[Woody Allen: "Działania uboczne"]
Woody Allen: "Działania uboczne". Reżyseria: Adam Hanuszkiewicz, scenografia: Krystyna Kamler. Centrum Sztuki Studio im. Witkiewicza w Warszawie.
Nasza wiedza o Woody Allenie jest raczej wyrywkowa. Znamy właściwie tylko filmy, i to grubo nie wszystkie, nie dotarła do nas jego proza, ze sztuk teatralnych wystawiono zaledwie jedną i to tylko w Warszawie ("Zagraj to jeszcze raz" w Teatrze Studio). Z tych okrawków wiedzy zdążyła się ukształtować mocno schematyczna sylwetka tego nietuzinkowego artysty jako reprezentanta żydowsko-amerykańskiego humoru, popadającego czasem w nutę liryczną.
Kolejna premiera tego autora w Centrum Sztuki Studio - "Działania uboczne" potwierdza ten schemat, ukazując w jednym spektaklu jego oba oblicza.
Przedstawienie składa się z dwóch odrębnych części. Pierwsza, niezwykle zabawna, jest rodzajem improwizacji o niespójnej dramaturgii opartej na talentach Wojciecha Malajkata, Zbigniewa Zamachowskiego i Marka Walczewskiego, którym towarzyszy zespół girls. Lekkość i dystans w podawaniu banalnego w gruncie rzeczy tekstu, bliskie szarży, choć nigdy jej granicy nie przekraczające, popisy aktorów nieodparcie śmieszą, przywołując Allena jako autora parodystyczno-satyrycznych błazeństw.
Prezentowana po przerwie jednoaktówka "Śmierć", mimo groteskowych ram i śmiesznych epizodów ukazuje inne, to refleksyjno-filozoficzne oblicze autora. Mimo pozorów clownady jest to manifestacyjny zapis braku nadziei. Zaraźliwy śmiech Allena-wesołka zamarł. Negacja wszystkiego przez zabawę przemieniła się we wszechobecne zaprzeczenie płynące z przestrachu i rozpaczy.