Artykuły

Płock. Premiera "Opery żebraczej" u Szaniawskiego

To będzie sztuka, jakiej dawno w Płocku nie było. Wystawiona z rozmachem, oparta na muzyce i śpiewie, o dużej wartości literackiej. Tak sobotnią premierę "Opery żebraczej" w płockim teatrze zachwala jej reżyser Wiesław Rudzki.

Była zupełnie niezwykła już kiedy powstała, czyli na początku XVIII wieku. "Opera żebracza", dzieło Johna Gaya (libretto) i Johna Christophera Pepuscha (muzyka), zwana pierwszym musicalem i antyoperą, parodiowała dzieła Händla i wszelkie napuszone włoskie opery. Bohaterami uczyniła świat przestępczy, gangsterów, złodziei i panienki lekkich obyczajów. Oparła się na plebejskich przyśpiewach, potocznych zwrotach, a przy okazji biła w wielkich w jej czasach autorów. Za prototypy bandziorów posłużyli czołowi angielscy politycy.

"Opera żebracza" realizowana w Płocku - premiera zaplanowana jest na sobotę - też jest wyjątkowa. Po pierwsze rzadko można w naszym teatrze oglądać przedstawienia muzyczne w pełnym znaczeniu tego słowa. Czyli z zespołem na żywo (zagra pięciu muzyków pod kierownictwem Edwarda Bogdana), śpiewem i tańcami (za ruch sceniczny i choreografię odpowiada płocka aktorka Katarzyna Anna Małolepsza).

Po drugie - na scenie, prócz płockich aktorów, zobaczymy artystów wybranych w ogólnopolskim castingu. Dzięki niemu w spektaklu zagrają goście, m.in. Agata Sasinowska, ubiegłoroczna absolwentka warszawskiej Akademii Teatralnej, wykształcona w kierunku śpiewu klasycznego.

W środę w teatrze twórcy spektaklu opowiadali dziennikarzom o zbliżającej się premierze. Reżyser Wiesław Rudzki zwracał uwagę na nowatorskie rozwiązania "Opery" - konwencję "teatru w teatrze", gry z dystansem. Podkreślał także, że spektakl będzie wynikiem pracy całego zespołu. - On wszystkich zaskoczy - obiecał.

Aktorzy mówili o wyjątkowej aktualności XVIII-wiecznej sztuki, traktującej m.in. o kryzysie, korupcji i przenikaniu się świata urzędniczego z przestępczym. A scenograf Oleksandr Overczuk z Ukrainy opowiadał, jak ciepło przyjęła go ekipa płockiego teatru. I że w swojej scenografii chciał połączyć klimat XVIII-wiecznej opery (tylko takiej alternatywnej, bo właśnie taka była "Opera żebracza") i współczesności. - Kiedy zobaczyłem projekt, zapytałem z trwogą: Ile to będzie kosztować? - dodawał z uśmiechem dyrektor teatru Marek Mokrowiecki. - Na szczęście Oleksandr okazał się artystą idealnym w dobie kryzysu, scenografia nie kosztowała wcale tak dużo. W dodatku jej autor jest też doskonałym rzemieślnikiem. Większość czasu spędzał w naszych pracowniach. Okazało się, że potrafi nawet przyszywać koronki. Proszę zwrócić uwagę np. na kapelusze...

Spektakle zaplanowane są na sobotę (niestety, nie ma już biletów) i niedzielę, godz. 19 (bilety można jeszcze dostać, kosztują 30 zł). Kolejny spektakl popołudniowy będzie 14 lutego o godz. 19 (bilety będą wtedy kosztować 30 zł - normalny i 20 zł - ulgowy).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji