Artykuły

Musical z tęsknoty

- Musical jest nieznany, ale w warstwie fabularnej bardzo interesujący, zabawny i chyba podparty doświadczeniem życiowym autora scenariusza, a jest nim popularny artysta kabaretowy Tadeusz Ross - mówi reżyser WŁADYSŁAW JANICKI przed premierą "Ach, Ameryka" w Teatrze Muzycznym w Poznaniu.

Z Władysławem Janickim, choreografem i reżyserem "Ach, Ameryka" w Teatrze Muzycznym w Poznaniu rozmawia Stefan Drajewski:

Jak się pracuje nad musicalem, którego wcześniej nikt nie wystawiał?

- Jest to wyzwanie. Towarzyszy nam jednak presja prapremiery. Podobnie jak nasi bohaterowie marzą o wyjeździe do Ameryki, tak i my chcielibyśmy, aby nasz spektakl odniósł sukces. Mam świadomość ryzyka. Musical jest nieznany, ale w warstwie fabularnej bardzo interesujący, zabawny i chyba podparty doświadczeniem życiowym autora scenariusza, a jest nim popularny artysta kabaretowy Tadeusz Ross.

Kto napisał muzykę?

- Różne były pomysły, ale kiedy dowiedziałem się że muzykę do "Ach, Ameryka" skomponuje Michał Łaszewicz, kompozytor poznański, z którym już współpracowałem, zgodziłem się na reżyserię. I nie zawiodłem się. Muzyka jest taka, jakiej oczekiwałem. Nie jest zbyt nowoczesna, ale też nie jest staromodna. Michał napisał sporo pięknych piosenek, bez których nie może się obejść żaden musical. Dużą wagę przywiązuję do muzyki, ponieważ jestem choreografem i moje myślenie o teatrze bierze się z ruchu, co w przypadku tego gatunku jest bardzo ważne.

O czym jest współczesny polski musical z Ameryką w tytule?

- Tytuł nawiązuje do mitu amerykańskiego sukcesu, ale tak naprawdę jest to opowieść o polskiej rzeczywistości, która nas otacza. Akcja rozgrywa się w prowincjonalnym teatrze, który stoi na granicy bankructwa. Jedynym ratunkiem, którego uchwyciła się dyrekcja i zespół, jest wyjazd do Ameryki na tournée. Przygotowują więc specjalne przedstawienie. I jak to w rzeczywistości bywa, sztuka miesza się z codziennym życiem: miłość, zdrada, brak pieniędzy, kłopoty... Starałem się opowiedzieć tę historię bardziej metaforycznie. Publiczność szybko się zorientuje, że mogła się ona zdarzyć właściwie w każdym polskim teatrze. Nie chciałem robić musicalu z kluczem, musicalu pełnego aluzji do konkretnych sytuacji i ludzi.

Musical zwykle kojarzy się z wielką sceną, wystawnym przepychem...

- Ale nasz musical przystaje do rzeczywistości. Powstaje przecież z biedy, co nie znaczy, ze w warstwie wizualnej jest byle jaki. Jego bohaterowie zdają sobie sprawę, że czymś muszą olśnić mityczną Amerykę. Skoro nie stać ich na kosztowną produkcję dorównującą broadway'owskim, muszą czymś zaskoczyć. Idąc tym tropem i ja poszukałem scenografa, który wszystkich zaskoczy. Kostiumy, bo one są tu najważniejsze, zaprojektował Ireneusz Domagała. Panie nie zdają sobie sprawy, z czego można zrobić suknię, która olśni każdego, nawet w czasach największego kryzysu.

Władysław Janicki, absolwent Państwowej Średniej Szkoły Baletowej w Poznaniu w klasie Władysława Milona, Teresy Kujawy i Conrada Drzewieckiego. Pracował kolejno w zespołach: Opery Poznańskiej, Polskiego Teatru Tańca, Wrocławskiego Teatru Pantomimy, Opery Wrocławskiej

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji