Artykuły

Irena Eichlerówna w "Joannie z Lotaryngii"

W Teatrze Kameralnym w Łodzi odbył się pierwszy - po dziewięcioletniej nieobecności w kraju - występ znakomitej artystki dramatycznej, Ireny Eichlerówny, jednej z najciekawszych i najbardziej fascynujących artystycznych indywidualności współczesnego teatru.

Występ Eichlerówny połączony był zarazem polską prapremierą sztuki Maxwella Andersona ,,Joanna z Lotaryngii". Amerykański autor znalazł bardzo oryginalną, a zarazem niezwykle teatralnie efekowną, formę dla swego wizerunku scenicznego Dziewicy z Orleanu. "Joanna z Lotaryngii" Andersona to po prostu próba w teatrze ze sztuki o świętej Joannie. Szereg scen, w których autor narysował postać bohaterki i jej dzieje poprzedza prolog i inlerludia, stanowiące rozmowy wykonawców samej sztuki i jej reżysera o sztuce, o podejściu do ról i ich interpretacji, wprowadzające wreszcie widza w atmosferę zakulisową amerykańskiego teatru.

Tego rodzaju utwór sceniczny daje z jednej strony szerokie możliwości aktorom grającym postaci historyczne i reprezentacyjne jednocześnie współczesne aktorstwo amerykańskie a z drugiej reżyserowi sztuki, który umiejętnie musi przechodzić w swej inscenizacji w odmienne nastroje dyskusji reżysera z aktorami w prologu i interludiach do pełnych napięcia scen dramatu o Joannie d-Arc.

Postać Joanny, która woli zginąć z wiarą, aniżeli żyć bez wiary znalazła w Irenie Eichlerównie niezwykle interesującą odtwórczynię. Z właściwym sobie wyrazem prawdy dramatycznej obdarzyła Joannę dziecinną, a niezachwianą wiarą w jej posłannictwo ratowania narodu francuskiego. Sceny, w których Joanna słyszy nawiedzające ją głosy świętych, scena ofiary zbroi i wreszcie ostatnia (po wyroku miały w interpretacji Eichlerówny przejmującą szczerość i siłę. Odmienne nieco rysy - rysy nowoczesnej kobiety i aktorki dała Eichlerówna drugiej partii swej tak trudnej roli - partii Mary Grey, próbującej rolę Joanny z Lotaryngii, słusznie jednak nie przeprowadzając zbyt jaskrawego rozgraniczenia obu postaci.

Powrót na scenę polską Ireny Eichlerówny, to nie tylko jej osobisty triumf, to wielka radość naszego teatru odzyskującego wielką aktorkę-tragiczkę, od której oczekiwać możemy najbardziej artystycznych i najszlachetniejszych wzruszeń, jakie daje teatr i sztuka aktorska.

Erwin Axer, jako inscenizator sztuki z właściwą mu kulturą i inteligencją, stworzył świetne widowisko, w interludiach umiejętnie oddając specyficzny, nerwowy nastrój pracy w teatrze jak i charakterów aktorskich, scenom zaś samego dramatu o Joannie wielką moc wyrazu dramatycznego i styl widowiska historycznego. Aktorzy umiejętnie przechodzą z naturalnej dyskusji o sztuce i swobody współczesnego człowieka do stylu i charakteru odtwarzanych postaci historycznych. Poza centralną postacią Joanny są to raczej duże epizody, których wykonanie decyduje jednak o harmonijnym tonie przedstawienia. Niemała zasługa reżysera i zespołu przedstawienia łódzkiego jest artystyczna umiejętność współgrania i odnalezienie wspólnego tonu z odtwórczynią roli głównej Eichlerówna. Najciekawsze zadanie przypadło Januszowi Jaroniowi (Delfin), Stanisławowi Daczyńskiemu (reżyser sztuki), Michałowi Melinie (Arcybiskup z Reims), Tadeuszowi Szmidtowi (Dunois) i Czesławowi Guzkowi (Jan d-Arc). Oni to, a wraz z nimi Głuszkówna, Jakubińska, Szumańska, Tatarski, Mikołajewski, Duszyński i Bugajski spowodowali, że przedstawienia "Joanny z Lotaryngii" było nie tylko wielkim osiągnięciem artystycznym Eichlerówny, ale i rzetelnym sukcesem Teatru Kameralnego, który w swej linii sceny poświęconej współczesnej literaturze teatralnej dochodzi do coraz piękniejszych i doskonalszych rezultatów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji