Artykuły

Przed próbą - po premierze

"Przed południem, przed zmierzchem" w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Paulina Ilska w portalu Reymont.pl.

Zatrzęsienie premier w łódzkich teatrach. Jedna z najświeższych to "Przed południem, przed zmierzchem". Przedstawienie wyreżyserował Piotr Cieplak, wykorzystując na scenie taneczną formację Nowa Dada. Pod batutą słynnego tancerza Leszka Bzdyla w Nowym pracuje się nad przekuciem umiejętności tanecznych na język teatru. Z coraz większym powodzeniem.

Odnosząc się do źródłosłowu pojęcia "dada" czy raczej dadaizmu, trzeba powiedzieć, że na tym spektaklu nie mają czego szukać osoby lubiące tradycyjne opowiadanie historii. Takich z głównym bohaterem, fabułą oraz morałem. To raczej pewne impresje, lekko montażowy styl, ale raczej spod znaku Wong Kar Waia. Z charakterystyczną dbałością o szczegół obrazu, próbami uchwycenia "momentu", tej jednej, jedynej chwili, kiedy właśnie akurat tak a nie inaczej ułożyły się promienie światła na szybie, kosmyki włosów ukochanej... Postaci krążą w lekko obłędnym rytmie, uświadamiając absurd codziennych czynności. Jak mróweczki wstają, idą do łazienki, otwierają lodówkę, spieszą się do pracy. Spotykają się, a zarazem nie spotykają, trochę jak duchy przenikają przez siebie nawzajem. Jakby nałożono na siebie kilka klatek filmowych z codziennością kilku postaci, które nic o sobie nie wiedzą. A może mijają się na korytarzu i mówią sobie dzień dobry? Spotykają się jednak w końcu na wspólnej imprezie, wyjątkowo udatnie przedstawionej. To naprawdę zabawne, jak świetni tancerze udają, że żenująco tańczą. A najśmiejszniej jest, jak udaje to sam Leszek Bzdyl. Podobnie jak próbuje nas przekonać, że pozbawiony jest jakiegokolwiek charme, i po imprezowym rozdaniu damsko-męskim to on zastaje nadprogramowym męskim trutniem. Zresztą taneczna inwencja w przedstawianiu aktów seksualnych na kilkanaście różnych sposobów mogłaby stanowić instruktaż dla wielu innych reżyserów, posługujących się w tej kwestii albo wyciemnieniem, albo postbrutalizmem. Wszystko wskazuje na to, że Teatr Nowy staje się miejscem może nie epokowych, ale ciekawych poszukiwań. Można chyba powoli mówić o kształtowaniu się pewnego charakterystycznego sposobu wyrazu. Podobny, impresyjny sposób przemawiania do widza dało się zauważyć w "Słońcu w kuchni" Brzozowskiego. Eksperymentalną, z punktu widzenia tradycyjnego pojmowania tańca, formę, miała też "Ofelia" Izabeli Chlewińskiej, aktorki biorącej też udział w pozostałych wymienionych spektaklach.

Prócz ciekawych poszukiwań widać także w Nowym wzorową organizację widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji