Artykuły

Shylock i kompleks winy

Właściwy tytuł przedstawienia w Teatrze Polskim zaczyna się od słów: "Najwyborniejsza opowieść o kupcu weneckim wraz z niezwykłym okrucieństwem Żyda Shylocka okazanym owemu kupcowi, gdy przyszło do dokładnego odcięcia funta ciała...". Ale o Shylocku Bogusława Sochnackiego trudno byłoby powiedzieć, że jest "niezwykle okrutny". Pojawiwszy się na scenie od razu staje się ofiarą fizycznej przemocy i taką nieszczęśliwą ofiarą pozostanie już do końca. Na wieść o ucieczce córki z kochankiem-chrześcijaninem przebiega scenę zaślepiony ojcowskim bólem, nie zaś gniewem. Zbrodniczy weksel, który pozwala mu wyciąć funt mięsa z ciała dłużnika, pragnie zrealizować nie z okrucieństwa. Chce skorzystać z przysługującego mu prawa, bo z reguły wszelkich praw mu się odmawia. W sądzie nie objawia żądzy mordu, przyjmuje postawę błagalno- -roszczeniową. Gdy wyrok okazuje się dlań nieprzychylny, nie potrafi opuścić miejsca swej klęski o własnych silach. W niemej scenie końcowego spotkania z Antoniem cofa się lękliwie niczym zbity pies, uśmiecha głupkowato, jest przyodzianym w łachmany strzępem człowieka. To Shylock bezradny i zaszczuty, godzien wyłącznie litości.

Spektakl Minca jest jednoznaczny. Chodzi o to, by jasno i dobitnie pokazać, a przede wszystkim potępić antysemityzm i nietolerancję. Dlatego Shylock musi pozostać zupełnie niewinny, nie może w nim być cienia okrucieństwa.

Gdy jednak Shylock przestaje być okrutny, traci również inną cechę, która z tą pierwszą nierozerwalnie się łączy -traci swoją dumę. Demoniczne zło wyzwala w Shylocku zaciekła żądza zemsty, żądza krwawego odwetu za doznane krzywdy, ból, upokorzenie. Taką żądzą może pałać Shylock dzięki temu, że motorem jego postępowania jest zraniona duma. Duma z wielkiego majątku, osiągniętego dzięki własnej przedsiębiorczości, duma z religii, którą wyznaje, obyczajów, jakim hołduje, kultury, do której należy. Shylock dumny i okrutny nie jest zbitym psem, lecz rannym lwem, nie budzi litości, budzi grozę, ale zarazem i respekt. Woła wielkim głosem o swoje prawa do odmienności i równocześnie ostrzega przed próbą ich naruszenia. Wyzbyty dumy i okrucieństwa, niewinny i nieszczęśliwy już tylko żałośnie kwili, pokornie prosi widza o łaskawą wyrozumiałość dla owej odmienności, o troskliwą opiekę należną bezbronnym ofiarom która to opieka zawsze - świadomie lub nie - podszyta jest protekcjonalizmem.

Dobrymi chęciami piekło brukowane... Ten rodzaj walki z antysemityzmem, który każe w Żydach widzieć ucieleśnione dobro jest pochodną identycznego prostactwa umysłowego jak sam antysemityzm, który postrzega w nich ucieleśnione zło. W Teatrze Polskim wychodzi na jaw, jak dwuznaczne moralnie mogą być konsekwencje takiego myślenia. Rodzi się ono u nas z głębokiego kompleksu winy za Holocaust, kompleksu systematycznie rozwijanego w ostatnich latach. Polski antysemityzm jest niewątpliwie patologią świadomości zbiorowej, ale kompleks winy jest nią także. Leczenie jednej patologii przy pomocy innej niewiele przynosi dobrego. Rezultaty bywają odwrotne do zamierzonych, o czym spektakl Minca zdaje się świadczyć niezbicie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji