Artykuły

Mała ankieta

W słuchowisku radiowym Petra Karvasza pt. Mała ankieta, adaptowanym przez Irenę Bołtuć i Jana Łomnickiego dla "teatru faktu", problem eutanazji - dość stary, choć do dziś nie rozwiązany - jest tylko pretekstem dla ukazania postaw moralnych ludzi reprezentujących różne środowiska społeczne. Nie mieliśmy tu do czynienia - na szczęście - jedynie z dramatem publicystycznym, z rozpisanymi na głosy wszelkimi za i przeciw, tyczącymi się prawa jednego człowieka do skrócenia cierpień nieuleczalnie chorego innego człowieka poprzez przyspieszenie jego śmierci. Racje i tkontrracje wyraża każda z postaci i to nie tylko za pomocą słów. W przeprowadzonej przez reportera telewizyjnego ankiecie, którą oglądamy na monitorze, w studiu telewizyjnym, zarejestrowane zostały gesty, odruchy, spojrzenia, wyraz twarzy, zmiany rytmu i tonacji wypowiedzi świadczące o niezdecydowaniu, rozterkach wewnętrznych i niepewności ludzi, którzy są przeciwko dzieciobójczej matce (prokurator i lekarz), czy tych, którzy ją biorą w obronę lub po prostu starają się rozumieć (uczony, mąż, sąsiadka). Nie potrafi również zakwalifikować swojego czynu działająca pod wpływem emocji matka, nie broni się i nie usprawiedliwia w sądzie, jest wstrząśnięta. Sam reporter przeprowadzający ankietę zdaje się raz być po jednej, raz po drugiej stronie.

Oto zalety adaptacji telewizyjnej i reżyserii Jana Łomnickiego, który umiał tak dobrać i poprowadzić aktorów, że prawie nie wyczuwaliśmy w tym spektaklu gry, przyjmując go niemal jak autentyczny reportaż filmowy.

Przedsięwzięcie Łomnickiego nie w zupełności się jednak powiodło. Jeżeli jesteśmy skłonni uwierzyć w autentyczność wypowiedzi, doznań i racji głównych postaci - reportera, prokuratora, matki, których role sugestywnie zagrali: Jan Englert, Zygmunt Hübner i Anna Ciepielewska, to niezbyt przekonują nas koledzy telewizyjni reportera oraz adwokat. Być może, w słuchowisku radiowym, którego nie znam, wypowiedź adwokata jest rzeczywiście monolityczna, gazetowa, pozbawiona cienia wątpliwości co do słuszności zachowania się matki. Jest to nawet po części zrozumiałe: adwokat w rozmowie z dziennikarzem czuje się

zobowiązany bronić klientki. W materiale filmowym wszakże należało tę postać uczłowieczyć, rezonerstwo adwokata skontrapunktować mimiką, jednym odruchem choćby zdradzającym "myśl ludzką". Nie zrobiła tego Wiesława Mazurkiewicz, która zagrała swą rolę według publicystycznego schematu. W sumie jednak otrzymaliśmy spektakl ciekawy, skłaniający widza do zastanowienia się nad współczesnymi problemami moralnymi, a zatem odpowiadający naszym wyobrażeniom o charakterze drugiego programu telewizji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji