Artykuły

Sielanka baletowa

Opera Śląska w Bytomiu poszerzy­ła ostatnio swój repertuar o naj­starszy, zachowany do naszych czasów balet, czyli "Córkę źle strzeżoną" Jeana Daubervala z muzyką Petera Lu­dwiga Hertla. To wdzięczna historyjka o miłości Lizy i Colina, która nie znaj­duje akceptacji matki dziewczyny. Sie­lankowa atmosfera urzeka widzów już od pierwszej chwili, bo gdy unosi się kurtyna, świat zmienia się w pastelowe cacko.

Nieco zabawny, bajkowy świat

Trzeba się jednak temu wszystkiemu lepiej przypatrzeć, by dostrzec "przymru­żenie oka" ze strony scenografa Jana Bernasia. Bowiem namalowane meble wygi­nają się do nas zabawnie, maselnica nie trzyma żadnych proporcji, a "przebojem" są składane łany zboża. Jednak ten po­godny klimat już od pierwszej chwili po­zwala widzowi zapomnieć o miejskim chaosie, czekającym tuż za drzwiami te­atru.

Publiczność bawi się znakomicie opo­wieścią, podaną tak wyraziście, że widz nie odczuje w niej braku słów. Czasem pewne przerysowane sytuacje przywodzą na myśl nieme filmy. Mamy tu wyraźny podział na bohaterów lirycznych i ko­micznych. Para Liza i Colin, czyli Kata­rzyna Skalska i Grzegorz Pajdzik, to nie tylko wdzięk, lekkość, ale i znakomita technika, powodująca, że ogląda się ich z prawdziwą satysfakcją. Wśród bohaterów komicznych najwięcej radości spra­wił Daniel Aleksandrow w roli Alaina. Ujawnił bowiem nie tylko umiejętności baletowe, ale i wielkie umiejętności aktor­skie, budując wyjątkowo konsekwentnie rolę głupka i wywołując kaskady śmiechu swymi błazeństwami.

Opowieść ciągle młoda

Opera Śląska ma zawsze dwa przed­stawienia premierowe. Podczas drugiego, w Teatrze Śląskim, w charakterystycznej i trudnej roli Wdowy Simone oglądali­śmy dobrego Witalija Jakimowicza. W pierwszym spektaklu w obsadzie zna­lazł się Kazimierz Cieśla. Wystąpili rów­nież: Marek Bronaszkiewicz, Krystyna Prokopiak, Barbara Konopkin, Zespół Baletu Opery Śląskiej oraz uczniowie Szkoły Baletowej w Bytomiu.

Inscenizację i reżyserię przygotował Henryk Konwiński, obdarzając spektakl serią pomysłowych rozwiązań, powodują­cych, że nie czuje się wieku przedstawie­nia. Bytomski balet nareszcie mógł się za­prezentować. Sporo tu było znakomitych scen zbiorowych, jak chociażby dożynki, piknik czy finałowa zabawa. Tancerze udowodnili, że warto na ich spektakle przychodzić, a dyrekcja nie powinna za­pominać o regularności premier. Dodać jeszcze trzeba, że dobrego obrazu premie­ry dopełniła orkiestra, która pod ręką Krzysztofa Dziewięckiego, stała się nie tylko narzędziem muzycznej ilustracji, ale i częścią akcji przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji