Artykuły

Taniec z paragrafem

Rozbój, kradzież, a nawet usiłowanie morderstwa - przyczyny, przez które trafiły do poprawczaka czy schroniska dla nieletnich, można mnożyć. Tak samo motywy, dla których zdecydowały się zrealizować swój pierwszy musical - o widowisku przygotowywanym w Schronisku dla Nieletnich i Zakładzie Poprawczym w Falenicy pisze Anna Brzezińska w Życiu Warszawy.

Niewielka sala sportowa. W kącie atlas, na ścianach drewniane drabinki, a na podłodze mata do zapasów. W narysowanym na żółtym materacu kręgu siedzi osiem dziewczyn w sportowych strojach. Czekają na trening. Zaraz spróbują swoich sił w muzyce. To już trzeci raz w tym miesiącu, dla większości - trzeci w życiu. Wszystkie nastolatki ze Schroniska dla Nieletnich i Zakładu Poprawczego w Falenicy mają od 14 do 18 lat. Z pozoru niczym nie wyróżniają się spośród rówieśniczek odbywających właśnie lekcję WF w pobliskiej szkole poza murami zakładu. Tak samo śmiechem reagują na dowcipy koleżanek, złością na ich docinki, smutkiem na porażki w ćwiczeniach. - Kogo nasza miłość obchodzi - tylko ciebie i mnie. Komu nasza miłość zaszkodzi - tylko tobie i mnie - jedna z nich stara się odczytać z błękitnej kartki refren piosenki Hanki Ordonówny. Zaraz druga włączy muzykę. Pod okiem animatorek ze Stowarzyszenia Praktyków Kultury nauczą się wyczucia rytmu.

Idę, bo tak chcę

Poniedziałkowe zajęcia prowadzi Katarzyna Regulska z SPK, tancerka. Od kilku lat pracuje z trudną młodzieżą. Uczy ją technik teatralnych.- Pomagam odblokować ciało, pozbyć się skrępowania - mówi. Namówienie dziewczyn z poprawczaka i schroniska - "aresztu" dla młodych - do ruchu to połowa sukcesu. - Najtrudniej jest z motywacją. Jej musimy nieustannie się uczyć.

A to niełatwe zadanie. Przygotowanie musicalu to duży wysiłek. Potrwa trzy miesiące. - To niewiele czasu - uważa Lena Rogowska z SPK, pomysłodawczyni projektu "Błękitny Ekspres". - Niedługo zaczniemy ćwiczyć jeszcze w weekendy.Lena zajęcia prowadzi co środę. Podobnie jak latem ubiegłego roku uczy śpiewu. Wtedy, w ramach 5-miesięcznego projektu "Ćmy i kołysanki", dziewczyny przygotowały koncert pieśni dawnych. Wystawiły go jesienią w zakładowym amfiteatrze. Teraz animatorka pracuje z tekstami wykonywanymi przez Hankę Ordonównę. Pamięci artystki dedykuje cały projekt.

- Tango, flamenco czy pieśni tradycyjne - wszystkie powstały z buntu, są niegrzeczne, a pomimo to zostały wchłonięte przez kulturę - uważa. - Dziewczyny, z którymi pracuję, też mają w sobie taki element wywrotowy. Chcę im pokazać tę ciągłość, udowodnić, że nie są same.Z jakim skutkiem? W poprzednich zajęciach dziewczyny uczestniczyły przymusowo. Teraz zgłosiły się z własnej woli.

Pomimo tego Lena i Kasia nadal miewają problemy z nawiązaniem kontaktu z wychowankami. Wiedzą, że pierwsze spotkania to próba sił. My takiej próby nie przeszliśmy. Na nas, "obcych", dziewczyny spoglądały z niechęcią. Choć znajdowały się tuż obok, były niedostępne. Do potencjalnej rozmowy podchodziły nieufnie. Wszelkie nasze pytania ignorowały milczeniem. Były zajęte ćwiczeniem.

Wyśpiewam mój świat

- Poza nauką piosenek z repertuaru Ordonówny przybliżamy podopiecznym specyfikę międzywojnia - mówi Patrycja Stefanek, która czuwa nad organizacją projektu.

Widowisko, choć odnoszące się do tradycji, będzie silnie zakorzenione "tu i teraz". W powstającym w trakcie warsztatów scenariuszu pojawią się motywy z międzywojnia i współczesności. Nad opracowaniem tych drugich dziewczyny już rozpoczęły pracę. Układają swoje hip-hopowe rymy.

- Warsztaty to inspiracja do podejmowania własnych działań - mówi Stefanek. - Chcemy, żeby przez sztukę wychowanki opowiedziały o swoim świecie, podzieliły się wrażliwością, sposobem widzenia rzeczywistości.Musical zostanie wystawiony pod koniec maja podczas obchodów 50-lecia Zakładu Poprawczego. Projekt ma charakter społeczny. Stowarzyszenie wciąż poszukuje wolontariuszy, którzy mogą pomóc przy organizacji tego wydarzenia.

Ireneusz Stawiński, pełniący obowiązki kierownik zakładowego internatu, chciałby pokazać musical na starym dworcu kolejowym w Falenicy. - Wcześniej odbywały się tam już akcje artystyczne - mówi. - A przecież, żeby nasza resocjalizacja miała sens, jej efekty trzeba pokazywać na zewnątrz - podkreśla.

W Falenicy nowatorskich inicjatyw wychowawczo-terapeutycznych jest dużo. Zdaniem Romualda Sadowskiego, który od 17 lat sprawuje tu funkcję dyrektora, przez kontakt z kulturą podopieczne poprawczaka oraz schroniska budują swoją tożsamość, podnoszą poczucie własnej wartości. Znaczna część wychowanek wywodzi się z rodzin dysfunkcyjnych, patologicznych oraz biednych.

- Jedną z przyczyn ich zejścia na złą drogę jest zaniechanie życia kulturalnego czy religijnego. Większość nie ma wzorców, nie dowiaduje się w domu, że są to systemy, dzięki którym można wartościować swój świat - mówi.

Różnorodna oferta - od warsztatów artystycznych, przez zajęcia sportowe, po wyjazdy za miasto - niweluje w podopiecznych również potrzebę organizowania się poza oficjalnym trybem działania ośrodka. - W każdej placówce, nawet jeśli jest to seminarium, rodzi się drugie życie. W naszych warunkach szczególnie łatwo o zachowania więzienne. Zajęcia pozaszkolne angażujące dziewczyny to sposób, żeby się ich ustrzec - podkreśla dyrektor.

Nie jestem pechowcem

W Falenicy przebywa 50 dziewczyn wieku 13 - 21 lat. Ośrodek jest przepełniony. Działają tu trzy szkoły: podstawowa, gimnazjum i szkoła zawodowa o profilach krawieckim, fryzjerskim i gastronomicznym.

- Większość dziewczyn kontynuuje u nas naukę i kończy ją z sukcesem. Program dopasowujemy do ich możliwości, zdarza się, że do gimnazjum chodzą nawet 20-latki - mówi Stawiński.

W Schronisku dla Nieletnich i Zakładzie Poprawczym osadzane są dziewczyny z różnych środowisk, z różnym bagażem doświadczeń oraz różnymi przewinieniami na koncie. - Każda wychowanka trafia tu w związku z popełnionym przestępstwem ujętym w kodeksie karnym, nie ważne, czy jest to współudział w morderstwie, czy kradzież chleba - mówi Stawiński, który pracą z młodzieżą w Falenicy zajmuje się od 11 lat.

Są tylko trzy takie placówki w Polsce. Wszystkie mają status półotwarty w przeciwieństwie do męskich, których jest dziesięciokrotnie więcej i są sprofilowane w zależności od stopnia demoralizacji nieletnich.Większość dziewczyn ma na swoim koncie udział w bójkach, rozboje, groźby - słowem akty agresji. Obniżył się też wiek wychowanek. Choć teraz, tak jak i kiedyś, najwięcej jest 17-latek, są to przeważnie osoby, które dopuściły się przestępstw w wieku zaledwie 13 - 14 lat. - Z jednej strony te dziewczyny wyrządziły wiele świadomego zła. Z drugiej jednak, to delikatne, okaleczone istoty czekające, aż ktoś wyciągnie do nich pomocną dłoń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji