Artykuły

Rowerem w storczyki

"Rowerzyści" w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

Zamiast "Rowerzyści", ta sztuka mogłaby się równie dobrze nazywać: "Golfiści" albo "Gitarzyści"... Tekst młodego Austriaka Völkera Schmidta zawiera materiał na brazylijską telenowelę o sześciu postaciach mających zapewniony niezły byt, ale tonących w życiowej pustce. Ot, kronika wypadków, a raczej wpadek urastających do rozmiarów tragedii antycznej, tyle że "sprzedanej" jak towar w hipermarkecie.

Autor dekoracji Waldemar Zawodziński zarysował świat bohaterów w eleganckiej tonacji szaro-srebrno-czarnej: lustro, lśniące chromem wyposażenie łazienki, kanapa, metalowe skrzynki na kwiaty pełne wytwornych storczyków. W głębi równie wspaniały rower (ale mogłaby być gitara, albo kolekcja kijów golfowych). W takie tło wpisani są ginekolog Manfred (Przemysław Kozłowski) i jego żona Anna (Beata Zygarlicka) dekoratorka wnętrz, którzy nie potrafią się porozumieć. Ona obwinia się za śmierć synka, on wie na czym mu zależy, więc ma problem, czy zostawić dom, ogród i żonę?

Ich córka Lina (ładna rola utalentowanej Agnieszki Więdłochy), zbuntowana nastolatka, żyje własnym rytmem, samotna.

Bezpruderyjną mamę kostiumolożkę Franciszkę (Joanna Matuszak) ma Tomek (robi wrażenie Marcin Łuczak). Była kochanką ginekologa, a teraz jest z jego kolegą Albertem (Arkadiusz Buszko). Mama nie ukrywa swych doświadczeń przed 15-letnim Tomkiem zafascynowanym śmiercią, rysującym trupy, a do tego wiążącym się z Anną. Seksualna inicjacja to jednocześnie inspiracja do potraktowania ciała dojrzałej pani, jako obiektu malarskiego. Do tego wiecznie wściekłej Linie będzie się wydawało, że rażony śmiercią Tomek to jej chłopak...

Większość zdarzeń (z erotycznymi włącznie) rozgrywa się w symbolicznym wymiarze. Na scenie postacie mijają się i opowiadają. Oczyszczający nie okaże się nawet moment, gdy wreszcie z prysznica poleci woda, a dramatyczna nie stanie się nawet śmierć. W to wszystko wpakowani zostaliśmy my, widzowie, jako że za sprawą czarodziejskiej różdżki - pilota tv - zjawiamy się w życiu bohaterów.

Reżyser Anna Augustynowicz zdaje się budować moralitet, co dobitnie zaznacza wpisaniem nas w ten świat - pogubionych, szukających ucieczki choćby w jeździe na rowerze. Pytanie jednej z bohaterek: "czy człowiek zasługuje na to wszystko, co mu się przytrafia", wydaje się filozofią całego scenicznego zamieszania, ale jakoś nie prowokuje do zadumy i w tej realizacji zostało boleśnie zbanalizowane.

Pierwsza koprodukcja Teatru Współczesnego w Szczecinie z "Jaraczem" to raczej administracyjne niż artystyczne wydarzenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji