Artykuły

Rumcjas w Teatrze Polskim

Od dawna już tworzone są opinie o tym, iż teatr dla dzieci i młodzieży wszedł w fazę kryzysu, z której nie wiadomo, kiedy wyjdzie. Doszukiwano się w tym względzie różnych przyczyn, a zwłaszcza roli działania współczesnych środków przekazu z telewizją na czele. Nie wnikając szerzej w przyczyny, wspomniano przy okazji o podstawowej prawdzie, że dla dzieci trzeba tworzyć tak jak dla dorosłych tylko jeszcze lepiej.

O tym najlepiej przekonuje nas grany na scenie Teatru Polskiego w Warszawie musical dla dzieci "Rumcajs". Twórcami musicalu jest sprawdzona spółka autorska - Ernest Bryll i Katarzyna Gaertner. Pomysł, jak łatwo się domyślić, pochodzi od czechosłowackiego pisarza Wacława Czwartka. Został on szeroko wykorzystany w ojczyźnie autora. Przygody odważnego i uczciwego rozbójnika, wzbogacone plastycznie przez świetnego twórcę Pilarza, wyszły w wielonakładowej książce, a ostatnio posłużyły jako inspiracja do wieloodcinkowego serialu, nadawanego również przez naszą telewizję, serialu dla dzieci i... dorosłych.

Bryll, trzymając się powieści Czwartka, wzbogacił go wieloma elementami poetyckimi, nie tracąc niczego z głównych rysów sympatycznego bohatera. W bardzo interesujący sposób wprowadził go na nasz, polski grunt, nie ujmując niczego z pierwowzoru. Otrzymaliśmy pełnokrwistego, ludowego bohatera, bliskiego obu naszym kulturom literackim. A ponieważ w sprawie twórczości teatralnej i znajomości praw teatru Bryll ma wiele do powiedzenia - powstała z tego rzecz naprawdę sceniczna, zabawna, a co najważniejsze - potrzebna. Śmiem nawet twierdzić, iż od wielu już lat nie mieliśmy w Warszawie tak dobrego widowiska. Bodajże najtrafniejszą ocenę tego zjawiska dał w programie przedstawienia Wojciech Żukrowski, który pisze m. in.: "On (Rumcajs) siedzi w każdym z nas, w Małym i w Dużym, całkiem już dorosłym. Każdy chciałby mieć jego siłę i płynącą z niej odwagę i dobroć... Rumcajs to marzenie ludu o życiu spokojnym, o sprawiedliwości, o pomocy sąsiedzkiej, a nie kosztownej".

"Rumcajs" w Teatrze Polskim - to obok Brylla także zasługa Katarzyny Gaertner, która postarała się o piękne, nowoczesne podanie treści w formie muzycznej. Jej muzyka to istotny wzbogacający element widowiska.

Na pewno kilka melodii, zresztą jak w przypadku "Na szkle malowane" otrzyma samodzielny żywot. Są po prostu ładne.

Ważnym elementem w tym przedstawieniu jest wszystko, co łączy się z pojęciem oprawy plastycznej. W tym przypadku także mamy do czynienia z wielkim twórcą w tej dziedzinie plastyki, z Adamem Kilianem. Potrafił wyczarować niezwykle piękną i bogatą scenografię. Każdy element tak integralny w opowieści o Rumcajsie uzyskał własny plastyczny żywot na scenie. Kilian zadbał o odpowiedni ubiór dla wszystkich aktorów, a więc każdy kostium odpowiada określonemu charakterowi bohatera, ułatwiając, oczywiście w sposób żartobliwy, jego społeczne rozróżnienie.

Wszystko to w sumie pięknie wygląda na scenie i wywołuje kapitalną reakcję dziecięco-młodzieżowej (i dorosłej) widowni. Reżyser przedstawienia, Jan Skotnicki, starał się także odpowiednio dobrać aktorów. Tak więc główna rola spoczywa w rękach Zygmunta Hobota. Jest on naprawdę zabawny, emanuje z

niego wielkoduszność i ciepło ludowego bohatera, potrafi poruszać się po scenie i zgodnie z rodzajem przedstawienia umie też zatańczyć i zaśpiewać. Pięknie w roli Hanki wygląda Danuta Rostawicka, która wyposażyła tę postać w dużą ilość ciepła i od razu zyskuje sympatię widowni. Arcyzabawnie sylwetkę zramplałego Księcia-Pana zarysował Jan Kobuszewski. Jego wrodzona łatwość budowania postaci charakterystycznych, a także swoboda i naturalny humor uczyniły z tej roli majstersztyk aktorski. Interesującym rozwiązaniem sceniczno-aktorskim było wprowadzenie do akcji Słoneczka, w które przy pomocy złocistej tarczy wcielił się z niezwykle dobrotliwym uśmiechem Wacław Kowalski.

Spośród dużej grupy aktorów biorących udział w przedstawieniu wymienić należy min. Macieja Maciejewskiego w roli butnego Starosty, Anielę Świderską jako zabawną Księżnę oraz Annę Nehrebecką jako Ankę. Kapitalnie także ze swoich ról wywiązali się Czesław Bogdański, Maciej Bormiński, Piotr Brzeziński i Krzysztof Machowski - jako wszędobylscy zajączkowie

Na koniec należy skierować słowa uznania pod adresem kierownictwa Teatru Polskiego, które wiele uwagi przywiązuje do tego rodzaju przedstawień. Myślę, że w tym przypadku będziemy mieć do czynienia z teatralnym bestsellerem, a sztuka długo pozostanie na afiszu teatralnym, zyskując sympatię u wszystkich pokoleń widzów teatralnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji