Artykuły

Warszawa. Przegląd spektakli Montowni

THE BEST OF, czyli Festiwal Teatru Montownia w Teatrze Polonia, rozpocznie się w poniedziałek.

Pięciodniowy przegląd spektakli w Teatrze Polonia to nie podsumowanie. Teatr Montownia po 13 latach nadal działa, planuje, jeździ zdobywa nagrody. Na czym polega ich fenomen?

Zaczęło się od "Zabawy" [na zdjęciu] - tej Mrożkowskiej. Trwa - dzięki zabawie. Tej dosłownej. Tylko prawdziwy "fun" i radocha ze wspólnych występów były w stanie przez 13 lat utrzymać w stałym składzie zespół bez siedziby i dotacji. Tylko gwarancja podszytej jakimś moralitetowym "ale" rozrywki, pozwolił Montowni wychować i zatrzymać przy sobie rzesze fanów. Za Rafałem Rutkowskim, Maciejem Wierzbickim, Adamem Krawczukiem i Marcinem Perchuciem publiczność podążała cierpliwie niezależnie od miejsca, w którym przychodziło im grać: czy to na profesjonalnych scenach Teatru Buffo, Powszechnego, Nowego, Małego, Studio, Collegium Nobilium, czy to na basenie, w piwnicy klubokawiarni albo na Dworcu Centralnym.

Porównania z grupami komików typu brytyjski Monty Python czy irlandzki Dead Cat Bounce zawodzą. Choć hasło "Montownia" kojarzy się głównie z kilkudniowym bólem nadwyrężonych policzków, a sami artyści wielokrotnie podkreślali: "lubimy się wygłupiać", nie sposób uznać ich za kabaret. Sprawdzali się w najbardziej ekstremalnych i niemodnych z pozoru konwencjach, jak komedia dell'arte ("Szelmostwa Skapena"), góralski folklor ("Śleboda, czyli cenniejsi jesteście niż wróble" według "Na skalnym Podhalu" Kazimierza Przerwy-Tetmajera), czarny surrealizm ("O mój tato, biedny tato, matka powiesiła cię w szafie na śmierć, a mnie się serce kraje na ćwierć"), ciepłe spektakle dla dzieci i pionierskie (w Polsce brak "nastoletniego" repertuaru) dla młodzieży.

Jako pierwsi wystawili pod opieką Agnieszki Glińskiej "Testosteron" Andrzej Saramonowicza. Przy ich szalonym spektaklu gwiazdorska superprodukcja filmowa jest tylko smętnym snuciem się po łąkach i zagrodach. Autorzy jednego z najbardziej kasowych, ostrych i mizoginicznych spektakli ubiegłej dekady pokazali ostatnio swoją miękką, sentymentalną podszewkę. Z Piotrem Cieplakiem przygotowali "Utwór sentymentalny na czterech aktorów", bardzo osobisty spektakl "na korbkę i sznurek", w którym opowiedzieli o swoich małych fobiach, dziwactwach, nadziejach.

Nie każdy pamięta, że traktowani jak czwórgłowy konglomerat aktorzy, przez lata mieli też własne, "nie-zMontowane" życie zawodowe. Adam Krawczuk prowadził warsztaty teatralne z więźniami. Marcin Perchuć pracował jako dziennikarz radiowy. Rafał Rutkowski stał się reklamową twarzą kilku "marek", Maciej Wierzbicki doskonalił warsztat perkusisty. Wszyscy występowali w filmach i serialach. Zmuszeni do migracji między goszczącymi ich scenami coraz częściej "odklejają się" od zbiorowych produkcji. Rafał Rutkowski opanował piwnicę Chłodnej 25 z pierwszym prawdziwym polskim stand up comedy "To nie jest kraj dla wielkich ludzi". Z Maciejem Wierzbickim wystąpił też w "Siostrach przytulankach" (Marek Modzelewski, reż. Giovanny Castellanos) Teatru na Woli. Marcin Perchuć wszedł do obsady "Dowodu" (David Auburn, reż. Andrzej Seweryn) Teatru Polonia.

Mimo sukcesów i nagród nigdy nie czuli się beniaminkami krytyki. Mogliby prowadzić dla reszty środowiska teatralnego zajęcia z luzu i autodystansu. Próbując zgadywać tytuły przyszłych recenzji, obstawiali zwykle: "I po kiego grzyba to wszystko?" (lub nieco mocniejsze formy). Swoje popisy sceniczne częściej nazywają "kicaniem" niż grą. Są specjalistami od sytuacji kryzysowych; zawsze w formie i w gotowości. Nie dojechała scenografia i kostiumy do "Utworu " czy "Testosteronu"? Spokojnie "pykną" "Zabawę" czy "Szelmostwa...".

Miewają lepsze i gorsze produkcje. "Testosteron" czy "Historia o narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym" (reż. Piotr Cieplak) przejdą do annałów z etykietką "naj-". Niektórych eksperymentów, jak udział w "Siostrach przytulankach", lepiej im nie pamiętać. Ale nawet w nieznośnie farsowym "Bogu" (Woody Allen, reż. Krystyna Janda, Teatr Polonia) pozostają "sobą"; wyluzowani, zabójczo śmieszni, niepowtarzalni. I gdy Cezary Żak odpowiada Marii Seweryn: "Co to za chór? To Montownia!", w wielu widzach muszą obudzić się najprostsze, fanowskie uczucia entuzjazmu i sympatii. Tak. To nadal Montownia.

Montownia w Polonii

THE BEST OF, czyli Festiwal Teatru Montownia w Teatrze Polonia, rozpocznie się w poniedziałek. Widzowie zobaczą:

26 stycznia, poniedziałek, godz. 20.30 "Testosteron" (duża scena)

27 stycznia, wtorek, godz. 20 "Testosteron: (duża scena)

28 stycznia, środa godz. 18.45 "Kamienie w kieszeniach" (duża scena); godz. 21.15 "Szelmostwa Skapena" (mała scena)

29 stycznia, czwartek godz. 19 "Utwór sentymentalny na czterech aktorów" (duża scena); godz. 21 - "To nie jest kraj dla wielkich ludzi" (mała scena)

30 stycznia, piątek godz. 19 "Wojna na trzecim piętrze" (duża scena); godz. 21.15 "Zabawa" (mała scena)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji