Artykuły

Uśmiech Fredry

POJECHALI, spodobali się i być może wynikiem tej wizyty będzie niecodzienny spektakl "Zemsty" w scenerii odrzykońskiego zamczyska, gdzie rozegrał się on­giś 30-letni spór między woje­wodą Firlejem i kasztelanem Skotnickim. Fakt ten dostarczył Fredrze tematu do napisania tej arcykomedii. "Zemstę" przywiózł niedawno na II Krośnieńskie Spotkania Teatralne Teatr Nowy z Zabrza. Publicz­ność Krosna, Jasła i Sanoka przyjęła ją tak żywo i przy­chylnie, że gospodarze Spotkań wystąpili z propozycją, aby let­nią porą "na bis" zabrzanie pokazali jeszcze raz Fredrę w Odrzykoniu sąsiadującym z Krosnem. Przedsięwzięcie jest efektowne choć trudne, wy­maga rozmachu i oprawy w stylu widowisk plenerowych "światło i dźwięk", ale nie­wątpliwie stałoby się dużą atrakcją dla mieszkańców i tu­rystów odwiedzających tłumnie podczas wakacji ten malowni­czy region.

"Zemsta" zabrzańska w reży­serii Mieczysława Daszewskiego i oprawie scenograficznej Adama Kiliana jest swego ro­dzaju rekordzistką w repertua­rze Teatru Nowego, osiągnęła przeszło 150 przedstawień z pełną frekwencją i zdaje się, że jeszcze nieprędko zejdzie z afisza, choć ma nową fredrowską konkurencję w tym sezo­nie - "Śluby panieńskie", również w reżyserii Mieczysła­wa Daszewskiego i oprawie scenograficznej Wojciecha Zielezińskiego.

W "Ślubach panieńskich czyli magnetyzmie serca" reżyser Daszewski nie usiłuje widza czaro­wać własnymi pomysłami - sło­wem - jak to się teraz zwykło mawiać - ufa Fredrze. Ta komedia o mistrzowskiej budowie, przepysznym dowcipie słownym i sytuacyjnym nie musi się pod­pierać żadnymi wstawkami i ozdobnikami, żeby magnetyzować współczesnego widza.

Oglądałam przedstawienie "Ślubów" któreś z rzędu, w dzień zwyczajny, bez premiero­wej odświętności. Warto było obserwować zwłaszcza młodzież zapełniającą w większości salę, właśnie młodzież wychowaną na dyskotekach i zwykle opor­ną wobec zalecanej adoracji lektury szkolnej. Otóż ta pu­bliczność początkowo niemra­wa, może nawet znudzona, w miarę rozwoju akcji rozgrzewała się, poddawała rytmowi i dowcipowi fredrowskiego wier­sza i z całą ochotą podjęła ton świetnej zabawy proponowanej przez pisarza, który według słów Stanisława Koźmiana w ciężkim dla narodu okresie u-ratował Polskę od powszechnej melancholii.

Fabuła "Ślubów" - choć tak znana niezmiennie bawi pery­petiami bohaterów. Wiadomo że obie młodociane kontestatorki Klara i Aniela są zbyt ład­ne, żeby mogły wytrwać w swoim antymałżeńskim ślubo­waniu, będącym protestem przeciw despotyzmowi opie­kunów. Obaj kawalerowie zbyt zawzięci w strategii miłosnej, żeby nie zadziałał skutecznie "magnetyzm serc" pognębiający niegodziwą intrygę. Przedsta­wienie zabrzańskie wystawione bez brawurowego nadmiaru, przeinaczeń i groteskowej jas­krawości jest sympatyczne przez swoją skromność i sza­cunek dla Fredry, a także dzię­ki harmonii stylowej oprawy plastycznej utrzymanej w paste­lowej gamie kolorów. Klarę gra czupurnie urodziwa Czesława Monczka, słodyczą anielskiej Anieli promieniuje Jadwiga Ru­dolf (adeptka), która tę rolę przejęła po Łucji Kowolik. Urocze buntowniczki są jednak mniej przekonywające niż ich partnerzy - pełen przekornego wdzięku "play boy" Gucio w interpretacji Andrzeja Lipskie­go, który po Wacławie z "Zem­sty" może tę rolę fredrowską zaliczyć do swoich najlepszych oraz bardziej romantyczny niż tradycyjnie śmieszny w miłos­nym oczarowaniu, a nadto przystojny Albin zagrany przez Je­rzego Gniewkowskiego.

Ujmująco i żartobliwie ukazują trafność przysłowia że "stara miłość nie rdzewieje" Krystyna Iłłakowicz jako ponętna, pełna ciepła i dystynkcji pani Dobrójska i Jerzy Siwy jako Radost zawojowany zarówno przez trzpiotowatego siostrzeńca Gucia jak i przez wdzięki pani Dobrójskiej. Wincenty Grabarczyk, udowadnia, że na­wet w niewielkim epizodzie, ja­kim jest rola Jana można uja­wnić rzetelne aktorstwo. Bo też stary Fredro magnetyzuje nie tylko publiczność. Jest świetną szkołą dla aktorów, sprawdzianem ich możliwości i marzeniem, o rolach w jego sztukach. Statystyka 35-lecia dowodzi, że jest on auto­rem najczęściej grywanym na polskich scenach. Teatr Nowy w zabrzańskim robotniczym re­gionie należy do najgorliwszych wielbicieli mistrza komedii polskiej. Gdy ktokolwiek w jakimkolwiek sezonie teatru zapyta o Fredrę w repertuarze - odpowiedź brzmi - zawsze obecny!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji