Artykuły

Dwa teatry

Grana ostatnio przez Miejskie Teatry Dramatyczne w Teatrze Powszechnym na Pradze sztuka Jerzego Szaniawskiego wywołała żywy oddźwięk w prasie i wśród widzów. Zresztą bardzo dodatni.

Rzecz dzieje się w przedwojennej i dzisiejszej Warszawie. Bohaterem sztuki jest dyrektor "Małego Zwierciadła" - teatru, w którym wystawiane jednoaktówki są na wskroś realistyczne, w których nie ma miejsca ani na mrzonki, ani na słabości ludzkie. Zwycięża zawsze realizm, który zapewnia ciągłość gatunkowi. Wiernym

dbiciem tego programu, zakreślonego przez dyrektora są dwie jednoaktówki grane w akcie drugim. W "Matce" mamy typ kobiety mocnej, nawet bezwzględnej, która czujnie strzeże spokoju niezupełnie szczęśliwej w pożyciu małżeńskim córki. W obrazie p.t. "Powódź", pełnym dramatycznego napięcia walki człowieka z rozszalałym żywiołem, syn, przyzwoity zresztą człowiek, bezwzględnie zostawia starego ojca na niechybną śmierć, by ratować dziecko, żonę i siebie.

Tylko takim prawdom życiowym hołduje dyrektor "Małego Zwierciadła", tylko takie prawdy wystawia na scenie. Jednocześnie tę realistyczną naturę dyrektora pociąga zagadnienie snu, nawet się tym zagadnieniem szerzej zajmuje, choć wstydzi się do tego otwarcie przyznać.

Sceny, jakie się rozgrywają w akcie trzecim, w Warszawie dzisiejszej, są przeciwstawieniem aktu pierwszego i drugiego, są pełne nastroju i tajemniczości, w których nie ma miejsca na realizm. Jest to "Teatr Snów", o czym dowiaduje się, oczywiście podczas snu, dyrektor "Małego Zwierciadła", który, tym razem po wojnie, ma zamiar wskrzesić swój stary teatr. I tu następuje jak gdyby konfrontacja realizmu ze snami - ze światem uczuć, mocy - ze słabością. Przed oczami dyrektora grają jego bohaterzy z Małego Zwierciadła, już nie jako postacie realistyczne, lecz jako "zwykli" ludzie, którzy mogą przeżywać chwile załamania.

Silna matka rozpacza, bo okazuje się, że mimo tego, że Pani nie spotkała zięcia, córka jest nieszczęśliwa i płacze. Syn, który skazał ojca na niechybną śmierć - jest trapiony po nocach wołaniem "synu"... a papierowe żołnierzyki idą "z motyką na słońce".

Prawdopodobnie po tym śnie Dyrektor "Małego Zwierciadła" pojmie, że fakty realistyczne są zaledwie nikłą kanwą dla bogatej treści przeżyć wewnętrznych.

W "Dwóch Teatrach" Jerzy Szaniawski jeszcze raz podkreślił (czynił to już przed wojną w "Adwokacie i różach", w "Ptaku"), że prawdziwa pełnia życia - to nie tylko fakty, choćby najmocniejsze, ale i bogaty świat wyobraźni ducha. Sztuka kończy się wizją nowej Warszawy "miasta ukochanego", które odbudują ludzie nie tylko mocni i realni, ale ludzie zdolni do twórczych natchnień i uniesień ducha. Rolę główną dyrektora "Małego Zwierciadła" zagrał znakomicie Jan Kochanowicz, jednocześnie reżyser teatru. Na szczególne podkreślenie zasługują: p. W. Szczepańska, jako matka, Józef Zajdowski, jako stary woźny "Małego Zwierciadła". Reszta postaci również szczęśliwie obsadzona. Bezwzględnie sztukę warto obejrzeć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji