Inteligenci na rozdrożu
"Głosy wewnętrzne" w reż. Krzysztofa Zanussiego w Teatrze TV. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Pierwsze sceny przedstawienia, kiedy sprzątaczka odkrywa ślady krwi i zwitki banknotów, mogłyby świadczyć, że Krzysztof Zanussi przerzucił się na teatr sensacji. Jednak nie. Bo choć intryga do końca trzyma widza w napięciu, reżyser, na szczęście, pozostał sobą - kronikarzem losu współczesnego inteligenta
Zanussi - po siedmiu latach, jakie upłynęły od "Sesji kastingowej"- wraca do Teatru Telewizji w znakomitym stylu. Losy jego bohaterów, walczących o niezależność sumienia w rzeczywistości dwóch ostatnich dekad PRL, nadal - mimo radykalnej zmiany okoliczności - nie uległy zasadniczym przeobrażeniom. Skomplikowane uwarunkowania zewnętrzne wciąż wikłają ich w dylematy moralne, z którymi mocują się z podziwu godnym samozaparciem. "Głosy wewnętrzne" autorstwa i reżyserii Zanussiego to dwunowelowa opowieść o pokoleniowych różnicach zdań. Jak w klasycznym dramacie zachowana jest jedność miejsca, czasu i akcji. I przeciwstawne racje dwóch jasno nakreślonych postaw.
W "Sennym marzeniu" przypadek sprawi, że córce przyjdzie odwieść ojca od nader ryzykownego kroku. Mężczyźnie w sile wieku, który po śmierci żony stał się nad wyraz religijny, zacznie się wydawać, że doznał objawienia. I dzięki boskim wskazaniom wie, jak najkorzystniej inwestować na giełdzie. Problem w tym, że ma zamiar - oczywiście w zbożnym celu - pomnażać nie własne pieniądze, lecz powierzone mu przez ludzi z okolicznych parafii. Nie przyjmie argumentów Włocha, narzeczonego córki, że swego czasu namawiany do podobnych lokat Ojciec Pio nie uległ podszeptom i dzięki temu nie stracił pieniędzy wiernych.
"Późne powołanie" to z kolei historia ojca, który podejmuje desperacką próbę wyperswadowania swej latorośli - młodej, pięknej, wykształconej dziewczynie - decyzji zamknięcia się za murami klasztoru. Występując z pozycji rodzica dbającego o dobro dziecka, ujawni zgoła egoistyczne pobudki, które skłoniły go do tej interwencji, z opłaceniem przyjazdu z Włoch eksnarzeczonego córki włącznie.
Widowisko daje wiele artystycznej satysfakcji - poczynając od niebanalnych treści, przez wyważone, powściągliwe, doskonałe aktorstwo. Jerzy Radziwiłowicz (na zdjęciu) jako Ojciec zdaje się do złudzenia naśladować sposób gry Janusza Gajosa, co też - nie do uwierzenia - uczyni go doń nawet podobnym fizycznie. Urzekającą Córkę uosabia Agata Buzek (na zdjęciach powyżej).
W pozostałych rolach przypomnieli się dawniejsi aktorzy Zanussiego: Małgorzata Pritulak (na zdjęciu z prawej) i Tadeusz Bradecki. W epizodzie latynoskiego kochanka spełnił się efebowaty Riccardo Leonelli.