Artykuły

Oszczędności kulturalne

Kolejne instytucje kultury rezygnują z imprez, koncertów i wystaw i szykują programy oszczędnościowe. Pierwszą ofiarą recesji może stać się Instytut Adama Mickiewicza i jego zagraniczna działalność promocyjna - piszą Marta Strzelecka i Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Z powodu słabnącego kursu złotego IAM będzie miał w tym roku o jedną trzecią mniej pieniędzy (90 proc. płatności Instytut pokrywa w funtach, euro i dolarach). Z Ministerstwa Kultury docierają nieoficjalne informacje o zmniejszeniu budżetu rozpoczynającego się w marcu Roku Polskiego w Wielkiej Brytanii. Rzecznik Iwona Radziszewska uspokaja: "IAM otrzyma wystarczającą kwotę, która pozwoli tej instytucji właściwie realizować strategiczne zadania dotyczące promocji polskiej kultury zagranicą". Dyrektor Paweł Potoroczyn przygotowuje jednak plan oszczędnościowy. Część projektów IAM chce przesunąć na następne lata, licząc na poprawę sytuacji, część odbędzie się w okrojonej formie. Wiadomo już, że na otwarcie Festiwalu Izraela w czerwcu w Jerozolimie Izraelska Orkiestra Filharmoniczna zamiast "Siedmiu Bram Jerozolimy" Krzysztofa Pendereckiego wykona III Symfonię Henryka Mikołaja Góreckiego. IAM nie stać na sprowadzenie z Polski dwustuosobowego chóru, potrzebnego do wykonania dzieła Pendereckiego, a symfonia Góreckiego nie wymaga tak dużego składu. Dyrektor Potoroczyn liczy na obniżenie kosztów promocji i honorariów, chce też szukać dodatkowych środków u zagranicznych partnerów. Niestety, oni także zmagają się z kryzysem. Dyrektor międzynarodowego festiwalu teatralnego w Edynburgu Jonathan Mills poinformował, że musi odwołać planowane na sierpień pokazy superprodukcji TR Warszawa "2007:Macbeth" w reżyserii Grzegorza Jarzyny, ponieważ jego budżet, oparty głównie na dotacjach od banków, jest w tym roku mniejszy o jedną piątą.

Malta liczy na Żywiec

Michał Merczyński, szef Polskiego Wydawnictwa Audiowizualnego, twórca i dyrektor poznańskich festiwali teatralno-muzycznych Malta, Tzadik i Nostalgia, nie odczuwa na razie skutków kryzysu. "Mamy wieloletnie umowy z partnerami publicznymi - zarówno z samorządem Poznania, jak i Ministerstwem Kultury. To gwarantuje stabilność" - mówi. W styczniu Merczyński negocjował nową umowę ze stałym sponsorem Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Malta - Grupą Żywiec - i jest przekonany, że udział komercyjnego partnera nie będzie mniejszy niż w ubiegłym roku. - "Jestem ostrożnym optymistą. Liczę się z mniejszą sprzedażą biletów na nasze imprezy. Zobaczymy, jak na kryzys zareagują artyści. Mam nadzieję, że spuszczą z tonu i obniżą swoje honoraria" - mówi Merczyński. Na Malcie ma w tym roku wystąpić Elvis Costello i grupa Nine Inch Nails.

Rzecznik prasowy Grupy Żywiec, Sebastian Tołwiński, jest mniej optymistyczny. - "Nie zapadły jeszcze decyzje, jakie wydarzenia kulturalne wesprzemy w tym roku. Będziemy się starali angażować w imprezy o największym znaczeniu dla lokalnych społeczności, bo taka jest filozofia naszej marki. Jednak musimy się liczyć ze zmniejszeniem wydatków". Żywiec, poza festiwalem Malta, wspierał Tydzień Kultury Beskidzkiej, Festiwal Humoru w Gdańsku oraz małe imprezy kulturalne w miejscowościach, w których zlokalizowane są jego browary - w Żywcu, Warce, Leżajsku, Elblągu, Cieszynie. Największym przedsięwzięciem pod patronatem Żywca jest gdyński Open'er. Tu zmian nie ma, choćby dlatego, że kontrakty z gwiazdami takimi jak Kings of Leon musiały zostać podpisane z dużym wyprzedzeniem.

Zastrzyk z Brukseli

Ministerstwo Kultury jako jeden z niewielu resortów nie ogłosiło jeszcze, o ile zmniejszy swój budżet. Nieoficjalnie mówi się o 220 mln zł. Wczoraj instytucje zaczęły otrzymywać pierwsze informacje o zmniejszaniu dotacji. "Zabrano nam 10 procent tzw. dotacji podmiotowej przeznaczonej na utrzymanie i eksploatację gmachu" - informuje "Gazetę" rzecznik prasowy galerii Zachęta Olga Gawerska. - "Staraliśmy się dodatkowo o środki na odwilgocenie murów, na co potrzeba 1 mln zł. W tym roku okazało się to niemożliwe".

Nie powinny ucierpieć inwestycje finansowane z unijnych środków, takie jak Narodowe Forum Muzyki, budowana w centrum Wrocławia nowoczesna filharmonia z salą koncertową na 1800 miejsc o regulowanej akustyce, z kilkoma salami kameralnymi i studiem nagrań. Na początku lutego ministerstwo rozdzieliło środki z Unii Europejskiej na przebudowę oraz unowocześnianie instytucji kulturalnych. 690 mln zł wesprze 28 projektów, m.in. Muzeum Narodowe w Krakowie na modernizację pałacu Czapskich, stworzenie Europejskiego Centrum Numizmatyki Polskiej, Muzeum Auschwitz-Birkenau na prace remontowe i konserwatorskie.

Miasta stawiają na promocję

Wiadomo, że cięcia budżetu ministerstwa mogą dotknąć przede wszystkim narodowych instytucji kultury - kilkunastu największych teatrów, muzeów, galerii i filharmonii - ponieważ ministerialne dotacje dla instytucji samorządowych i pozarządowych zostały już rozdzielone. Jak twierdzi Michał Merczyński, miasta raczej nie zrezygnują z inwestowania w kulturę, bo to dla nich doskonała promocja. Sprzyja temu wyścig o miano europejskiej stolicy kultury 2016, w którym biorą udział m.in.: Poznań, Szczecin, Łódź, Trójmiasto, Wrocław, Toruń, Lublin, Warszawa.

W trudnej sytuacji mogą się znaleźć organizatorzy imprez z udziałem zagranicznych gwiazd. Słabnący kurs złotego uderza w ich budżety. Dotyczy to m.in. festiwalu Wratislavia Cantans. Dyrektor naczelny Filharmonii Wrocławskiej Andrzej Kosendiak, organizator imprezy: "Podpisuję kontrakty z rocznym albo półtorarocznym wyprzedzeniem. Program sezonu, który teraz trwa ustalałem, kiedy euro kosztowało 3,5 zł. Dziś, zgodnie z tamtymi umowami, mam do zapłacenia milion euro więcej. Wiem, że będę wykreślał koncerty".

Kosendiak zwleka z podaniem programu tegorocznego festiwalu, bo liczy na to, że uda się uratować jak najwięcej dobrych koncertów. Dziś wiadomo, że wystąpią Paul McCreesh, Andreas Scholl, Kronos Quartet. Prywatni sponsorzy nie wycofali się z finansowania Wratislavia Cantans, ale Andrzej Kosendiak nie ma jeszcze odpowiedzi od KGHM, który był głównym sponsorem pozafestiwalowego repertuaru Filharmonii.

Ucierpi Filmoteka

Skutki kryzysu odczują miłośnicy ambitnego kina poza Warszawą. Wczoraj dystrybutor Vivarto, organizator przeglądu "12 dzieł filmowych na 50-lecie kin studyjnych", poinformował o ograniczeniu zasięgu imprezy. Miała się odbyć w siedmiu miastach, m.in. w Lublinie, Katowicach, Krakowie. Z powodu wstrzymania dotacji z Ministerstwa Kultury tylko w Warszawie w ramach przeglądu będzie można oglądać przed oficjalnymi premierami takie filmy jak "Vicky, Cristina, Barcelona" Woody'ego Allena, "Miasto ślepców" Fernando Meirellesa oraz rzadko pokazywaną na dużych ekranach klasykę: "Casablankę", "Pół żartem, pół serio", "Bonnie i Clyde".

Andrzej Goleniewski z Filmoteki Narodowej poinformował, że około 400 tys. zł, które w ostatnich latach Filmoteka dostawała z ministerstwa na działalność edukacyjną, w tym roku najprawdopodobniej nie zostanie przyznane. - Na ostatnim festiwalu w Gdyni minister Zdrojewski zapowiedział, że instytucje kulturalne nie będą mogły aplikować o finansowanie z programów operacyjnych, ale ten brak zostanie wyrównany dotacjami podmiotowymi - mówi Andrzej Goleniowski. - Dziś wiem z nieoficjalnych, ale pewnych źródeł, że nie dostaniemy dotacji, jaką dostawaliśmy od ministra kultury w ostatnich latach. Stanowiła 25 proc. środków przeznaczonych na działalność edukacyjną. Resztę przyznawał PISF. Jeśli to ograniczenie finansowania będzie obowiązywać tylko w najbliższym roku, jakoś damy sobie radę. Jeśli utrzyma się dłużej, może być problem np. z programami realizowanymi przez kina studyjne dla szkół.

Anna Hardasiewicz, Vivarto: Myśleliśmy, że kryzys nas nie dotknie, bo nie obracamy dużymi pieniędzmi. Jesteśmy niezależnym dystrybutorem, stawiamy na kino niszowe, wprowadzamy niewiele kopii, nasze tytuły rzadko grane są w multipleksach. Jednak organizujemy imprezy z Filmoteką Narodową, Państwowym Instytutem Sztuki Filmowej, a cięcia ministerstwa wpływają na działania finansowane przez państwowe instytucje. Sprawiają że kultura jest mniej dostępna.

Czy będzie dzień darmowy?

Zaniepokojenie kryzysem zdradzają dyrektorzy publicznych galerii. "Dotacja z Ministerstwa Kultury jest mniejsza, przestały działać ministerialne programy operacyjne, wycofują się prywatni sponsorzy" - mówi Wojciech Krukowski, szef Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. "Staramy się odkładać zaplanowane projekty z nadzieją, że coś się wyjaśni. Oszczędzamy na promocji, oprawie wystaw, próbujemy rozkładać płatności w czasie".

Największym problemem CSW jest teraz zdobycie pieniędzy na zakończenie rewitalizacji Arsenału przy Zamku Ujazdowskim, gdzie jesienią miało zostać otwarte Międzynarodowe Centrum Wymiany Artystycznej. "Otrzymaliśmy dotację z Unii na drugi etap projektu, ale będziemy musieli ją zwrócić, jeśli nie dostaniemy dotacji ministerstwa na pokrycie kosztów pierwszego etapu" - mówi Krukowski. - "Obawiam się, że o zakończeniu trwającej od 34 lat odbudowy Zamku Ujazdowskiego w tych warunkach trudno jest myśleć".

Dyrektor warszawskiej Zachęty Agnieszka Morawińska nie może ułożyć tegorocznego programu, ponieważ nie zna jeszcze decyzji Ministerstwa Kultury dotyczących finansowania wystaw. "Na podstawie tego, co już wiemy, skreśliłam z planu kilka wystaw. Teraz ważą się losy kolejnych czterech, związanych z naszą współpracą międzynarodową. Niestety, nawet najpopularniejsze wystawy sztuki współczesnej nie są w stanie finansować się z biletów".

Nie wiadomo, czy uda się zachować wolny wstęp jednego dnia tygodnia. Publiczność odwiedzająca Zachętę w dzień darmowy stanowi około połowy wszystkich zwiedzających. - Obawiamy się, że wiele z tych osób w okresie pogorszenia warunków materialnych zrezygnuje z oglądania wystaw. Od kilku lat staramy się wzorem światowych muzeów znaleźć sponsora na dzień darmowego wstępu, ale mimo wielkich wysiłków dotąd nam się to nie udało" - mówi dyrektor Morawińska.

Zachęta, podobnie jak CSW, stara się oszczędzać na promocji oraz zmniejszać koszty prezentacji wystaw. Jest kłopot z pozyskaniem mecenasa Zachęty, który na początku każdego roku wybierany jest od nowa. Agnieszka Morawińska: "Przegrywamy ze sportem, masowymi imprezami zapewniającymi milionowe dotarcie".

Najbardziej optymistyczni są wydawcy. Adam Widmański, współwłaściciel WAB: "Nie przesuwamy wydatków, nie zmieniamy planu wydawniczego, nie wprowadziliśmy rozwiązań na czas kryzysu. Mamy zakupione tytuły na ten rok i nie widzimy powodu do zmian".

Zdaniem Widmańskiego rynek książki w Polsce był w permanentnym kryzysie przez ostatnie 15 lat, niezależnie od sytuacji gospodarczej w kraju.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji