Artykuły

Teresa Budzisz-Krzyżanowska gra Idalię

"Hamadryjady, Laokonty, Psylle..."Ten mitologiczny sztafaż, romantyczny sztafaż modny, z którego kpi Fantazy, jest na scenie Teatru Ateneum. Ala jest inaczej niż u Słowackiego. Zamiast posągów "postaci większej niż natura" mamy freski pokrywające ściany i portal sceny. Podobne byty kiedyś w scenografii Skarżyńskich do "Fantazego" Konrada Swinarskiego, lecz z kątów domu Respektów, bogatego w realistyczne detale, wyzierała bieda "przyklepana" resztkami dawnej świetności. Tutaj, w przedstawieniu Gusta­wa Holoubka, salon Respektów wygląda niczym ozdobna bomboniera (potem usunie się ściana i pokaże pejzaż). Malownicze tło dla aktorów, i tyle. Do czasu jednak. "Stelko! Ach! pani hrabina..." Kiedy wchodzi Idalia, zagarnia dla siebie całą tę przestrzeń. Teresa Budzisz-Krzyżanowska wypełnia ją słowem, gestem i ruchem, jak nikt inny w tym przedstawieniu. I, jak nikt inny, łączy w organiczną całość romantyczną frazę, niebywałej piękności i skomplikowania, z psychologią postaci, kapryśną, mieniącą się nastrojami i uczuciami. Idalia, to widzimy od razu, jest na pewno damą. Panią piękną, elegancką i światową, której tzw. formy nie sprawiają najmniejszego kłopotu. Nosi efektowną, może nazbyt jak na osobę z podróży, suknię i modną fryzurę, a także swoją nieskazitelną figurę, której uroki demonstruje jakby od niechcenia. Ale jest przede wszystkim kobietą zakochaną, którą na Podole przygnało widmo katastrofy - utrata Fania, Fantazjusza. Kiedy skarży się, że bije jej serce i jest chora, tylko naiwna Stelka może wierzyć w "zakazy doktorów". Przyczyna choroby Idalii jest jedna - zazdrość. Najzwyklejsza, babska, która ją wprost pali. Teresa Budzisz-Krzyżanowska nie pozostawia nam co do tego żadnych wątpliwości. Kiedyś, na tej samej scenie, Aleksandra Śląska skarżyła się Stelce ze łzami w oczach i litowała nad sobą, nad swoim upokorzeniem. Idalia Budzisz-Krzyżanowskiej nie płacze, nie histeryzuje, choć nazywa siebie "nieszczęsną". Aż gotuje się w niej mściwa energia i ciekawość. Widać, że jest gotowa na wszystko, byle tylko "piorunem strzelić na czoło zmiennika". Mimo iż czuje się u Respektów persona non grata. Mimo że musi być natrętna i wścibska. Bo celem jej życia jest odzyskanie kochanka. On jest jej całym światem, bez niego życie Idalii nie ma sensu.

Taki jest punkt wyjścia, tak się zaczyna gra prawdy i pozorów, uczuć i póz, szczerości i fałszu, ról i masek. Scena ze Stelką, dobrze graną przez Magdalenę Wójcik, była tylko preludium. W każdej z następnych, wielkich przecież, scen aktorka będzie stopniowo wzbogacała portret Idalii. Jej upodobanie do literackiej mody, fantastycznych póz i gestów sawantki poznaliśmy już w pierwszej scenie ("wyjdę... jak mara ogirlandowana..."). Dopiero jednak we wspaniałym monologu otwierającym drugi akt motyw ten się rozwinie i ukonkretni. "...ja, egzaltowana...". Mówiąc tak o sobie Idalia wcale nie zatraca się w mgławicowych nastrojach. Ona tę egzaltację, w gruncie rzeczy, dobrze kontroluje. Układa gesty i słowa, ćwiczy, szuka najefektowniejszej dla nich formy. To znaczy, najskuteczniejszej dla danej sytuacji - to jej broń. A wybrać ją potrafi bez pudła, bo jest naprawdę inteligentna. Więcej jeszcze - na samą siebie, na swoje uczucia i perypetie potrafi spojrzeć z dystansu. Ten rys charakteru Idalii, mocno przez aktorkę podkreślony, czyni ją o niebo ciekawszą od Fantazego, który jest w tym spektaklu tylko dandysem, nawet fircykiem w zalotach. Bo jeżeli Idalia bywa śmieszna chwilami, to dlatego, że wie, rozumie, czuje, próbuje, ale nie potrafi powściągnąć swojej zazdrości i chęci zemsty. "Tak porzucona... jak Basia lub Rózia, / W której się cała palestra w powiecie / Kocha..." To już nie skarga, ale wybuch prawdziwy przed Janem. "Horor" krzyczy za chwilę i od razu dziwi się, że jej się takie reakcje "wypsnęły". Autoironia, w którą Teresa Budzisz-Krzyżanowska wyposażyła swoją Idalię, działa bez wątpienia na korzyść tej postaci. I broni ją przed karykaturą, jaką przecież grywano na scenach. Ta Idalia na pewno nie jest, jak gdzieś napisano, nadpobudliwą idiotką. Ona dobrze wie, co jest wartością prawdziwą, a co blichtrem świata i wystawia swoim ziomkom gorzkie w słowach świadectwo ("Nakrochmale­ni... każdy pół Polaka, a pół aktora..."). Skoro jednak Fantazy kocha blichtr, cóż pozostaje jej, oddanej mu kobiecie? Potrafi też współczuć i bywa wrażliwa na krzywdę. Cudzą także, nie tylko własną. Kiedy chce ofiarować Janowi majątek, ma dobre i szczere intencje, nie chce go upokorzyć, zranić. W jej postępowaniu z ludźmi jest klasa chwilami wielka, nawet wtedy, gdy jej nie odpłacają tą samą monetą. Kiedy Rzecznicki obraża ją grubymi aluzjami i drwiną z Nessusa, pokonuje go inną bronią. Jak dziecku, łagodnie ale dobitnie, nawet z pewną sympatią tłumaczy, że jest nikim. I ta perswazja ma moc trucizny, która zabija przeciwnika. Ale już za chwilę powie o Rzecznickim - "przecież człowiek". I podejmuje się niewdzięcznej roli porwanej, osławionej, by uratować jego honor. Zrobi to zresztą wspaniale - w rozmowie z Respektową pokaże przebogaty arsenał boleściwych westchnień i póz "nowej Dejaniry".

Finałowy triumf Idalii w tym spektaklu wcale nie jest efektowny. Jest najzu­pełniej cichy. Uspokojona Idalia przytula się do ramienia Fantazego i tylko świadkuje śmierci Majora. Trudno powiedzieć,czy ją ona w ogóle obchodzi. Bo Fantazego na pewno nie. Nie "przeanielił się", nie porzuci błazeńskiego żywota. No cóż, miłość kobiety bywa ślepa.

Ten Fantazy nie miał dobrej prasy. Zgodny jak rzadko chór recenzentów wytknął mu rozmaite słabości. Mnie jednak najbardziej zaskoczyło to, że spektakl Gustawa Holoubka pozostaje całkowicie poza kanonem współ­czesnej wiedzy o późnej twórczości Juliusza Słowackiego, do której "Fanta­zy" należy. I z tego względu wydał mi się anachroniczny. Natomiast rola Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej na pewno ten spektakl ocala. Dla publicz­ności i, by rzec nieco górnolotnie - dla historii. Nie mam wątpliwości, że należy ją postawić obok najsłynniejszych Idalii w powojennej scenicznej tradycji tej tragikomedii - Janiny Romanówny i Aleksandry Śląskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji