Artykuły

*

Czy byłeś już na "Paradzie Parnella"? Nie?! Mówisz, że tłok, że trudno o bilety, wreszcie że nie zawsze masz czas w piątek, a przecież tylko w piątki balet Parnella występuje...

No właśnie - takie to są sprawy. Opera Łódzka nie ma własnego pomieszczenia, i rada nie rada korzystać musi z najrozmaitszych sublokatorskich kątów. Jeden dzień w tygodniu odstepuje jej Teatr Nowy, jeden dzień - dla baletu - Teatr Powszechny. Część prób odbywa się w Łódzkim Domu Kultury, część spraw administracyjnych załatwia się w Teatrze im. Jaracza. Oczywiście wielka to niewygoda i dla gospodarzy i dla samej Opery, ale cóż robić...

A tu tymczasem budowa Teatru Narodowego wcale a wcale nie posuwa się tak szybko naprzód, jak bysmy sobie tego wszyscy życzyli. Większość śpiewaków opeorwych i tancerzy baletu to - co prawda - ludzie młodzi, ale chociażby nasz kochany Feliks Parnell to już przecież człowiek w sile wieku i każdy stracony, bądź nie w pełni wykorzystany przez nigo rok, krzywdzi nie tylko artystę, ale i nas, widzów. Oczywiście samo biadolenie i samo załamywanie rąk nic tu nie pomoże, ale trzeba przecież zrobić wszystko, co w ludzkiej mocy, a nawet coś ponad to, aby balet mógł zatańczyć i wytańczyć się na dużej, pięknej scenie, godnej dużego i pięknego nazwiska Feliksa Parnella.

Bo "Parada parnella" - mimo iż jest spektaklem ze wszech miar interesującym i na wysoko stojącym poziomie - to przecież daleko nie wszystko, na co stać młody łódzki balet. Z całą pewnością doczekamy się jeszcze baletów pełnospektaklowych, doczekamy się "Pana Twardowskiego" Lubomira Różyckiego, którego - wierzę - potrafi ukazać nam Feliks Parnell w pełnym blasku, doczekamy się baletów Czajkowskiego, Rymski-Korsakowa, Debussy'ego, Saint-Saens'a...

A może coś bardziej nowoczesnego lub - na odwrót - bardziej starodawnego; z Festiwalu Warszawskiego pamiętam świetną argentyńską tancerkę Marię Fuks, która sięgała nawet pod motywy staro-hebrajskie...

Niezależnie od tego jednak, co nastepnego nam Feliks Parnell pokaże, Łódź jest miastem tak tańca wygłodzonym, tak zupełnie nie obznajomionym z baletem, że jeden dzień w tygodniu, to nie tylko mało, ale i śmiesznie, żałośnie mało.

W lecie - znów na zasadzie sublokatorki - skorzysta może balet z nowej sali Teatru Muzycznego przy ul. Północnej. Ale i ta sala nie jest przecież wykończona, mimo że w roku ubiegłym zrobiło się naprawdę wiele i - w dosłownie szturmowym stylu - doprowadziło do premiery "Balu w Savoy'u" tam właśnie. (...)

(data dzienna publikacji nie jest ustalona)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji