Artykuły

Świat w kawałkach

Człowiek rodzi się na pełne i długie życie. A gdy umiera przedwcześnie, gdzież podziewa się jego radość i ból? Gdzież podziewają się jego myśli, których nie przemyślał, jego czyny, których nie spełnił? A gdzież dziecko, które miało po nim pozostać? Gdzież to wszystko się podziewa? Gdzie?". Te słowa wypowiada Lea (Agnieszka Marek) w spektaklu "Dybuk" w reżyserii Pawła Passiniego.

Pytania Lei kreślą główną ideę przedstawienia, którego scenariusz oparty jest na "Dybuku" Szymona An-skiego, "Księdze pytań" Edmonda Jabesa i "Słowniku chazarskim" Milorada Pavicia. Świat spektaklu Passiniego jest w rozpadzie, jest rozpadem. Składa się ze szczątków, które każdy próbuje złożyć na swój sposób. Lea traci ukochanego, który - nie mogąc się z nią połączyć - umiera ze zgryzoty. Chanan (świetny Maciej Wyczański) umiera także dlatego, że z nikim nie może naprawdę porozmawiać. Jest kabalistą - to określa głębię i temperaturę jego poszukiwań. Dla otaczającego go świata zbyt niezrozumiałych i niebezpiecznych, bo ocierających się o szaleństwo. Wszyscy szanują Chanana, chodzą do niego po radę, ale wszyscy się go boją. I oto nagle on odchodzi - ze świata ułudy do świata prawdy. Ale nie przechodzi na drugą stronę, bo nie przeżył swojego życia. Wraca jako duch, tytułowy dybuk, i wstępuje w ciało Lei w dniu jej ślubu z innym mężczyzną.

Spektakl Passiniego jest bardzo intensywny, gęsty, pełen symboli i znaczeń. Polifoniczny sposób narracji sprawia, że nie sposób nie powracać do niego, by odnaleźć nowe, głębiej ukryte treści. Miłość odczuwana i próbująca się spełnić, choć brak jej obiektu, budowanie przez rozpad, rysowanie znaczeń gestami bez słów - to główne atuty "Dybuka". Mroczną atmosferę koegzystencji świata żywych i umarłych podkreśla też świetna muzyka Tomasza Gwincińskiego. Reżyser wydobył z aktorów Teatru Nowego zupełnie nowy rodzaj ekspresji - przedstawienie mogłoby się odbywać właściwie bez słów. Ruch i muzyka są na tyle znaczące, że spektakl ogląda się prawie jak balet. Tekst dodaje jednak jeszcze większej głębi.

Passini mówi głosem nowej generacji, zupełnie innym niż pokolenia Axera czy Lupy. Innym także niż pokolenie Jarzyny i Warlikowskiego (który zresztą niedawno wyreżyserował "Dybuka"). Nie jest realistą, nie epatuje brutalizmem. Konsekwentnie, spójnie i bardzo osobiście wprowadza widza w świat, w którym nic nie jest do końca jasne, bo przecież te same kawałki można złożyć zupełnie inaczej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji