Artykuły

SKAMIENIAŁOŚĆ SERC czyli rzecz o stabilizacji

W sytuacji, gdy poniedziałkowy Teatr Telewizji (rozpoczynający niegdyś działanie przy dużych ambicjach) stał się teatrem popularnej, acz nie zawsze wybrednej rozrywki, a Teatr Popularny padł ofiarą nieprzemyślanej polityki repertuarowej - powołanie do życia "Studia 63" było krokiem rozsądnym, wynikającym wręcz z konieczności. Bo właśnie na teatrze telewizyjnym spoczywa w znacznej mierze obowiązek dopracowywania formuł artystycznych najmłodszej muzy, która wprawdzie korzysta z doświadczeń starszych sióstr, lecz nie może ich bezkrytycznie naśladować. Tak więc "Studio 63" wyruszyło na podbój specyfiki telewizyjnej, co w przekładzie na język potoczny oznacza poszukiwanie dla teatru szklanego ekranu kształtu artystycznego właściwemu tylko telewizji, czyli takiego, jakim nie można się posłużyć ani w teatrze scenicznym, ani w filmie.

I. ŁAŃCUCH ALBO ZNIECZULICA

Na stole dwie obrączki połączone łańcuchem. Za stołem dwoje ludzi związanych "węzłem małżeńskim". Zwykłe codzienne sprawy. Powszednie "szczęście". Nawykowa czułość (- Co robisz piesku? - Nic nie robię kotku), obowiązkowa serdeczność. Czasem tylko mały zgrzyt automatu nawyków. Stabilizacja uczuć. Dobrzy, pogodni ludzie. On, wyglądając przez okno relacjonuje, że kotek, że chłopiec złapał kotka i nadepnął mu na łebek. Kotkowi oczy wyprysły z czaszki. Ale kotek już przysypany ślicznym, żółtym piaseczkiem. A oni? Po staremu - "ciche szczęście w małym, białym domku". Drobne radości. Nieduże zmartwienia. Mleczko z kożuszkiem? Mleczko bez kożuszka. Stabilizacja? Znieczulica serc.

II. POZA KADREM

To, co dzieje się poza kadrem tej sceny, jest właściwie niczym w porównaniu choćby z np. masakrą tłumu demonstrującego przeciw dyktaturze faszystowskiej. Lecz właśnie to porównanie pozwoliło autorowi i reżyserowi zdemaskować tę mieszczańską w genezie znieczulicę serc typowych "posiadaczy", małych ludzi dla których stabilizacja jest celem samym w sobie. Co więcej - stała się ideałem, bóstwem codzienności. Satyryczna ostrość groteski tekstu i jego "podania" jak skalpel rozcina zrogowaciałą tkankę, by pokazać złoża egoizmu osłaniające brak jakiejkolwiek idei.

"Dobrych" ludzi demaskuje więc kamera telewizyjna. Kontrast widzianego i niewidzialnego nie tylko wyznacza prawidła konstrukcji dramaturgicznej, lecz staje się narzędziem krytyki społecznej. Widz został wciągnięty przez twórców spektaklu w proces poszukiwania kryteriów oceny etycznej. Został przez negację zaprezentowanych "walorów" życia wtrącony w stan niepokoju.

III. FOTEL ALBO MARTWICA

Dwa fotele. Jeden obok drugiego. Dwóch ludzi - tyłem do siebie. Nieruchomi. Nie widzą swoich twarzy. Widzą tylko to, co przed nimi. "Dyrektorska" rozmowa tych, którzy nie mają właściwie, o czym mówić. Zajęci wyłącznie sobą. Szczęśliwi posiadacze foteli. Uprzejmi, wygodne, wysokie fotele odgradzają od świata. Solidni ludzie.

Można relacjonować temu drugiemu co się widzi, ale nie można wstać, by zidentyfikować to "coś" czołgające się uparcie (a nuż ktoś zajmie fotel?) w kierunku siedzącego. Czy zresztą warto - pewnie zdychający pies. Ma on wprawdzie krawat na szyi, ale czyż tylko człowiek może nosić krawat... A oni? Siedzą na swych fotelach i rozmawiają. Ten drugi chce żeby wstać i sprawdzić co się czołga, ale sam się nie ruszy. Co mu na tym zależy? Pewnie chce siąść na dwóch fotelach. "Tamto" zdycha? Jednak lepiej się nie ruszać. Stabilizacja? Martwica serc.

IV. BEZ TWARZY

Znów ta sprawa, co w pierwszej części spektaklu, tylko szczebel wyższy - "dyrektorski". Zasięg władzy większy, wykraczający poza dom rodzinny - większe niebezpieczeństwo społecznej obojętności. Tam tylko kot. Tu już człowiek. I znów kontrast widzianej stabilizacji z niewidzialną tragedią. W tej scenie twórcy zwiększyli napięcie w sferze wizualnej, okazując tylko twarz jednego z uczestników dialogu. Drugi jest człowiekiem bez twarzy, anonimowym, co sugeruje, że może być nim każdy z nas. Tak więc oskarżenie staje się atakiem na azyl "osobności" ludzkiego indywiduum. W artystycznej wypowiedzi tkwi bynajmniej nie paradoksalne ostrzeżenie: Uwaga! Tylko pozornie jest odległa droga od zabicia zwierzęcia do masowych mordów. Nie przeciwstawiać się złu - znaczy uczestniczyć w nim. Choćby obojętnością.

V. KSZTAŁT DOPEŁNIONY

Nieczęsto zdarza się, by poezja i prawda życiowa stanowiły tak jednolity stop sztuki, o tak wysokiej próbie. Nieczęsto też widzowie Teatru TV otrzymują dzieło o tak dopełnionym kształcie artystycznym. Wydaje się, że w wypadku "Małej stabilizacji" zostały do końca wykorzystane możliwości warsztatu tv. Chyba niczego tu już dodać nie można. A jednak bogactwo środków wyrazu artystycznego nie przekroczyło granicy umiaru i niezbędnej powściągliwości ekspresji. Niezwykle precyzyjna reżyseria, doskonała praca kamer, świetnie "wchodząca" muzyka. No i aktorstwo (na najwyższym poziomie) całego, czteroosobowego zespołu, w którym jednak zdecydowanie wyróżniał się Łapicki, będący dziś niewątpliwie jednym z kilku mistrzów telewizyjnych. Hanuszkiewicz dowiódł jako reżyser, iż: primo - możliwy jest ciągły rozwój sztuki tv oraz secundo - że poszukiwania artystyczne podjęte przez "Studio 63" (choć nie wszyscy telewidzowie to docenią) mają duże znaczenie dla tej sztuki

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji