Artykuły

Włocławek. Ruszyła poradnia dla kandydatów do szkół teatralnych

- Mówię im o złych stronach aktorstwa, ale każdy ma prawo do marzeń - twierdzi Jan Polak [na zdjęciu], pomysłodawca "Poradni dla kandydatów do szkół teatralnych", która powstała we Włocławku. W Teatrze Impresaryjnym we Włocławku rozpoczęła działalność "Poradnia dla kandydatów do szkół teatralnych".

Spotkania zainaugurował Stanisław Górka, wykładowca Akademii Teatralnej w Warszawie, znany aktor telewizyjny. Co tydzień w siedzibie TI przy ul. Wojska Polskiego 13 odbywają się cyklicznie zajęcia doskonalące dykcję. Prowadzą je Jan Polak, dyrektor sceny impresaryjnej oraz Paweł Drzewiecki, laureat konkursów recytatorskich. - Ćwiczenia dykcyjne mogą zdziałać cuda ale ważne jest też przygotowanie teoretyczne - mówi Jan Polak. - Dlatego planujemy zajęcia z historii teatru i dramatu.

Skąd we Włocławku, mieście bez stałej sceny, pomysł poradni dla zdających na studia aktorskie? I skąd tylu chętnych do spróbowania sił w zawodzie nie należącym do najłatwiejszych?

- Od lat bardzo prężnie rozwija się we Włocławku amatorski ruch teatralny. I młodzi, i dojrzali wiekiem ludzie mają szansę zetknąć się z magią sceny - twierdzi Jan Polak, który nie tylko z powodzeniem prowadzi powstałą jako jedną z pierwszych w kraju scenę impresaryjną, ale jest także opiekunem artystycznym najstarszego bodaj w Polsce zespołu amatorskiego - Teatru Ludzi Upartych.

Z TLU wywodzi się Dorota Salamończyk, tegoroczna maturzystka z III Liceum Ogólnokształcącego. -Już w szkole podstawowej próbowałam sił w konkursach recytatorskich, potem dostałam niewielką rolę w "Pastorałce" - wspomina. - Weszłam na scenę i poczułam ciężki, ciepły zapach widowni. Poczułam, jakbym miała przed sobą ścianę, która pulsuje. To niezapomniane przeżycie, które mnie zdeterminowato.

Dorota mówi, że jej marzeniem jest krakowska Akademia Teatralna. Ale ma też "ścieżki ratunkowe". Jedną z nich jest kulturoznawstwo. - Świat się nie zawali, jeśli nie zdam do uczelni aktorskiej, podchodzę do tego z dystansem - przyznaje.

A jednak dostaje skrzydeł, kiedy mówi o rolach w "Mieszczaninie szlachcicem", "Ślubach panieńskich" czy "Białych Nocach". Przyznaje, że zna swoje słabości, dlatego, mimo nawału przedmaturalnych obowiązków, uczestniczy w zajęciach poradni. Ćwiczy aparat mowy: "Raz wiódł żywot wyżeł chyży żarł ryż tylko, ale wyżył".

Ewelina Skotnicka, tegoroczna maturzystka z I LO, na każde zajęcia czeka z niecierpliwością. - Dzięki nim wiem, że to, co robię, ma sens, że sens mają moje marzenia o akademii teatralnej. Choć czasem bywa ciężko - twierdzi. - Mogę po części wyzbyć się kompleksów, stać się tym, kim zechcę Gdybym powiedziała, że dzięki grze na scenie daję radość innym, byłoby to zbyt górnolotne stwierdzenie. Ja po prostu daję radość sobie...

Ewelina, która mieszka w podwłocławskim Lisku uważa, że to w pewniej mierze kontakt z Teatrem Impresaryjnym wypłynął na jej decyzję o studiowaniu aktorstwa. Interesowała się sceną już w gimnazjum, ale nie miała możliwości rozwijania pasji. Obie dziewczyny zdają sobie sprawę z trudów tej profesji, z roli nie tylko ciężkiej pracy, ale i łutu szczęścia.

- Przecież wszystko ma plusy i minusy - mówi Ewelina.

Co może pomóc adeptom sztuki aktorskiej? Talent? Uroda?

- To jest zawód feudalny, ze stałym elementem rywalizacji. Uroda i ciężka praca mogą odegrać pewną rolę, ale niewiele z nich wyniknie, jeśli nie będą poparte darem od Boga tym czymś, czego nie można się nauczyć w żadnej szkole teatralnej pod stońcem - twierdzi Jan Polak.

Wśród młodych ludzi, którzy przychodzą do niego po radę, potrafi wyłowić tych, którzy posiedli ów dar. Byle tylko nie uleciał im z rąk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji