Artykuły

Bywam piosenkarzem, bywam aktorem

Śpiewam w tych samych tonacjach co Woletta Villas i osiągam te same wysokości dźwięków, co ona - mówi Janusz Radek w rozmowie z Izą Nataszą Czapską.

Lubisz się przebierać w damskie ciuszki?

No, nie przebieram się znowu tak często...

Jednak w dwóch spektaklach pod rząd kreujesz kobiece postaci - w "Opowieściach jedenastu katów" i "Królowej nocy" (oba przedstawienia w reżyserii Łukasza Czuja).

Tak, to taki żartobliwy zamysł, potrzebny do wciągnięcia widza w opowieść o bardzo ważnych sprawach. Chodzi o to, by w bezpretensjonalny i nienachalny sposób uzmysłowić mu, że często jest robiony w wała. Że ulega nierealnym wampom - energetycznym, scenicznym, obyczajowym. Wierzy, że są wzorami stylu bycia, kultury, obowiązującego trendu, a tymczasem są to zwykle marketingowe kreacje pustych ludzi. Przestrzegamy w ten sposób przed różnymi "czerwono-włosymi" z telewizji, przed prorokami politycznymi, przywódcami ideologicznymi.

Opieracie się w tej opowieści na piosenkach prawdziwych wampów, m.in. Marleny Dietrich i Violetty Villas. Drwicie sobie z nich?

W żadnym wypadku. Jest w tym oczywiście typowa dla Łukasza Czuja prowokacja, ale piosenki, które śpiewam to nie są covery. Nie gram Marleny Dietrich.

Repertuar był tylko pretekstem do stworzenia postaci Sandora Vessanyi,

tajemniczego osobnika, który zapragnął zgłębić kobiecą naturę. Nie wiadomo, czy Sandor jest Anglikiem, Niemcem czy piosenkę z repertuaru Ute Lemper kojarzyć z Zurychem, Bjork z Islandią, albo można odnieść wrażenie, że ogląda się Woiettę Villas w Mszanie Dolnej, na koncercie "Matko, moja matko".

Muszę stę pochwalić, że śpiewam w tych samych tonacjach co Woletta Villas i osiągam te same wysokości dźwięków, co ona. Spektakl ten jest więc prowokacją, popisem wokalnym i wyrazem mojej walki o kunszt. Bardzo chciałbym, żeby w piosence aktorskiej liczył się, tak

W jakim stopniu płyta "Królowa nocy", z piosenkami ze spektaklu, oddaje klimat tego przedstawienia? Nie ma już Janusza Radka w sukience, jest sam głos.

Jest to muzyczna opowieść, w której łącznikami między piosenkami są czytane fragmenty z dziennika i jakichś notatek Sandora Vessanyi. To są wskazówki, które pomagają w zrozumieniu piosenek. Nie jestem sam na tej płycie - pożyczam sobie osobowości i głosy od Villas, Dietrich, Cugowskiego, Niemena, Banaszak i innych wielkich artystów. To taki muzyczny cyrk.

Pożyczasz osobowość od Dietrich, śpiewasz jak Niemen albo Cugowski, a nie masz ochoty zaśpiewać jak Janusz Radek?

Pracuję nad tym. Przygotowuję około 40 piosenek, z których wybiorę 15 i nagram własną, autorską płytę. Poprosiłem Roberta Kasprzyckiego, z którym tworzyłem niegdyś kabaret Zielone Szkiełko, żeby napisał mi teksty. Muzyka będzie moja.

Zielone Szkiełko tworzyłeś także z Grzegorzem Halamą. Jego nie poprosisz o jakiś tekścik?

Nie, bo Halama z gówna zszedł na kupę. Kiedyś śmiał się z gówna i to była wartość - umieć się z tego śmiać. Wtedy on stawiał pomnik błazna, a teraz jest zwykłym kuglarzem. A to najgorszy syf w sztuce kabaretowej.

Wracając do moich planów - ten materiał, który teraz przygotowuję, ma mieć charakter zbliżony do "Królowej nocy". Będzie miał podobną rozpiętość stylistyczną. Nie ma co rozdzierać szat, że jestem chłopakiem, który nie znalazł swojej drogi. Śpiewam od 12 lat i wciąż jestem ciekaw ludzi, pracy, nowych wyzwań i różnych stylów muzycznych - od poezji śpiewanej, poprzez soul, do rock and rolla. Nie mogę być rockmanem, skoro fascynuje mnie Charlie Parker, ale nie mogę też zajmować się tylko jazzem, skoro lubię Massive Attack albo Metallicę. Teatr umożliwia mi łączenie tych fascynacji. Rzeźbię sobie trochę szerszą drogę, bardziej taką... autostradę. Wędruję po muzyce, a takim postawieniem kropki nad "i", udowodnieniem, że umiem śpiewać, będzie występ podczas koncertu pamięci Czesława Niemena na festiwalu w Sopocie. Mam tam zaśpiewać "Bema pamięci żałobny rapsod". Nikt tego po Niemenie nie odważył się wykonać.

I nikt tak znakomicie nie zaśpiewał "Dziwny jest ten świat" jak Ty w Opolu. Nie musisz już chyba udowadniać swego kunsztu, tego o jaki Ci chodzi w muzyce. Wprawdzie Grzegorz Markowski, na którego benefisie w Teatrze STU, występowałeś, potraktował Cię jak nowicjusza, mówiąc "Musisz śpiewać!", ale to raczej była taka gra.

Też tak myślę. Rzadko się zdarza by ktoś z branży szczerze wyraził swoją pozytywną opinię o innym wykonawcy. Tym bardziej było mi przyjemnie, gdy zadzwonił do mnie Michał Bajor z wyrazami uznania.

Jesteś więc artystą uznanym, a przy tym trudnym do zaszufladkowania. Gdyby chcieć to zrobić, to może by Cię określić artystą musicalowym?

Czy ja zagrałem wjakimś prawdziwym musicalu? Nigdy. Albo była to rock opera, jak "Jesus Christ Superstar" w Chorzowie, albo trans-opera, czyli "Sen nocy letniej" w Gdyni, potem "Kombinat" we Wrocławiu, składający się z piosenek Republiki, a także "Opera za trzy grosze" i dwa muzyczne spektakle Łukasza Czuja. Bywam piosenkarzem, bywam aktorem.

A Hamleta byś zagrał?

Nie mam pojęcia. Gdybym miał na to pomysł, to pewnie bym się za to wziął.

Zmierzyłeś się już za to z legendą Piwnicy pod Baranami.

Miałem swój pomysł na piosenki Andrzeja Zaryckiego i Zygmunta Koniecznego, a zrealizowałem go bez ścigania się z Ewą Demarczyk i tradycją Piwnicy. Chciałem uwspółcześnić te piosenki wokalnie, a przy tym przywrócić im męski charakter. Tuwim pisał przecież w "Grande Valse Brillante" o sobie, o zdobywaniu kobiety. "Moja Madonna" i "Niebieska patelnia" Wiesława Dymnego to także męski punkt widzenia. Tu już nie ma damskich ciuszków. Są mężczyźni, których stać w pewnych sytuacjach na otwartość i szczere wyznania. Tak jak np. dzieje się to w przypadku wierszy wojennych Baczyńskiego, który chce kochać a musi strzelać. Płyta z tymi "piwnicznymi" piosenkami ukaże się pod koniec maja.

Czujesz się związany z Krakowem?

Mieszkam tam od 17 lat, ale nie czuję się krakowianinem. Wolę Gdynię, Wrocław, Warszawę. Kraków traktuję "wycieczkowo". Wyprowadzam się zresztą niebawem pod Wieliczkę. Jestem w trakcie remontu domu, który kupiłem. To, co mi się w Krakowie podoba, choć się z tego trochę nabijam, to te mieszczańskie nawyki: wybrać się w sobotę na kawę, zawsze o tej samej godzinie, lektura gazety przy stoliku, spacer. Męczy mnie jednak inna strona medalu. To przesiadywanie w kawiarniach, takich jak Dym czy Singer, i biadolenie. Poznałem na przykład młodych plastyków - bardzo zdolni ludzie! Siedzą na Kazimierzu, chleją gorzką żołądkową i użalają się, że miasto nie dało im pracowni, że nie mogą się wybić itp. Mówię im więc: A co ty myślisz! Że ktoś ci tak po prostu coś da? Walcz, bądź awangardą tego środowiska! Wracaj do Sącza, pracuj, rób te swoje instalacje, maluj, rzeźb. Znajdź sponsora. Przypomina mi to Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Tych ludzi, którzy wygrali i rozsiedli się w pozie: "No, to teraz mnie kochajcie. Czekam na propozycje". Przecież to nie w tym rzecz. Ja, po tym jak wygrałem Przegląd, od razu wziąłem się z Czujem do roboty i zaczęliśmy przygotowywać "Królową nocy".

Czy oprócz Łukasza Czują jest jeszcze ktoś z kim chciałbyś pracować?

Moje największe marzenie to Leszek Możdżer. Najwybitniejszy chyba z żyjących w Polsce muzyków. Facet, który jeździ po całym świecie i 15 tysięcy zafascynowanych ludzi wstaje na jego koncertach. Spotkałem się z nim przy pracy nad "Snem nocy letniej". Chciałbym z nim zrealizować własny projekt. Podchodziłem go już z różnych stron, jesteśmy wstępnie umówieni, ale nie pójdę do niego z typowo krakowskim tekstem "o dorożkach", tylko z nowoczesnym, bardzo dobrze skonstruowanym scenariuszem. Musi to być coś, co go zainspiruje i będzie na miarę jego talentu. Chcę, żeby powstał w ten sposób spektakl, w którym będę na scenie sam. Bardzo lubię pracę z ludźmi, ale czuję potrzebę solowego występu. Chcę być na scenie sam i żeby cały "tył" pracował tylko na mnie.

Janusz Radek ma 35 lat, jest jednym z najoryginalniejszych polskich wokalistów. Śpiewa kontratenorem, osiąga cztery i pół oktawy. Pochodzi ze Starachowic, mieszka w Krakowie. Oglądać go można w teatrach Chorzowa, Gdyni, Wrocławia, a w najbliższych dniach , także w Warszawie. Jest laureatem Grand Prix, I Nagrody Publiczności i Nagrody Dziennikarzy na XXIV Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Występował też w słynnym "Kombinacie", muzycznym spektaklu z piosenkami Republiki. Na festiwalu w Opolu zdobył nagrodę dziennikarzy za wykonanie przeboju "Dziwny jest ten świat". W niedzielę 4 kwietnia o godz. 20 z programem "Królowa nocy" wystąpi w Studio im. Agnieszki Osieckiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji