Artykuły

"Woyzeck" z komentarzem

"Woyzeck" Georga Büchnera w Teatrze Ateneum? Tylko w pewnym sensie można na to pytanie odpowiedzieć twierdząco. Jest to bowiem raczej komentarz do "Woyzecka" lub - jak kto woli - "Woyzeck" z komentarzem. A proponuje go nam Adam Hanuszkiewicz w swoim kolejnym autorskim przedstawieniu pt. "Maria i Woyzeck" wg Büchnera.

Całkiem inny to Hanuszkiewicz, niepodobny do tego, z jakim stykaliśmy się w dwóch poprzednich jego spektaklach na scenie im. Jaracza. Po dawnemu gniewny, ekspresyjny. Więcej, brutalny, szokujący widownię drastycznymi pomysłami, ekspresjonistyczny. Nie oszczędza ani widza, ani aktorów, ale też trudno mu się dziwić. Dramat Woyzecka nie jest sielanką, a uniwersalny wydźwięk tej historii w jej literackiej transpozycji, wymaga od teatru właściwego wyrazu.

Ktoś nazwał kiedyś dramat Büchnera balladą o Woyzecku, który był dobrym człowiekiem, chociaż nie posiadał żadnej moralności. Być może taka była nawet prawda o fryzjerze z Lipska, który w 1821 roku, kierowany zazdrością zgładził swoją przyjaciółkę. Jednakże ani Büchner, ani Hanuszkiewicz nie podjęliby chyba nigdy tak postawionego problemu. Zarówno poecie, jak inscenizatorowi chodzi o coś zupełnie innego. Obaj, każdy na miarę swojego talentu i swoimi środkami, demaskują niemoralność świata w jakiej przyszło żyć jednostce ludzkiej: obaj piętnują rzeczywistość, która warunkuje świadomość człowieka - często niezależnie od jego woli i obowiązujących norm moralnych. W tym punkcie spektakl Hanuszkiewicza jest całkowicie zgodny z duchem dramatu Büchnera.

Dalej zaczynają się same rozbieżności - efekt swoistej agresywności adaptatorskiej i temperamentu twórczego inscenizatora. Nie poprzestaje on oczywiście na samym tekście "Woyzecka". Tnie go i uzupełnia. Są tam echa innych dramatów Büchnera: "Śmierci Dantona" oraz "Leonce'a i Leny", są cytaty z "Gońca Heskiego" - manifestu politycznego poety oraz z jego listów. Przyznaje się także Hanuszkiewicz do innych uzupełnień tekstu, zaczerpniętych z "Mauzoleum" Enzensbergera i "Patriarchatu" Bornemana. Wszystkie one stają się w rękach "autora przedstawienia" komentarzem do sprawy Woyzecka. Nie zawsze jest to konieczne, bo odbiera czasem widzowi prawo do swobodnego rozumienia przedstawianych spraw.

A jak to wszystko wygląda w realizacji scenicznej? Dość niezbornie niestety bo - jak to bywa w przedstawieniach Hanuszkiewicza - huk tam pomysłów reżyserskich, plastycznych (scenografia Ewy Kwiatkowskiej) i aktorskich. Wątek Marii i Woyzecka pocięty został i oprawiony ramą z niemieckiego kabaretu lat 30-tych, gdzie dwóch Błaznów-komentatorów (udane role Michała Bajora i Emiliana Kamińskiego) walczą o lepsze w głównymi protagonistami dramatu. Niektóre pomysły formalne są bardzo ciekawe, piękne plastycznie, poruszają swym wyrazem. Inne znów wydają się chybione. Czasem wspierają one, a czasem znów burzą balladyczny nastrój opowieści dramatycznej. Generalnie odczuwa się ich nadmiar. Może też dlatego spektakl pęka chwilami w szwach i pozostawia wrażenie nieco chaotycznego collage'u.

Spoiwem kruchej struktury przedstawienia są jednak główni wykonawcy: Henryk Talar i Maria Ciunelis. I chociaż inscenizator nie ułatwia im zadania, przetykając nieustannie historię Marii i Woyzecka obcymi wtrętami, to przecież zarówno Talar jako Woyzeck, jak i Ciunelis w roli Marii tworzą w swym spektaklu bardzo konsekwentne, wyraziste i wstrząsające portrety swoich bohaterów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji