Artykuły

Miara samotności

"111" w reż. Redbada Klynstry w Teatrze Narodowym (Laboratorium Dramatu) w Warszawie. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Oszczędne w środkach, acz fascynujące.

Laboratorium Dramatu, założone rok temu przy Teatrze Narodowym, przygotowało dziesięć przedstawień. Dwa z nich weszły do stałego repertuaru sceny: "Koronacja" Marka Modzelewskiego i - ostatnio - "111" Tomasza Mana. Kameralną, przejmującą opowieść o niekochanym nastolatku, który z kieszonkowego wydał 111 złotych na broń, by zastrzelić rodziców, wyreżyserował Redbad Klynstra [na zdjęciu].

Inspiracją dla tej sztuki stał się dokument oglądany przez autora w amerykańskiej telewizji. Man zapisywał padające z małego ekranu wypowiedzi. Już wtedy myślał, że za pomocą pojedynczych zdań zbuduje konkretne obrazy i napięcia tej historii. Powstała wielogłosowa, poetycka opowieść o narodzinach, dzieciństwie i dojrzewaniu wrażliwego chłopca.

Cztery krzesła. Frontem do widza. Siedzą: Matka (Ewa Dałkowska), Ojciec (Zdzisław Wardejn), Siostra (Monika Pikuła) i Syn (Wojciech Solarz). Patrzą przed siebie, skrępowani sytuacją - oko w oko z gronem obcych sobie ludzi. Uśmiechają się niepewnie. Z wolna ośmielają się snuć rodzinne zwierzenia.

Matka po urodzeniu córki nie chciała mieć drugiego dziecka. Mąż nalegał - koniecznie musiał mieć Syna. Kiedy się urodził, kupił żonie wiadro kwiatów. Rodzinna sielanka nie trwała jednak długo. Mały więcej płakał, niż spał. W ogóle był tzw. trudnym dzieckiem. Zresztą, im był starszy, tym więcej sprawiał kłopotów.

Jak w każdej rodzinie, nie obeszło się bez konfliktów. Matka, przeciwna zbyt długim włosom Syna, obcięła mu je podczas snu. On jej za to podpalił łóżko. W podobnych sytuacjach nie mogło się obejść bez interwencji Ojca. Czasami kończyło się to połamaniem chłopcu żeber.

Pojedyncze zdania z wypowiedzi całej czwórki składają się na barwny obraz nieszczęsnego życia chłopca, który desperacko poszukiwał rodzinnego ciepła. Wszyscy w domu mieli własne wizje, jak go uszczęśliwić. Jednak z niepojętych powodów im to nie wyszło. Szkoda, że oprócz Siostry nikt nie próbował go zrozumieć lub chociaż wysłuchać.

Oszczędne w środkach przedstawienie robi wrażenie słuchowiska, jakkolwiek od każdego z wypowiadających swoje kwestie aktorów trudno oderwać wzrok.

Tomasz Man "111", reżyseria Redbad Klynstra, scenografia Magdalena Maciejewska, muzyka Jan Muszyński, prapremiera 4 grudnia 2004 r., Teatr Narodowy (Laboratorium Dramatu), Warszawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji