Artykuły

Fokusy cienia

JEST na Marszałkowskiej pod ósmem w suterynie nieduży teatrzyk, zatrudniający w charakterze artystów tak zw. esteesów, czyli studenciaków. Chociaż i naturalne artyści cechowe także samo tam pracują, ale w poważniejszych rolach, np. króli, ministrów, komendantów straży marszałkowskiej i tem podobnych wyższych czynowników miarodajnych.

Na przykład do ostatniej sztuki donajęli samego Łazukie na role redaktora.

Ale pierwsze skrzypce gra i zasłużone firme daje całemu interesowi młodzież.

Młodziaki, albo bywsze młodziaki nawet sztuki do tego swojego teatru machają. I to jak!

Ostatnio właśnie mieliśmy z Gienią zaszczyt zobaczyć tam sztukie pt. "Cień". Jest to podobnież bajka muzyczna dla dorosłych, o pewnem facecie, którego własny cień zaczął chromolić, czyli oderwał się od niego i rozpoczął życie na własną rękie.

Jeżeli się rozchodzi o treść całego zdarzenia, to już podobnież dawniej niejakie Andersen i Szwarc próbowali te sprawę poruszyć, ale naszem chłopakom najlepiej to wyszło, bo dołożyli śpiewy i tańce kabaretowe a także samo pół-skryptis oraz tak zwany wolny żart, czyli kącik humoru. To tyż publika bawi się jak rzadko.

A zaczyna się od tego, że w pewnem numerze hotelowem, którego okna wychodzą na pałac królewsk zamieszkuje przystojny blondynek zameldowany czasowo jako uczony.

Kogo i czego uczy detalicznie nie wiadomo, w każdem bądź razie czasu ma dosyć, bo stale i wciąż kapuje na balkon, na którem ukazuje się co i raz królewna.

Zasuwają do siebie perskie oczka. Śmichy, chichy i od tego do tego, królewna znalazła się w numerze uczonego. Już myślemy, że zacznie się tak zw. dozwolone od lat 16 i rozglądamy się za łóżkiem. Ale nie, przeciwnie, odbywają się staroświeckie zaręczyny.

I tutej właśnie wmieszał się Cień, któren okazał się ostatecznem draniem i tak zaszurał, tak wszystko pokotłował, że poderwał uczonemu królewnę i sam się został za p.o. króla. Ale na marny koniec przyszło łachudrze, bo łeb mu koniec, końcem obcięli.

Rzecz jasna na jury, czyli do pucu, bo jak nam wiadomo wszystko to jest muzyczna bajka i łeb Ciemniowi w ostatniej chwili nazad odrasta. Nie będziem tu rzecz jasna streszczać całego przebiegu, musiem jednak zaznaczyć o tej egzekucji i dlatego, żeby pochwalić artystę, któren odstawia Cienia.

Faktycznie trzeba mieć nielichą zdolność, żeby tak schować głowę w kołnierzyk, żeby się wydawała nieobecna, odcięta znaczy się jak nożem. A potem z nią z kołnierzyka wyskoczyć. Jednem słowem - jest głowa - nie ma głowy i apiać jest głowa.

Dużo jest w tej sztuce zadziwiających fokusów, dużo także samo rzeczy pouczających z życia sfer urzędowych, czyli tak zwanego protokółu dyplomatycznego i milicyjnego. Są dowcipy na różne stawki, dłuższe i krótsze. Są balety i bale, są nogi dłuższe i krótsze. A najwięcej faktycznie muzyki i piosenek.

Nie wszystko jednakowoż mogłem spamiętać - Gienia stale i wciąż głowę mnie suszyła i pretensje wnosiła, że Cień jest wyższy wzrostem od swojego właściciela, a powinni być równe i na twarzy podobne.

- Raz, że się mylisz - mówię - bo cień może być większy, albo mniejszy w zależności od pory dnia, a po drugie trudno jest dobierać artystów z bliźniaków.

- Dlaczego? Nawet pięcioraczki już mamy, a czworaczków jak siana.

- Musisz poczekać aż podrosną, teraz się jeszcze nie nadają do STS-u.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji