Artykuły

Dramat odrzuconych dam

Żeńska część publiczności monodramu Krystyny Jandy "Kobieta zawiedziona" roniła ukradkiem łzy, męska mniejszość musiała walczyć z wyrzutami sumienia. W czasie spektaklu, na który złożyły się fragmenty powieści Simone de {#au#1396}Beauvoir{/#} i największe francuskie szlagiery o miłości, nad dość obskurnym wnętrzem krakowskiej operetki unosił się chwilami klimat ukochanego przez egzystencjalistów paryskiego Bulwaru Saint Germain de Prés.

Wścibscy czytelnicy w powieści-pamiętniku autorstwa wieloletniej przyjaciółki {#au#940}Sartre'a{/#} doszukiwali się echa jej własnych dramatów. Zwierzenia Monique rozpaczliwie starającej się odzyskać uczucia ukochanego oddane zostały tak przejmująco, że - zdaniem wielu - musiały mieć źródło w osobistych przeżyciach.

Grany gościnnie w Krakowie spektakl Teatru Powszechnego łączy efekty teatralne i filmowe. Scenę, na której stoją jedynie stolik, dwa krzesła i mikrofon, otaczają płachty papieru zadrukowanego fragmentami pamiętnika. Na nich, w głębi znajduje się ekran, na którym - jak w firnie - pojawiają się napisy i ogromne zbliżenia twarzy aktorki. Przez dwie godziny Krystyna Janda monologuje, płacze, śmieje się i śpiewa o miłości, pokazując rozjaśnioną szczęściem lub nagle postarzałą twarz.

Fragmenty dziennika, wybrane przez reżyserkę Magdę Umer, ukazują dramatyczną przemianę bohaterki, która znalazła się w banalnej, lecz przez to nie niemej bolesnej sytuacji porzuconej kobiety. Tekst, chwilami dramatyczny, choć nie pozbawiony wisielczego poczucia humoru, kiedy indziej przypomina bezładną paplaninę.

Krystyna Janda stara się powściągać nadmierną ekspresję, ograniczając się do nerwowego ocierania łez gestem kobiety, która nie chce rozmazać makijażu. Aktorka przez dwie godziny mówi i śpiewa stojąc przed mikrofonem i tę - z założenia sztuczną sytuację - już po paru minutach przyjmujemy jako coś zwykłego, coś, co absolutnie nie przeszkadza intymnym zwierzeniom. Równie naturalne wydają się przejścia od monologu do śpiewu, a właściwie melorecytacji z towarzyszeniem grającego na żywo zespołu.

- Słowa niczego nie wyrażają - mówi w pewnej chwili bohaterka. W owym napięciu między uczuciową szamotaniną a bezradnością słów leży siła spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji