Artykuły

Między szaleństwem a normalnością

Dawno nie czytałem polskiego dramatu współczesnego napisanego tak profesjonalnie: z wyczuciem teatru, intrygującego psychologicznie - mówi Zbignew Brzoza, który w Powszechnym przygotowuje polską prapremierę "Noc Helvera" Ingmara Villqista.

"Noc Helvera" to poruszająca historia trudnego związku upośledzonego chłopaka i matkującej mu kobiety. Pod skandynawsko brzmiącym pseudonimem autora ukrywa się - jak się okazuje - wicedyrektor jednej z warszawskich galerii, z zawodu historyk sztuki.

Gotowy dramaturg

Jeszcze rok temu dramaty Ingmara Villqista znali jedynie ci, którzy jakimś cudem znaleźli się w małym offowym teatrzyku Kriket w Chorzowie. Tam swoje sztuki reżyserował on sam. Dziś autor "Nocy Helvera" postrzegany jest jako jeden z najciekawszych polskich dramaturgów współczesnych. Wystarczy przyjrzeć się najbliższym planom repertuarowym teatrów w Polsce. Jego sztuki: "Oskar i Ruth", "Fantom" i "Noc Helvera" przygotowują teatr Wybrzeże w Gdańsku, Stary Teatr w Krakowie i Teatr Polski w Poznaniu. Niedawno mogliśmy oglądać też realizację telewizyjną "Nocy Helvera".

- Wciąż szukam nowej polskiej dramaturgii. Już mi się wydawało, że nikt poza Słobodziankiem i niepiszącym od lat Różewiczem nie rozumie teatru: że być może za kilka lat Lidia Amejko albo Tomasz Man, początkujący reżyser i dramaturg, napiszą coś interesującego. Byłem przekonany że "gotowego" dramaturga w Polsce nie ma. Okazało się, że jest, ukrywa się pod pseudonimem Ingmar Villqist - mówi reżyser spektaklu Zbigniew Brzoza.

"Noc Helvera" to głos w sprawie tolerancji i prawa do inności. To sztuka o cieniutkiej granicy dzielącej normalność od szaleństwa. Dla Karli opieka nad chorym Helverem jest odkupieniem win. Miała swoje dziecko, ale je odrzuciła. Swoje uczucia przelewa na Helvera.

- "Noc Helvera" to świetna sztuka - uważa reżyser. - Autor pisze znakomite dialogi, buduje nieoczywiste postaci. Mówię o sprawach warsztatowych, bo właśnie one są niesłychanie ważne. To bardzo trudna literatura - tak dużo tu niedomówień. Gdy mnie ktoś pyta, o czym ona jest, odpowiadam - o miłości, dziwnej miłości w okropnych czasach. Sztuka o miłości i potrzebie tolerancji.

Janda akompaniuje

Helvera gra w przedstawieniu Sławomir Pacek. Jako Karla partneruje mu Krystyna Janda.

- Z panią Krystyną pracuje się wspaniale. Jest wielką aktorką i pięknym człowiekiem. Podziwiam jej pokorę, z jaką podchodzi do tej niełatwej, "skromnej" roli. Myślę, że to jest dla niej psychologicznie trudne zadanie: partneruje młodemu aktorowi o małym doświadczeniu - mówi Zbigniew Brzoza.

Krystyna Janda od dawna chciała się spotkać z Brzozą w teatrze. Był asystentem dyrektora Zygmunta Hubnera przy "Medei" i Andrzeja Wajdy przy "Pannie Julii" w Teatrze Powszechnym.

- Zapamiętałam go. Już wtedy wiedziałam, że to jest osoba, z którą warto udać się w jakiejś sprawie w jedną stronę... Pamiętałam jego mądre uwagi, sposób analizowania roli - opowiada aktorka. - A Sławek Pacek? Od kilku lat obserwuję go w naszym teatrze. Do tej pory tak naprawdę nie dostał szansy, dużej interesującej roli, a wydaje mi się, że na nią zasługuje. Jego zadanie w "Nocy Helvera" jest piramidalnie trudne.

Krystyna Janda nie ukrywa, że była zaskoczona, kiedy poznała prawdziwe nazwisko Ingmara Villqista: - Znałam go od lat, ale w zupełnie innej roli - mówi aktorka. - Zaskoczył mnie, nie wiedziałam, że pisze dla teatru. A kiedy przyszłam do niego na pierwszą rozmowę, powiedział, że Karlę z "Nocy Helvera" pisał z myślą o mnie. Być może. Chciałabym temu sprostać.

***

Krystyna Janda (Karla)

Od dawna nie grałam w teatrze postaci nie prowadzącej. Nie ja narzucam tu tempo, nie ode mnie zależy klimat przedstawienia, nie mam do tego narzędzi: nie mam słów, nie mam sytuacji. Moja rola to akompaniament. Karla cierpi. Miała dziecko, szczęśliwe życie, w jednej chwili wszystko się rozsypało. Chcąc odkupić swoje winy, opiekuje się chorym, ułomnym chłopcem. Swoje życie oddała komuś, kto potrzebuje pomocy. Ta postać ma wymiar tragiczny, bliska jest bohaterom antycznym... "Noc Helvera" jest trudnym w pracy tekstem. Sztukę czytałam jednym tchem, ale kiedy zaczęliśmy ją próbować na scenie, miałam wrażenie, że jest tu dwa razy za dużo słów. Jest coś takiego w zapisie tej roli, że każda moja chęć wyjaśnienia bliższego opowiedzenia widzom, o co chodzi, jest nadinterpretacją. Wszystko, co "zbyt", jest tu jakby nadużyciem. Za każdym razem, kiedy chcę zagrać jakieś uczucie, czuję, że fałszuję. Pierwszy raz marzę o tym, żeby jak najmniej mówić na scenie.

SŁAWOMIR PACEK (Helver)

Jest to człowiek nadwrażliwy, nadpobudliwy. Mężczyzna-dziecko. Autor napisał w didaskaliach, z Helver ma 30 lat. To jest jego wiek fizyczny, psychicznie jest o wiele młodszy. Helver jest pełen sprzeczności. Są momenty, że myśli precyzyjnie, ale chwilę później ma kłopoty z koncentracją. Żyje teraźniejszością. Fascynuje go to, co się dzieje na ulicy, fascynują go drobiazgi, którymi się otacza. Z Karlą tworzą związek bardzo silny emocjonalnie. W ich domu panuje miłość i harmonia. To świat, który ich otacza, jest brutalny, fałszywy. Jest to sztuka o potrzebie tolerancji. O tym. że ludzie jakoś inni też mają prawo do życia. Każdy ma prawo do tego, żeby przeżyć życie po swojemu. Rola Helvera to dla mnie wyzwanie szczególne. Jest to bardzo interesujące, ale też bardzo trudne zadanie aktorskie. Czy będę potrafił pokazać człowieka targanego sprzecznościami? Stoję na scenie sam na sam z wielką osobowością - Krystyną Jandą. To onieśmiela, ale też mobilizuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji