Artykuły

Rumcajs i inni

Dziecko odczuwa potrzebę kontaktu ze sztuką, z różnymi jej formami - twierdzą psycholodzy. Mówią oni także, że we współczesnym, skomplikowanym i pełnym napięć świecie sztuka staje się dla dziecka czymś, co łatwiej pozwala świat ten zrozumieć, zaakceptować to, co godne naśladowania, odrzucać to, co złe, brzydkie. Jednym słowem - sztuka wychowuje. Teatr zaś uchodzi powszechnie za gałąź sztuki, mającą ogromną siłę oddziaływania na dziecięcą wyobraźnię, na formowanie dziecięcej osobowości. Pedagodzy i ludzie teatru od lat mówią szeroko o tych sprawach, powtarzają zgodnym chórem ostateczną konkluzję wszelkich dyskusji: Teatr pełni niezmiernie ważną rolę w wychowaniu dziecka, potrzebny nam więc jest teatr dla dzieci młodszych i starszych, dobry teatr, z dobrym repertuarem.

Tyle teorii. A praktyka? Z tą nieco gorzej. Każdy, kto zna dzieci wie, że nadchodzi pora, kiedy "wyrastają" oni z teatru lalkowego, nie chcą już oglądać kukiełek - nawet w najlepszym wydaniu, bo przecież teatry lalek mamy w naszym kraju nie tylko liczne, ale i znakomite. Mały widz chce jednak teatru "prawdziwego", teatru żywego aktora. I tu okazuje się, że brak "pomostu", po którym przeprowadzić by można dziecko od jego pierwszych lalkowych wzruszeń do dorosłego teatru. Pomiędzy lalkowym "Koziołkiem Matołkiem" a Czechowem czy Ionesco istnieje przepaść zbyt duża, by można ją przebyć bez powolnego uczenia teatru. Tę rolę spełniać mogą, i częściowo spełniają łatwiejsze pozycje scenicznej klasyki. Ale to chyba za mało...

Nie istnieje u nas ani jedna scena zawodowa, przeznaczona dla młodego widza, takiego w wieku od lat 8 do 14. A jest to przecież wiek wielkiej wrażliwości, budzących się zainteresowań, rosnącej ciekawości świata. Teatr zaś tym widzem interesuje się tylko sporadycznie, od przypadku do przypadku...

Dlaczego tak się dzieje? Zjawisko jest dość skomplikowane. Teatry narzekają na brak repertuaru, czynniki, kierujące kulturą, wskazują na trudności typu organizacyjnego: brak gmachów teatralnych, niedobór kadry aktorskiej, która chciałaby się specjalizować w graniu dla dzieci, wreszcie na niebezpieczeństwa artystyczne, związane z taką specjalizacją. To wszystko prawda. Ale co to obchodzi ojca czy matkę, którzy wiedzą, że powinni zaprowadzić dziecko do teatru, lecz patrząc na repertuar w dużym nawet mieście, rozkładają bezradnie ręce. Nie ma nic odpowiedniego! Zauważmy, że każde widowisko dla dzieci, bez względu na swą jakość budzi ogromne zainteresowanie: rosną kolejki przed kasą, bilety idą jak woda...

Oczywiście, mówienie o zupełnej pustce w miejscu, gdzie wymarzyliśmy sobie teatr dla młodego widza jest pewną przesadą. W ubiegłym, 1973 roku odbyło się w naszych teatrach 21 premier sztuk, przeznaczonych dla dzieci. Grają dla młodej widowni, młodszej i nieco starszej, teatry dramatyczne w całym kraju. Tyle że poziom artystyczny tych przedstawień jest - łagodnie mówiąc - bardzo różny, a repertuar - nieciekawy. Do znudzenia powtarzają się w nim różne "Kopciuszki" i "Śpiące królewny", melancholijnie starzeje się odwieczna "Ania z Zielonego Wzgórza". Można podejrzewać, że znaczna część tych przedstawień realizowana jest nie tyle z myślą o młodym widzu, ile o kasie teatralnej i wykonaniu planu finansowego. Oczywiście nie wolno generalizować, zdarzają się przedstawienia udane, istnieją próby nawiązania żywszego i bliższego kontaktu z młodą widownią - nie zawsze celne artystycznie, ale zawsze godne zainteresowania'.

Jaskółki nie czynią, jak wiadomo, wiosny, ale budzą nadzieję i dlatego warto je zauważyć: zdjęcia, widoczne obok, to sceny z musicalu dla dzieci pt. "Rumcajs", granego aktualnie w warszawskim Teatrze Polskim. Poczciwego czeskiego rozbójnika spolszczył i ubrał w piękną poetycką formę znakomity poeta i dramatopisarz Ernest Bryll, muzykę napisała Katarzyna Gaertner, scenografię i kostiumy - urocze, dowcipne, jedne z najpiękniejszych, jakie ostatnio widzieliśmy - zaprojektował Adam Kilian. Nawet program przedstawienia ozdobił listem do dzieci sam Wojciech Żukrowski. Tyle wyśmienitych nazwisk przy jednym przedstawieniu - może to zapowiedź lepszych czasów dla małego widza?

Mamy bowiem w Polsce wielu ludzi, wielu praktyków i teoretyków, żywo zainteresowanych sprawą powstania autentycznego teatru młodego widza. Dlaczego sprawa ta wciąż pozostaje w sferze dyskusji, indywidualnych prób i nie spełnionych marzeń? Dlaczego sztuki dla dzieci rażą miernotą poziomu i monotonią tematyki? Nadzieja, aby rozpisany ostatnio przez Ministerstwo Kultury konkurs na utwór dramatyczny dla młodych widzów przyniósł przełom w tej sytuacji, jest ma radzie tylko nadzieją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji