Artykuły

Noc Villqista i... Helvera

Pod pseudonimem Ingmar Villqist ukrywa się 40-letni chorzowianin, który od paru lat mieszka i pracuje w Warszawie. Wcześniej znany był jako krytyk sztuki i dyrektor prestiżowych galerii plastycznych. Kiedy ledwie dwa lata temu pokazał się jako dramaturg, reżyser i twórca efemerycznego Teatru Kriket z Królewskiej Huty, powołanego zapewne tylko po to, by wypróbować na scenie dwuosobową "Noc Helvera", nic jeszcze nie zapowiadało początków błyskotliwej kariery Villqista. (Nawiasem mówiąc, prapremiera odbyła się w Katowicach, w Malarni Teatru Śląskiego). Potem ta sztuka wydrukowana została w "Dialogu", następnie była publicznie czytana w paru dobrych teatrach, aż w końcu zrealizowana na kilku scenach, w tym także w telewizji. Jednocześnie reżyserzy zainteresowali się innymi jednoaktówkami Villqista.

Warszawska "Noc Helvera" jest jak dotąd bodaj największym sukcesem Villqista. Precyzyjnie wyreżyserowana, znalazła w osobach Sławomira Packa (Helver) i Krystyny Jandy (Karla) świetnych odtwórców bogatych psychologicznie ról. Zwłaszcza Janda dała popis gry aktorskiej. Niby nie powinno to zaskakiwać, wszak mówimy o wielkiej osobowości polskiego teatru i kina. A jednak jest to rola zadziwiająca, bo Janda gra ją, zdusiwszy w sobie ten ogromny temperament aktorski, z jakim ją kojarzymy. Jej Karla to kobieta, która wychowując psychicznego kalekę, jest śmiertelnie zmęczona, wsłuchana tylko w siebie, w ten skrywany przed światem niepokój, który jest jak ciężki krzyż noszony przez człowieka, nie mającego złudzeń wobec przyszłości. Bo ten świat przyszłości nie ma. Gdzieś za oknami przetacza się faszystowska rewolta, która wciągnęła także naiwnego jak dziecko Helvera. Co Karla może w tej sytuacji zrobić, skoro już wie, już przeczuwa, że za chwilę wtargnie bojówka i zabije ją oraz jej kalekiego wychowanka? Może go zabić tylko zabić. Tak, by nie cierpiał.

Ale czy Helver jest tylko "wychowankiem"? Może jednak synem? Może skażonym swoistym kazirodztwem kochankiem? To nie jest jasne, choć jedna ze scen przemocy w reżyserskiej interpretacji Zbigniewa Brzozy sugeruje, że w przeszłości do jakichś intymnych zbliżeń między tym dwojgiem nieszczęśliwych doszło. Czy to był gwałt, będący kompensacją tego, co rozgrywa się na zewnątrz?

Powstał spektakl mroczny, wieloznaczny, poruszający. Gorszy tylko w tych partiach, w których opowiada się o wydarzeniach z przeszłości, mających dookreślić tajemnicę związku, łączącego Helvera z Karlą. Z winy Villqista za dużo w tych scenach literatury, za mało - teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji