią została niebezpiecznie spłaszczona i powstają przez to zbędne zakłócenia.

Podobnie kuleje poczucie humoru. Jeśli reżyser założył, że bawić będzie taniec Orlanda rodem z parkietu "Gorączki sobotniej nocy" czy ksiądz-gej z bielizną na wierzchu, to jest to tani i żenujący chwyt.

Niepotrzebne spowolnienia i powtórzenia nie korespondują z próbą uwspółcześnienia sztuki. Jeśli klasyk ma nadążać za szybkim tempem współczesności, trzeba mu w tym nie przeszkadzać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji