Artykuły

Operetka

TWÓRCZOŚĆ Witolda Gombrowicza ciągle wzbudza opinie kontrowersyjne wśród krytyków i historyków literatury, chociaż jego pozycja wśród klasyków współczesności jest niepodważalna. Gombrowicz reprezentuje w swoim pisarstwie nurt groteski i zawsze był zaliczany do awangardy, nie tylko zresztą w kraju, ale również w kręgach europejskiej kultury literackiej.

Obecnie powieści i dramaty Gombrowicza wracają do kraju lub są wprowadzane na sceny polskich teatrów w nimbie sławy światowej. Co zapewnia to powodzenie autorowi FERDYDURKE? Na pewno jednym z podstawowych elementów sukcesu jest uniwersalizm prezentowany w jego twórczości. Gombrowicz poprzez ten właśnie uniwersalny wymiar ukazanej problematyki trafił do najsłynniejszych teatrów i najwybitniejszych witryn wydawniczych. Ale nie tylko to. Również sprawiło to groteskowe widzenie spraw ludzkich.

W OPERETCE autor nie precyzuje ani miejsca, ani czasu akcji i wydarzeń. Rzecz dzieje się w czasach dawnych i współczesnych. Zresztą to nie jest ważne, choć jawią się tu sytuacje z salonów magnackich początku naszego stulecia, choć mamy sceny z postaciami w mundurach hitlerowców, choć przez estradę przewalają się tłumy z rewolucji dziejowej. Gombrowicz nie zajmuje się problematyką ściśle określoną, nie ma tu tematów operetkowych, nie ma psychologicznie uzasadnionych działań ludzkich. Operetka jest formą wypowiedzi, a postawy ludzkie i losy ludzkości rysują się jako najważniejsze atuty gry w OPERETCE. Autor całość sztuki prezentuje w zwierciadle groteski, a więc doprowadza do sytuacji niemal karykaturalnych przerysowań, do komizmu wyolbrzymionego i wyrafinowanego, wyszydza i wyśmiewa wszystkie świętości i autorytety. Nic nie jest warte zachodu i nic nie gwarantuje pełnego powodzenia.

Tylko w groteskowej konwencji można powiedzieć wszystko, aluzyjnie i więcej niż w normalnym toku narracyjnym czy dialogowym. Groteska dopuszcza do wymieszania spraw serio z kompletnymi niemal idiotyzmami, zezwala autorowi szermować własnymi domysłami, przewidywaniami i pomówieniami. Witold Gombrowicz uzasadniając wybór tej formy przedstawienia dla OPERETKI napisał: "O ile opera jest czymś niemrawym, beznadziejnie wydanym pretensjonalności, o tyle operetka w swoim boskim idiotycznie, to niebiańskiej sklerozie, we wspaniałym uskrzydleniu się swoim za sprawą śpiewu, tańca, gestu, maski, jest dla mnie teatrem, doskonałym, doskonale teatralnym." I jeszcze jedno zdanie z Gombrowicza: "Monumentalny idiotyzm operetkowy idący w parze z monumentalnym patosem dziejowym - maską operetki, za którą krwawi śmiesznym bólem wykrzywione ludzkości oblicze - to byłaby najlepsza inscenizacja OPERETKI w teatrze."

Teatr lubelski wprowadzając OPERETKĘ na scenę poszedł po linii tej propozycji autorskiej. Realizacji sztuki podjął się Jerzy Gruda, który ma na swoim koncie reżyserskim wcześniej już realizowaną tę sztukę w innych teatrach.

Przedsięwzięcie teatru realizacji Gombrowicza jest trudne, zważywszy, że reżyser postanowił zaprezentować OPERETKĘ niemal bez skrótów. Zaangażowano w pracę nad sztuką cały zespół aktorski, bo jest to przecież wyjątkowo wieloobsadowa sztuka, wymagająca właściwie w każdej roli doskonałości, a na pewno olbrzymiej fachowej solidności i odpowiedzialności. Jerzy Gruda może mieć pełną satysfakcję, że swoje zamierzenia realizował przy dużym zrozumieniu i harmonii ze strony zespołu aktorskiego.

W sukurs reżyserowi oczywiście poszedł scenograf - Barbara Jankowska i kompozytor - Piotr Moss. Scenografia jest typowo operetkowa, z kotarami ozdobnymi w bogaty plusz, czerwień i złocenia. Również w kostiumach widać przepych operetkowej tradycji wystawienniczej. To wszystko dla zmylenia czujności widza, bo przecież nie idzie tu o operetkowe problemy książąt, grafów, czy baronów. To jest tylko zewnętrzny blichtr, tak samo jak rodem z operetki wzięto niby-arie i mini-balecik. Jerzemu Grudzie udało się przekazać generalną ideę utworu Gombrowicza. Ludzkość podległa ciągłemu kształtowaniu swych postaw. Całe skomplikowane życie społeczno-polityczne, towarzyskie poddawane jest pokusie szukania wyjścia z impasu i na tym polega jego rozwój.

Główna dewiza zawiera się w tezie, że osobowość człowieka kształtuje się nie tylko wewnętrznie, ale przede wszystkim w perspektywie spojrzenia innych. Jesteś takim, jakim cię widza, a nie jakim sądzisz, ze jesteś. Więc każdy stara się nałożyć jakąś maskę. Wymiana tych masek, jak i strojów, jest motywem głównym. Od okoliczności i sytuacji, które sprawiają, ze człowiek zdejmuje swoją maskę, zależy, kim jest się naprawdę. Nikt nie przypuszczałby nawet, że sympatyczna Markiza ma zadatki na policjantkę spod znaku gestapo itd. Ale autentyczne dążenie ludzkości - zdaje się mówić autor - leży poza próbą wyboru maski. Na zasadzie niemal freudowskiej wiwisekcji autor ukazuje prawdziwe oblicze ludzi, którzy marzą tylko o... nagości. Nagość jest najważniejsza, jej pragną wszyscy młodzi (Gombrowicz był uważany za awangardystę młodzieży literackiej i chętnie ją kokietował) i jest ona dostępna tylko młodości. Ta nagość ma oczywiście tu nie tylko metaforyczny aspekt spojrzenia Gombrowicza, ale jest symbolem.

Prawda może być prawdą tylko do momentu, kiedy jest obnażona, naga, bezbronna, każdy kostium jest nakładaniem jej maski, a jednocześnie tendencyjnym jej kamuflowaniem.

Konwencja groteskowa usprawiedliwia, że w spektaklu potraktowano jednakowo wszystkie sprawy, zarówno indywidualne, jak i te o wymiarach historycznych. Kogoś mogłoby oburzać przerysowanie zarówno stosunków panujących w okresie salonowym jak i burzliwych dziejów rewolucji. Trzeba to wyraźnie podkreślić - jest to specyficzne widzenie tych spraw przez autora. Ale autor umiejętnie bawi się określeniami, pojęcia, sprawy wielkie i małe przerzuca jak perełki z ręki do ręki, uzyskując wspaniałe efekty artystyczne.

Zespół aktorski podporządkował się całkowicie reżyserskiemu zamierzeniu. Nie ma tu ról głównych, prawie wszystkie są traktowane na jednakowym poziomie artystycznej odpowiedzialności. Nie może tu być roli ważniejszej i lepszej, wszystkie muszą być grane dobrze, bo w przeciwnym razie może zaistnieć zakłócenie na linii przekazu sprawy w groteskowym wynaturzeniu.

Niemniej na scenie znajdujemy wiele indywidualności aktorskich. Bardzo dobrze gra para książęca Nina Czerska i Ryszard Barycz. Urocze są wszystkie pojedynki słowne Hrabiego i Barona, których odtwarzają Zbigniew Sztejman i Henryk Sobiechart. Sporo inwencji naturalistycznych wnieśli lokaje Hrabiego i Barona - Jan Uryga (doskonały) i Andrzej Redosz. Postacią zwracającą uwagę swoją kreacją jest np. Gospodyni Proboszcza w ujęciu Barbary Koziarskiej. Piotr Wysocki występuje jako Hrabia Hufnagiel, Piotr Suchora jest słynnym Fiorem, który ma zaproponować nowe modele strojów, na miarę zbliżającej się epoki. To Książę mówi, że strój stał się najsilniejszym bastionem klasy wyższej, czyli - jak komentuje to Jan Błoński: Kto włada więc strojem, rządzi społeczeństwem. Profesor Romana Kruczkowskiego - może staje się trochę nużący swoim ż y g i e m, a przecież groteska nie znosi nudy. Albertynkę, prezentującą młodość, świeżość i nadzieję gra pełna wdzięku młodzieńczego Grażyna Dyląg-Mikołajczyk z PWSFTviT. Każdy z występujących ma tu świetną maskę i prezentuje ciekawą sylwetkę sceniczną. Sprawą do zastanowienia są pewne dłużyzny (przedstawienie trwa trzy godziny).

OPERETKA na scenie w Lublinie wzbogaca percepcję sztuki Gombrowicza w kraju, ale jednocześnie staje się przedstawieniem liczącym w lubelskim teatrze. To pozycja, która wnosi trwałe wartości i gwarantuje powodzenie, co jest zasługą wszystkich realizatorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji