Artykuły

Radni są od oceniania, a nie wymyślania

- Gdy radny przychodzi ze swoim pomysłem i żąda środków publicznych na jego realizację, to można to uznać za próbę wymuszenia - mówi poseł PO Jerzy Fedorowicz, komentując nasz poniedziałkowy tekst o nowym pomyśle promocyjnym radnego PO Pawła Bystrowskiego - pisze Ryszard Kozik w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Radny Bystrowski chciałby, aby Kraków walczył o turystów wielkimi inscenizacjami historyczno-kulturalnymi w rodzaju ubiegłorocznej Victorii Wiedeńskiej, która kosztowała prawie 3 mln zł. Jego projekt "Złoty wiek - wielkie wydarzenia" zakłada stworzenie nowych atrakcji turystycznych opartych na wydarzeniach historycznych z XV-XVII wieku ("inscenizacja wjazdu królowej Bony do Krakowa czy uroczyste zjazdy królów z rycerstwem") i produktach regionalnych, takich jak pączek ("przywędrował do Krakowa za sprawą wypraw wojennych Jana III Sobieskiego") czy obwarzanek krakowski ("którego historia wywodzi się od podatków nałożonych przez króla na piekarzy").

"Nauczony ubiegłorocznym doświadczeniem z widowiskiem wiedeńskim, które - wbrew licznym głosom rozsądku - jednak się odbyło, to od władz krakowskiej PO oczekuję deklaracji, że pomysł Pawła Bystrowskiego nie zostanie zrealizowany" - napisałem komentując pomysł.

- Napisaliście, że Platforma nie reaguje na pomysły swoich młodych radnych, to ja przyszedłem zareagować - powiedział poseł Fedorowicz, który pojawił się wczoraj wczesnym popołudniem w naszej redakcji. - Przychodzę tu jako człowiek, który wymyślił kilka dużych imprez, na przykład święto ulicy Kanoniczej, czy święto alei Róż. Wymyślanie takich wydarzeń jest częścią mojego zawodu [Fedorowicz przez wiele lat kierował Teatrem Ludowym - dop. red.]. Kiedy jednak byłem krakowskim radnym, a przecież szefowałem nawet komisji kultury, nie próbowałem na siłę realizować swoich pomysłów.

Jerzy Fedorowicz zapewnia, że "zgody na takie działania nie będzie". - Radni są od tego, żeby projekty opiniować, a nie wymyślać. W magistracie są osoby odpowiedzialne za promocję i kulturę - Filip Berkowicz, Grażyna Leja, czy Stanisław Dziedzic. Jeśli któryś z radnych uważa, że ma dobry pomysł, może im go podrzucić, ale powinien też znaleźć zewnętrzne środki na jego realizację.

Poseł przyznaje, że niektóre pomysły radnych PO zaskakują ich partyjnych kolegów i przełożonych. I choć - jak podkreśla - czasem dziennikarze nie do końca dobrze interpretują intencje radnych, to zapewnia, że "odbędzie się rozmowa, żeby pomysły były konsultowane przed ich upublicznieniem".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji