Artykuły

Spektakl na bis: "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza

"Ferdydurke" Witolda Gombrowicza ukazała się w 1937 roku i od razu wywołała duże zainteresowanie krytyków i znawców literatury. Sam Gombrowicz tak scharakteryzował swą książkę: Głównym problemem "Ferdydurke" jest problem formy. (...) Człowiek jest dziś bardziej niż kiedykolwiek zagrożony sferą niższą, sferą ciemnych i nieposkromionych instynktów (...) Tak więc założenie dotychczasowej hierarchii w jednostce i społeczeństwie sprawia, że ten ciemny ocean treści niedojrzałych, dzikich, napiera na nas coraz mocniej, wtrąca nas jak gdyby w powtórny "okres dojrzewania", zniewalając do gwałtownej rewizji całego naszego sposobu bycia. Potrzeba znalezienia formy na to, co w człowieku jest jeszcze niedojrzałe, nieskrystalizowane i niedorozwinięte oraz lęk z powodu beznadziejności tego postulatu - oto naczelna emocja mojej książki.

Autor dla wyrażenia "naczelnej emocji debiutanckiej powieści znalazł formę powiastki filozoficznej, gdzie elementy satyryczno-obyczajowe demaskują schematy pseudokultury. To, co w twórczości Gombrowicza sprawiało adaptatorom jego prozy najwięcej kłopotów, to sprawa języka, zabawy słowem i formą słowa.

Recenzent telewizyjnej sceny, Janusz Majcherek w miesięczniku "Teatr", stwierdził, że "(...) Wojtyszce udało się przełożyć powieść Gombrowicza na język telewizyjny w taki sposób, który ocalił podstawowe minimum czytelności opowiadanej fabuły, formy opowiadania i zawartości intelektualnej. Inaczej mówiąc, Wojtyszko znalazł w miarę stosowny ekwiwalent wizualny, który pozwolił prozę Gombrowicza pokazać. I to jest może nawet ważniejsze niż adaptacyjna sumienność czy pietyzm wobec tekstu, skądinąd pozostające bez zarzutu."

Walory reżyserskie spektaklu uhonorowało Złotym Ekranem przyznanym za twórczość telewizyjną w 1988 roku.

Telewizyjna inscenizacja nie tylko reżyserią stoi, ale również rolami aktorskimi. Doborowa obsada z Janem Peszkiem, Jerzy Binczyckim i Jerzym Radziwiłowiczem na czele. Jako majstersztyk sztuki aktorskiej przywoływano scenę "pojedynku na miny".

"Tu trzeba było od początku do końca wymyśleć - pisał Majcherek - taki rodzaj działań mimicznych, który by znaczył dokładnie to, o co chodziło Gombrowiczowi; przedsięwzięcie powiodło się zdumiewająco dobrze (Jerzy Radziwiłowicz, Jan Frycz). Zasmarkany, poczerwieniały z wysiłku Miętus - Radziwiłowicz, z twarzą wykrzywiającą się jakby była z gumy, z palcem umoczonym w spluwaczce, ociekającym ciągnącą się, obrzydliwą śliną stał naprzeciw Syfona - Frycza, niewinnego pacholęcia w romantycznej koszuli, z twarzą czystą i promienną jak z plakatu przedstawiającego ideał polskiego młodzieńca. Ta doskonała scena, naturalistyczno-groteskowa, była arcydziełem przekładu literatury na obraz.

Na arcydzieło warto poświęcić nawet letni poniedziałkowy wieczór.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji