Artykuły

Bez celebry i bez cyrku

W momencie kiedy przynajmniej niektórzy historycy i krytycy literatury zaczynają się martwić z lekka, czy aby Witolda Gombrowicza nie obficiej się komentuje niż czyta, "Ferdydurke", jego pierwsza i być może najważniejsza powieść, trafiła do telewizji. Zaproponowano Gombrowicza do oglądania. Bez celebry i cyrku, do czego miewają skłonność adaptacje sceniczne. A przecież znalazło się miejsce i na kameralność, i na sceny zbiorowe (te ostatnie to spora niespodzianka w dziele egotysty). Jest to spektakl wartki, rytm sekwencji nie zamazuje jednak szczegółów. Śmiejemy się do woli, ale zawsze wiemy lub przynajmniej zgadujemy z czego i kogo - i wtedy do rozbawienia dołącza się zażenowanie (mniej tu oczywiście Gogola, więcej Freuda). Niby wszystko dzieje się, jeśli niedawno, to przynajmniej trochę ..retro", a trzyma jak najbardziej dojmująco i dotkliwie - od środka. Wartość filozofii Gombrowicza nie polega wyłącznie na jego przemyśleniach, ale także na przygodach, na jakich przydybał siebie i swoich bohaterów, nie tracąc tej więzi nawet w drastycznych okolicznościach losu i fabuły. Niekiedy antypatia tyle jest wartą co sympatia.

Podziwiając inscenizację telewizyjną "Ferdydurki" (tak odmieniał ten tytuł jego twórca), skłaniam się do przekonania, że nawet ci, którzy nie złapali słownika Gombrowicza, jego systemu - mieli szansę zdobycia swojej "Ferdydurki". Spektakl bowiem, pełen referencji dla bogactwa przesłania myślowego powieści, przyjął jako zasadę ujawnienie głównych wiązań Gombrowiczowskiego

świata, którego obroty mają coś z perpetuum mobile, jeśli raz już damy się wciągnąć. To właściwie zdumiewające: jak fabuła, wcale nie tak znów bogata w dialogi, okazała się nośna dramaturgicznie, zdarzeniowo; jak narracja dała się przekształcić w akcję.

Zadecydował o tym niewątpliwie kierunek adaptacji i temperatura reżyserii. Swoje wniósł kunszt aktorski więcej niż świetnej obsady. Niezrównany popis dał Jan Peszek, snując opowieść jako narrator, grając jednocześnie Józia, ba, z symbiozy jej wyniknęła jakby trzecia jeszcze postać: kreatora spektaklu. Maciej Wojtyszko, adaptator i reżyser, złożył dowód wielkiej przenikliwości, oddając Gombrowiczowi to, co jego, Wojtyszki, już własne (bardzo ładny wariant hołdu: my z Niego wszyscy). Prócz filozofii związków i zależności międzyludzkich, fascynuje w tym spektaklu witalność językowa pisarza. Niesamowita jest ta polszczyzna, jej precyzja, nonszalancja, liryzm. Nie sposób rozróżnić, czy coś przeszło już w archaizm, czy - wręcz przeciwnie - jest sygnałem mowy, jaką dopiero przemówimy za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat (bo jednego można być pewnym: nadal będziemy mówić Gombrowiczem). To dlatego też bez żadnych zabiegów odświeżających zachowały swoją żywotność, drapieżność realia społeczne (dwór szlachecki) i obyczajowe (nowoczesność w wersji lat trzydziestych), jakby artysta pracował jeszcze wtedy, gdy rewolucja dokonała już swego. Nie dodano ani jednego pogrubienia do kreski satyrycznej oryginału, mocy i werwy jednak przybyło.

A co sądzić o tak ważnym w tym spektaklu (i powieści) wątku Rabelaisowskim? Jego genialnym nosicielem, mającym zresztą do spełnienia jeszcze kilka istotnych funkcji, jest Jerzy Radziwiłowicz w roli Miętusa. Ofiarą, zgodnie z oryginałem, Syfon. (Jan Frycz był zresztą w ciekawy sposób ambiwalentny, tj. gotowy "do zgwałcenia"). W epizodzie, "pojedynku na miny" kamera pracowała jakby nią kierował sam mistrz Rabelaise (gdyby to ode mnie zależało, stuszowałbym pewne nazbyt gargantuiczne ujęcia). Kiedy indziej w ciekawych zbliżeniach i deformacjach optycznych można by się dopatrzeć patronatu Witkacego-fotografika. Gromadzę argumenty nieco już drugorzędne, ale one także mają swój udział w tym, że im bardziej poczujemy się nieswojo, tym większa szansa (nie mylić z uzależnieniem), iż trudno nam będzie bez spółki z Gombrowiczem rozpoznać samych siebie. Udało się zatem telewizyjnej inscenizacji dowieść, że światy i bohaterowie Gombrowicza są, jak to lekko i z zupełnie inną intencją się mówi - z życia. Z samego istnienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji