Artykuły

Hiobowe wieści dla scenicznych monopoli

"Zwycięstwo", "Królewnę Orlicę" i "Księgę Hioba" z wrocławskiego Teatru Współczesnego oglądał w Warszawie Jacek Cieślak.

Wrocławski Teatr Współczesny przedstawił w Warszawie spektakle "Zwycięstwo", "Królewnę Orlicę" i "Księgę Hioba". Widzowie mogli się przekonać, że działają w kraju znakomite zespoły aktorskie, które grają oryginalny repertuar, i nieznanych autorów.

Lektura większości teatralnych tekstów i recenzji sprawia wrażenie, że w Polsce działają dwa zwalczające się gangi teatralnych interesów - krytyków i artystów związanych z postępowo-libertyńską grupą Lupy, Jarzyny, Warlikowskiego i ich konserwatywnych antagonistów kierowanych przez Holoubka i braci Englertów, skupionych wokół Ateneum, Narodowego i Współczesnego w Warszawie.

Absurdalność dwubiegunowej wizji polskiego teatru mogą przełamać takie prezentacje, jak warszawskie występy Teatru Współczesnego z Wrocławia. Jego szefowa Krystyna Meissner stworzyła najpierw toruński Kontakt, który pokazywał oblicze naszej części Europy po rozpadzie bloku wschodniego. Swoje miejsce i okno na świat znalazł tam m.in. Krystian Lupa. We Wrocławiu powołała do życia Dialog, imprezę pozwalającą śledzić najnowsze trendy i przyglądać się, jak integruje się Europa. Meissner odegrała też istotną rolę w promowaniu Jarzyny i Warlikowskiego w Awinionie. Gdy teatrom brakowało pieniędzy, ważny był jej udział w tworzeniu takich koprodukcji, jak "Oczyszczeni" i "Dybuk", choć bardziej kojarzymy je z Rozmaitościami. To we Współczesnym powstały "Gry" Redbada Klynstry, pokazywane ostatnio w Paryżu. Reżyserują tam Piotr Cieplak, Jan Klata, Łukasz Kos, Waldemar Krzystek, gościnnie - Rimas Tuminas z Litwy i Helena Kaut-Howson z Wielkiej Brytanii, uczennica Erwina Axera i Bohdana Korzeniewskiego.

Imponuje różnorodność repertuaru. Jest w nim adaptacja wrocławskiej powieści Piotra Siemiona "Niskie łąki"; "Nakręcona pomarańcza", według której powstał film Kubricka, "Lochy Watykanu" Gide'a, a na drugim biegunie - zainspirowane Biblią "Historia Jakuba" i "Księga Hioba". Klasykę reprezentuje "Romeo i Julia" i "Królewna Orlica" Micińskiego. Ten wyreżyserowany przez Krystynę Meissner spektakl można uznać za jej artystyczne credo.

Dyrektorka podjęła trudną próbę pokazania tematów związanych z naszą historią, mitami narodowymi, tradycją literacką i teatralną. Przypomnienie misterium-jasełek Tadeusza Micińskiego stałoby się reżyserską porażką, której nie ratują nawet szlachetne intencje, gdyby nie zaskakujący finał. Meissner zafundowała nam półtorej godziny męki z pretensjonalną polską klasyką, by udowodnić - ośmieszając ją - że nawet największe dzieła mogą być niezrozumiałe, jeśli nie podda się ich krytycznej reinterpretacji. Uciekajmy z kraju żyjącego wciąż legendą Krakusa i Wandy, owładniętego obsesją rosyjską i niemiecką - krzyczy Maciej Tomaszewski. Żyjmy tu i teraz.

"Księga Hioba" w reżyserii Piotra Cieplaka to widowisko rozpisane na narratora, aktorów zasiadających za orkiestrowymi pulpitami, chór współczesnych niewiast i rockową muzykę Kormoranów. Przypomina awangardową estetykę wcześniejszych dramatów Różewicza i spektakli Grzegorzewskiego. Cieplak ograniczył do minimum działania i środki aktorskie, tak żeby spektakl przemawiał siłą ewangelicznej prostoty i tekstu przetłumaczonego przez Czesława Miłosza. Chwilami można odnieść wrażenie, że skierowany jest wyłącznie do osób wierzących, a co najwyżej wątpiących. Finałowa radość, gdy los Hioba się odwróci, przypomina klimat spotkań na pielgrzymkach i w oazach. Ktoś bardziej sceptyczny, jeśli chodzi o zbiorowe manifestacje wiary, może zobaczy w nich ocierającą się o kicz reklamę - niełatwych chrześcijańskich wyborów. A przecież Cieplak nie boi się odważnych i radykalnych środków - nabrzmiewającej bólem długiej pauzy i ostrej muzyki. Dla mnie najwspanialsze były fragmenty kobiecego chóru chwalącego cud stworzenia, życia i natury.

Podobnie można odczytać "Zwycięstwo" Howarda Barkera, jednego z najważniejszych brytyjskich dramaturgów, stawianego obok Pintera i Stopparda - wstyd powiedzieć, w Polsce prawie nieznanego. Jego soczysty język jest mocną mieszanką poezji i wulgaryzmów, zaś dramat to partytura perfekcyjnie skonstruowanego spektaklu. Rozgrywa się on w czasie restauracji Stuartów. Na terror epoki Cromwella odpowiedzieli rozwiązłością i krwawą zemstą. Pani Bradshaw, wdowa po sędzim, który skazał Karola I na śmierć, po siedmiu latach purytańskiej ascezy wpada w piekło ludzkich namiętności. Bo Barker, tak jak Brecht, rzuca swoich bohaterów na dno upadku, każe walczyć o życie i cieszyć się jego cudownością, nawet gdy przymierają głodem, są okaleczeni, gwałceni. Właśnie wtedy samotna kobieta dostrzega oszustwo religijnych i politycznych demagogów i otwiera się na świat - wybiera miłość, mężczyzn, macierzyństwo. Helena Kaut-Howson stworzyła porywające trzyipółgodzinne widowisko obsypane nagrodami na Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Główną rolę gra Danuta Stenka, która otrzymała za nią Paszport "Polityki". Ale reżyserka pokazała, że wielkim atutem wrocławskiego teatru jest cały zespół. Warto zobaczyć, jakie bogactwo środków i artystyczną wiarygodność prezentuje Maciej Tomaszewski (Karol Stuart) z kolegami.

W Polsce odbywa się wiele wartościowych premier, które w innych państwach UE ruszyłyby w objazd po kraju, ożywiając repertuar, zdobywając nową widownię. W Polsce traktowane są wciąż jak niebezpieczna konkurencja w walce o kasę i widownię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji