Artykuły

Między magią a akademickością

Piątkowy wieczór w Teatrze Osterwy ulokował mnie w miejscu osobliwym, gdzieś pomiędzy magią sceny a akademickością. Mimo to czekam na kolejną premierę studencką - o spotkaniu po sudenckiej premierze "Widnokręgu" w Teatrze im. Osterwy w Lublinie pisze Andrzej Z. Kowalczyk.

Jeśli wierzyć Jerzemu Kalinie, znanemu z prawdomówności, piątkowy spektakl "Widnokręgu" [na zdjęciu] był najlepszym ze wszystkich dotychczas zaprezentowanych.

Rzeczywiście, widać wyraźnie, że przedstawienie - już w dniu premiery znakomite, co potwierdzają recenzje, zresztą nie tylko miejscowe - jeszcze bardziej się "dotarło" i jego kształt sceniczny jest teraz tak bliski doskonałości, jak to tylko możliwe. A co więcej - nawet w najmniejszym stopniu nie straciło magicznego, wręcz hipnotyzującego klimatu.

"Widnokrąg" z całą pewnością jest taką realizacją, a dodatkowym powodem, by wybrać się nań właśnie w miniony piątek było to, że była to premiera studencka, jak zwykle połączona ze spotkaniem twórców i aktorów z publicznością. Zespół Teatru Osterwy wysoko sobie ceni takie spotkania i chętnie w nich uczestniczy, bowiem prowadzone na nich dyskusje dowodzą wyraźnie, że jego praca nie trafia w próżnię. Sam byłem świadkiem takich rozmów i nigdy nie był to czas stracony. Niestety, z piątkowej premiery wyszedłem z uczuciem może nie zawodu, ale jednak pewnego niedosytu.

Wynikał on przede wszystkim z tego, że trochę inaczej wyobrażałem sobie przebieg owego spotkania. Oczekiwałem raczej swobodnej wymiany wrażeń i refleksji, a nie czegoś w rodzaju akademickiego panelu. Tymczasem prowadzący je prof. Jan Ciechowicz z Uniwersytetu Gdańskiego, z pewnością wybitny znawca dramatu i teatru, wprowadził je na nieco zbyt wysoki poziom - by tak rzec - teoretyczności. Miast przedstawionej przez profesora historii i typologii scenicznych adaptacji dzieł literackich wolałbym posłuchać widzów. Tym bardziej, że zarówno powieść Wiesława Myśliwskiego, jak też - chyba nawet w jeszcze większym stopniu - spektakl Toszy, skłaniają czy wręcz zmuszają do wypełniania ingardenowskich miejsc niedookreślenia. A każdy czyni to na swój własny sposób, tak jak każdy ma swój własny widnokrąg. Poznanie choćby niektórych z owych sposobów i skonfrontowanie ich ze swoim byłoby rzeczą niezwykle ciekawą. Szkoda, że nie całkiem się to udało.

Piątkowy wieczór w Teatrze Osterwy ulokował mnie w miejscu osobliwym, gdzieś pomiędzy magią sceny a akademickością. Mimo to czekam na kolejną premierę studencką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji