Artykuły

*

"Faust goes rock". Rock-balet w dwóch częściach. Choreografia, inscenizacja i reżyseria: Ewa Wycichowska. Muzyka: THE SHADE. Scenografia: Ewa Kwiatkowska. Teatr Wielki w Łodzi. Prapremiera polska 6 grudnia 1986 r.

Jak słusznie pisze w programie do przedstawienia dyrektor łódzkiego Teatru Wielkiego Sławomir Pietras: "Różne rzeczy wyprawiano już z tą najwspanialszą postacią niemieckiej literatury. O Fauście tworzono rozprawy naukowe, eseje literackie, powieści, spektakle teatralne". Jeśli więc przyjąć takie założenie, pomysł z rock-baletem nie powinien specjalnie szokować. Ewa Wycichowska zresztą nie stara się przełożyć dzieła Goethego na język baletu. Z "Fausta" wykorzystuje przecież tylko podstawowy wątek. Oto twórca (w tym przypadku tancerz czy raczej choreograf) doszedł już do kresu swych możliwości. Szuka więc nowych źródeł natchnienia w magii i w tym momencie zaczyna się jego przygoda z nierealnym światem wizji i wyobrażeń.

Cały dalszy ciąg przedstawienia jest już kreacją Ewy Wycichowskiej, choć raz po raz posiłkuje się ona wątkami z literackiego pierwowzoru. Ale jej zasługą pozostaje już to, że stwarza swój własny świat, bardzo indywidualny i atrakcyjny dla oka.

Ewa Wycichowska należy do najzdolniejszych młodych polskich choreografów, choć mamy ich, niestety, niewielu. "Faust goes rock" to niewątpliwie jej najciekawsza praca, może i dlatego, że autorka zrezygnowała z nadmiernych ambicji intelektualnych, które przy tym temacie były szczególnie kuszące, a zawierzyła umiejętnościom choreograficznym. Wykreowała spektakl bardzo konsekwentny, dynamiczny, momentami wręcz porywający zmiennością i pomysłowością poszczególnych obrazów. Jest to przy tym "Faust" bardzo komunikatywny, ale nie trywialny i uproszczony, mimo że zgodnie z założeniami programowymi Teatru Wielkiego w Łodzi adresowany jest on zwłaszcza do młodzieżowej widowni. Nie pierwszy to przecież rock-balet na tej scenie, by przypomnieć choćby "Republikę - rzecz publiczną" z udziałem Grzegorza Ciechowskiego i jego zespołu. Tym razem współtwórcą inscenizacji jest zachodnioniemiecka grupa THE SHADE, choć akurat z jej działalności nie pozostaje wiele w pamięci. Muzyka THE SHADE to typowy heavy-rock w wydaniu pop, nie wyróżniający się niczym szczególnym w całej masie tego typu muzyki.

A więc muzyka nie ułatwia zadania Ewie Wycichowskiej. To ona raczej nadała jej nowy walor swoją choreografią. Przezwyciężając pewne rytmiczne rockowe szablony daje spektakl prawdziwie teatralny, mieszając różne techniki tańca z pantomimą. Stawia wysokie wymagania tancerzom, czasem jest zbyt wymagająca i nie zawsze zespół potrafi sprostać jej pomysłom, ale Wycichowska umie także wykorzystać indywidualne predyspozycje poszczególnych solistów. Tak jak w przypadku Fausta w bardzo dobrej interpretacji Czesława Bilskiego, do niedawna czołowego artysty Pantomimy Wrocławskiej Henryka Tomaszewskiego. Głównym kusicielem jest zaś tu nie Mefisto, ale ponętna Mefista. Tę ważną rolę Ewa Wycichowska powierzyła samej sobie, bowiem jest nie tylko zdolną choreografką, ale przede wszystkim znakomitą tancerką.

"Faust goes rock" był przed polską prapremierą z powodzeniem pokazywany na scenach zachodnioniemieckich. Pierwsze zaś spektakle w Łodzi zostały przyjęte entuzjastycznie, co wróży spektaklowi długi żywot. I trudno się dziwić, ten rodzaj teatru tańca jest u nas po prostu artystycznym wydarzeniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji