Artykuły

O modzie w teatrze

Czy można sobie wyobrazić dobry teatr poza modą? - zastanawia się w cotygodniowym felietonie dla e-teatru Michał Zadara

Przymiotnik "modny" w odniesieniu do spektakli i twórców teatralnych jest pojęciem pejoratywnym, przynajmniej w naszym polskim dyskursie teatralnym. Sam zostałem wielokrotnie określony przez niechętną mi krytykę jako reżyser modny, a nawet "obecnie najmodniejszy polski reżyser". "Modny" nie znaczy tu wcale, że umiem dotknąć ducha czasu, czy wychwycić najbardziej subtelne zmiany, tylko że jestem powierzchowny i dekoracyjny, i że - jak każda moda - moda na mnie szybko minie, nie pozostawiając po sobie wartości bardziej trwałych.

Czy można sobie wyobrazić dobry teatr, który byłby poza modą? Teatr, który deklaruje chęć bycia poza modą, wycofuje się z rozmowy o pięknie, sztuce i teatrze, i staje się niepotrzebny. Nie ma kultury, a nawet historii, bez mody - moda jest zawsze, ponieważ moda jest tym, co w danym momencie dana społeczność uważa za piękne i interesujące. Negowanie mody znaczy po prostu skazanie się na niebyt.

Kiedy piszę o modzie, nie mam na myśli sukcesu komercyjnego ani ilościowego. Modne zjawiska w teatrze mają to do siebie, że wcale nie uzyskują aprobaty większości widzów. Modne spektakle to takie, które są najbardziej obecne w mediach, dyskusjach krytyków, grane na najbardziej prestiżowych scenach (które też podlegają modzie), i które służą za punkt odniesienia dla innych twórców. Tak jak w świecie mody, Helmut Lang jest bardziej modną marką niż H&M, mimo tego, że większość jednak ma dżinsy z H&M'u, a nie od Helmuta Langa.

Zafascynowany zjawiskiem mody, Witold Gombrowicz poświęcił cały jeden utwór na zbadanie i przemyślenie tego zagadnienia. W wizji świata zaprezentowanej w Operetce, nie ma kultury ani historii bez mody:

FIOR: Moda jest czasem. Moda jest Historią!/ Czy ja się mylę może, kiedy mówię/ Że moda jest historią?

KSIĄŻĘ: Jest histohią!

PREZES: Historią moda jest!

GENERAŁ: Tak, jest historią!

HUFNAGIEL: Historią!

KSIĘŻNA: Czyż moda jest histohią?

KSIĄŻĘ: Tak, moda jest histohią!

WSZYSCY: Historią... moda..jest!

Gombrowicz powtórzył to zdanie w różnych wariacjach dziewięć razy, tak jakby chciał, żebyśmy z jego sztuki przynajmniej tyle zapamiętali, a w przyszłości już nie lekceważyli zjawiska mody.

Gombrowicz odkrył w Operetce, że modą nie tylko jest prawie że identyczna z historią (o czym dogłębnie też pisał Tołstoj w Wojnie i Pokoju), ale że świat bez mody jest niewyobrażalny - że moda jest zjawiskiem immanentnie wpisanym w strukturę kultury. To nie jest tak - zdaje się mówić Gombrowicz - że pod ubraniami jest człowiek, tylko tak, że człowiek tkwi w swoim ubraniu. Nagość jest kolejną modą, a nagiego człowieka, tego prawdziwego - po prostu nie ma.

A więc czym jest moda? Tym, co w danym momencie uważamy za piękne czy interesujące. Moda nie jest jakimś przypadkowo narzuconym kanonem - wystarczy popatrzeć na modę wieku XIV czy lat osiemdziesiątych XX wieku. Nikt się dzisiaj tak nie ubiera, nie dlatego, że jest zakaz takich strojów, tylko dlatego, że taki ubiór nie pasuje do naszych dzisiejszych potrzeb, naszego poczucia piękna, i co może najważniejsze - do naszej dzisiejszej polityki tożsamościowej. Kobiety i mężczyźni noszą się inaczej, ponieważ stali się kimś innym niż pięćset, czy dwadzieścia lat temu.

Jak absurdalna jest chęć byćia "poza modą" widać, jeśli sobie wyobrazimy, że jakiś projektant mody też nie chce podążać za modą, tylko robić dobre ubrania. Taki projektant jest skazany na niebyt, ponieważ wycofuje się z rozmowy o pięknie i tożsamości, jaka się toczy w kulturze na poziomie ubrań. Może oczywiście szyć uporczywie XIX-wieczne surduty - ale jeśli znajdzie odbiorców, to znaczy że idzie za pewną modą na XIX-wieczne surduty. Twórca mody, który nie zważa ani na to, co się nosi na ulicy, ani na to, co zostało pokazane w tym roku w Nowym Jorku i Paryżu, tylko tworzy poza kanonami piękna, może stać się albo zupełnie nieważny, albo twórcą nowego, obowiązującego stylu - tylko że wtedy znowu wpadnie w system mody, od którego chciał uciec.

Tak samo w teatrze - dyrektor teatru, który "nie kieruje się modą", kieruje się albo cichym zamiarem stania się nowym dyktatorem teatralnej mody, albo jest to jego wymówka, ponieważ niczego swoim widzom nie proponuje. Liczy na to, że widzowie nie czytają czasopism tatralnych, i nie wiedzą, że teatr już jest zupełnie gdzie indziej. Wcześniej czy później i tak będzie zatrudniał artystów, którzy naśladują najbardziej modne teatry. Tylko że to już będzie mocno przechodzona moda sprzed kilku sezonów.

Można za modą iść, albo ją wyprzedzać. Można modę stwarzać, albo być odbiorcą i naśladownikiem mody. Życzyłbym teatrowi, żeby jak najwięcej dyrektorów chciało wyprzedzać modę i narzucać nowy styl na ten sezon. Problem z tym jest taki, jak ze wszystkim innym: trzeba się mocno napracować, by wyczuć, co w trawie piszczy, czego widownia potrzebuje, a jeszcze do tego wymyślić coś oryginalnego. Dyrektorom rzadko chce się wykonać taką pracę. Bycie poza modą jest jednak o wiele łatwiejsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji