Artykuły

Ćwiczenie traumy czyli fetysz urazu

Któż z nas nie marzy o tym by z małym powstańcem bohatersko pobiegać sobie po zgliszczach miasta? - o "Sztuce dla dziecka" w reż. Moniki Strzępki w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze pisze Wojciech Wojciechowski z Nowej Siły Krytycznej.

Wszakże nie można zapominać o wojnach, obozach, powstaniach i ginących bohaterach. Doświadczenie historyczne to przecież element tożsamości narodowej, to budowanie więzi społecznych. A co się stanie, gdy doświadczenie historyczne stanie się rzeczywistym, werbalnym doświadczaniem historii na samym sobie? Wtedy nawet nowotwór nie będzie zwykłą, nieuleczalną chorobą dotykającą miliony. Nie zapominaj, że on także jest po Coś!

Duet Strzępka and Demirski pokazał wizję Europy zniewolonej przez przeszłość. Każdy ma swojego patrona, a jego brak jest czymś niepojętym. Jeśli nie masz patrona, to zawsze możesz się wybrać na zakupy z Matką Boską Patronką Seksu w Wielkim Mieście (Iwona Lach). Dziecko (Marcin Pempuś), które spadło nagle z nieba na spadochronie po długiej podróży - fakt ten rozpoczyna spektakl - nie ma patrona. Nie ma też pojęcia, jakie zmiany zaszły w Europie; gubi się, kto jest katem, a kto ofiarą i kogo należy czcić. Bohaterem jest ten, kto zabił esesmana czy też sam esesman? Wojnę wygrali bowiem naziści. Kontynent staje się dla chłopca egzotyczny co najmniej jak Egipt dla Europejczyka. Ta egzotyka jest jednak w swojej grotesce przerażająca. Czarna scenografia Macieja Chojnackiego oddaje grozę tego świata, na którego ulicach leżą opakowania po prozaku. Świat tutaj zatrzymał się na ciągłej reprodukcji tragicznych wydarzeń z przeszłości.

Pozostali bohaterowie wiedzą doskonale, kim byli ich patroni. Dziewczynka z Rezerwatu (Anna Ludwicka) zna swojego na wylot - wie, jak pękały mu żyły podczas wstrzykiwania fenolu, przez kogo został zgwałcony i jakie kredki miał w obozie. Europa rzeczywiście zaczęła się w Auschwitz i niestety na obozie koncentracyjnym też się kończy. W spektaklu nie ma wytchnienia od przeszłości, czczenia jej ofiar. Jak twierdzi Faulkner, przeszłość nigdy nie umiera - ona nawet nie odchodzi w przeszłość. A ta przynosi zysk, jest kapitałem nie tylko kulturowym. "Krwią, gazem i prochem okupiony jest produkt krajowy brutto" - mówi Leni Riefenstahl (Małgorzata Osiej-Gadzina), reżyserka z przekrwionymi oczami, która rekonstruuje walki aliantów z Wehrmachtem.

Intensywna polityka historyczna jako reakcja na globalizację. Z kultury powojennego milczenia eksploduje kultura posttraumatyczna. Przyswajanie cudzych urazów i w końcu: robimy to po to, aby historia się nie powtórzyła. Jak głosi porzekadło: "ci których historia niczego nie nauczyła, skazani są na jej powtarzanie".

"Never Again" - taki napis, świecący neon widnieje na czarnej ścianie, z której przez kilka par drzwi wchodzą i wychodzą kolejni bohaterowie. Zwrot "Never Again" inaczej rozumie na przykład groteskowa Pani z Sąsiedztwa (świetna Magdalena Kuźniewska). Skupia się na urazie, męczy się za zmarłych - nie ma przy sobie w tym momencie papierosów, ale przysięga, że pali, aby potem cierpieć na zdrowiu w imię bohaterów wojny, aby historia się nie powtórzyła. Inaczej jednak rozumie ten zwrot widz oglądający spektakl - tzn. nigdy więcej powtarzania takiej traumy, nigdy więcej takiego społeczeństwa ofiar, które widzi na scenie.

"Sztuka dla Dziecka" w reżyserii Moniki Strzępki jest szybka. Aby pozostać wiernym doktrynie Małego Powstańca (Robert Dudzik) można powiedzieć, że aktorzy strzelają zdaniami jak z karabinu maszynowego, co może powodować mały chaos i sytuację, w której okaże się, że nie załapiemy się na ważne zdanie bądź myśl. To przedstawienie, mimo groteski i absurdu, nie proponuje rozmowy na miły temat. Upamiętniamy skrupulatnie ofiary wojny i przymykamy tym samym oko na obecną sytuację, czy pytamy naiwnie: "Skąd w ludziach tyle nienawiści?" i zwalamy wszystko na Adama i Ewę? Jak to jest, że rozdrapywanie ran przenosimy na tych, którzy nie mieli nic wspólnego z wydarzeniami z przeszłości i co będzie, gdy wszystkie ofiary, wszyscy świadkowie tamtych zdarzeń już odejdą? To tylko kilka z wielu innych zadań domowych, jakie powinno się odrobić. Harold Pinter przyznał jednak kiedyś - postać ta również jest obecna w spektaklu, w tej roli Bogusław Siwko - że jest "ogromna trudność, a nawet niemożliwość, zweryfikowania przeszłości, tego, co się stało i na czym to coś polegało".

Strzępka i Demirski pytali już o polską przeszłość w "Dziadach. Ekshumacji". Zabawne i w klimacie horroru zarazem, miejscami slapstickowe przedstawienie tego twórczego tandemu ma tym razem zasięg makro. Przeżywanie historii w autentycznych mundurach przy strzałach i zniczach nie jest tylko polską specjalnością. Jak informuje PAP: "Na zaśnieżonych polach koło Petersburga rozległy się dziś armatnie salwy i ryk czołgowych silników. Do walki ruszyło 350 ludzi w historycznych mundurach niemieckich i radzieckich. 65. rocznicę bitwy o przełamanie blokady Leningradu uczczono odtworzeniem fragmentu tamtej wielkiej batalii." Jak na razie wszystko odbywa się przy grochówce, ale jak zareagować na informację, że wrak samochodu Jorga Haidera być może trafi pod kapliczkę, która ma stanąć w miejscu wypadku, w którym zginął przywódca skrajnej prawicy? Na zakup ziemi wydano 30 tys. Euro i zaangażowano artystę, który zaprojektuje kapliczkę, a obok ma powstać parking dla odwiedzających. Never Again?

Dajmy sobie w końcu spokój i odejdźmy od tego katafalku stojącego na środku sceny, otoczonego świecami i wyjdźmy tam, przez te czarne drzwi, przez wyjście ewakuacyjne po prawej stronie, przy którym nie ma strażnika. Cofnijmy się w czasie. Któż z nas nie marzy o tym by z małym powstańcem pobiegać sobie bohatersko po zgliszczach miasta.

"Powróćmy jak za dawnych lat, w zaczarowany"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji