Artykuły

Z brzytwą na Kierca

"Naprawda - kurs latania według braci Grimm" w reż. Bogusława Kierca w Teatrze Andersena w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej- Lublin.

Świat snu jest kuszący, ale w nadmiarze otumania i szkodzi - wynika z autorskiego, poetycko-plastycznego spektaklu "Naprawda" Bogusława Kierca w Teatrze Andersena.

Sny zdarzają się mocne, wyraziste i czytelne chociaż i równocześnie tajemniczo dziwne, a zarazem cudownie zwiewne, jak dotknięcie piórka skrzydła anioła, ale są i sny kłopotliwie pomieszane, że trudno znaleźć sennik, który wyjaśni, o co im chodzi, a do tego w swej zachłanności pewne, że to Morfeusz rządzi światem. Bogusław Kierc, poeta, aktor i reżyser, śmiało i odważnie zafundował nam spektakl w konwencji z pogranicza jawy i snu skrojony chyba według tego drugiego wzoru.

To co w spektaklu "Naprawda" oglądamy na scenie Teatru Andersena jest splotem do entej potęgi, a może i gordyjskim węzłem co najmniej trzech kompleksów fabularnych (czy lepiej: afabularnych). Jeden - to opowieść o Lalunie, twórcy teatru lalek, który - jak się zaczynamy domyślać - przygotowuje spektakl, lecz nie wszystko mu wychodzi, nie do końca wie, co chce i co i jak wyrazić - i o tym rozmawia z aktorami oraz postaciami. Spektakl ma być o Ogrodzie Skrzydlatych Ludzi, krainie łączącej wszystkich, żywych i zmarłych, autorów i widzów, do której prowadzą, a jakże, pewne drogi przygód i wyobraźni, otwarcia na świat i innych ludzi.

Drugi wątek główny "Naprawdy" to bajka braci Grimm "Diabła złote trzy włosy" - jak się wydaje, chyba ta, którą Lalun, niczym reżyser współczesny i modernistyczny, zamierza przerobić po swojemu - o chłopcu w czepku urodzonym, synu biednych młynarzy, któremu przepowiednia zapowiada ożenek w wieku czternastu lat z królewną. Król chce innej przyszłości dla swej córki, więc postanawia chłopca szczęścia zgładzić - co rzecz jasna mu się nie udaje. Aby ostatecznie potwierdzić swą wyjątkowość i do siebie przekonać króla, niezwykły chłopiec udaje się po trzy złote włosy diabła, a przy okazji musi rozwikłać pewne trzy zagadki. U braci Grimm matka diabła, która pomaga chłopcu zdobyć tę cząstkę diabelskiego skalpu, jest raczej staruchą iskającą paskudnego syna-smoka podczas snu. U Kierca - to urodziwa, ciepła kobietka pięknie śpiewająca kołysankę swemu synkowi - po dziecięcemu rozrabiającemu chłopczykowi-lalce. Jest to zresztą chyba najpiękniejsza i zarazem najbardziej czytelna scena "Naprawdy", pod tym względem sytuująca się obok tej, kiedy oglądamy zmagający się z burzą wielki samolot z wikliny. Tak oto nie stawiając granic wyobraźni Bogusław Kierc miksuje się z braćmi Jakubem i Wilhelmem Grimmami w jakąś nową i zagadkową swoistość, może w Bogusława Grimma, a może w braci Kierc? To nie koniec, bo na tę konwencję teatru w teatrze nakłada się wątek trzeci, natury by tak rzec semantyczno-symbolicznej. Bowiem postacie co jakiś czas żąglują filozoficznie słowami (vide tytułowa "naprawda"), szukają nowych znaczeń i kontekstów rozbierając je na części. A ponadto - pojawiają się różne archetypy i mito-symbole jak złote runo.

Połapać się w tym można, ale jest trudno. Wszystko jest nie ciągłe, poszarpane, uskakujące na boki albo pojawiające się jakby ex nihilo, przemieszane i do tego monotonnie zagęszczone. Nadążyć nie sposób. Tym bardziej, że zarazem cudownie zaskakująca scenografia z pleksi i wikliny (ukłony dla Danuty Kierc) odwraca uwagę od tej ni to sen, ni to mara ni to jawa zapętlonej narracji, kreując własne watki wizualnych skojarzeń, zadziwień i zamyśleń. Słowo z obrazem nie zawsze się skleja, bo konkurują ze sobą estetyki tekstu i obrazu.

Czyżby Kierc bał się, że już nigdy nic się nam nie przyśni, że dany nam jest sen tylko jeden, ten w Teatrze Andersena - i dlatego poszedł na całość. Więc gdyby reżyserowi czegoś życzyć, to chyba przede wszystkim snu o brzytwie Okhama.

Być może jednakże w tym szaleństwie jest metoda. Okazuje się, że wobec takiej przemienności sensów i kontekstów, która sprawia, że stają się one mało czytelne (a może w ogóle takie są?), do głosu dochodzi i stopniowo coraz silniej wybrzmiewa sama forma całości tego przedsięwzięcia scenicznego jaki jest "Naprawda". Słowa i obrazy zlewają się w całość, do której pasują już niewerbalne sposoby percepcji - intuicje, przeczucia, podświadomość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji