Artykuły

Ferdydurke

Wszystko to, co w kształcie skrystalizowanej postawy intelektualnej objawił Gombrowicz w swoim "Dzienniku", zapowiedź miało już w jego pierwszej powieści, napisanej w 1937 r., "Ferdydurke".

Przez 22 lata wśród egzotyki argentyńskiego pejzażu społecznego, a potem przez niespełna osiem ostatnich lat życia spędzonych na francuskiej prowincji, a zarazem w centrum zainteresowania światowej elity czytelniczej (był wyróżniony międzynarodową nagrodą literacką, Prix Formentor, drugą w randze światowej po Noblu) - tworzył Gombrowicz swoje dzieło, kontynuację literackiego debiutu - "Pamiętnika z okresu dojrzewania" i właśnie Ferdydurke". Odkrywanie pisarza w ojczyźnie datuje się właściwie od polskiej prapremiery "Ślubu" w Teatrze Dramatycznym, która zdarzyła się w pięć i pół roku po śmierci (wcześniej grano tylko przedwojenną "Iwonę, księżniczkę Burgunda") autora powieści "Trans-Atłantyk", "Pornografia", "Kosmos" i "Opętani", dramatów "Iwona ...", "Ślub" i "Operetka" i oryginalnego, ważkiego intelektualnie dzieła eseistyki, zarazem prozy intymnej, pisanego w latach 1953-66, "Dziennika". W ostatnich latach zainteresowanie Gombrowiczem, zwłaszcza młodszego pokolenia twórców, spowodowało jego prawdziwy festiwal na scenach, do którego włączył się również Teatr TV przedstawieniem "Ślubu" z Gdańska i obecną ekranizacją "Ferdydurke" z Krakowa.

Niełatwym zadaniem było przekazanie kamerą powieści, która jest parodystyczną groteską na temat kilku podstawowych stref dziedzictwa: kultury w wersji oficjalnej, fundamentalnej, szkolnej, strywializowanych póz na nowoczesność i szlachecko-polskich tradycji obyczajowych w stadium ich zdziczenia, patologii, arteriosklerozy. A przy tym "Ferdydurke" nie ma nic z "łatwej urody". Obnażając uwięzienie jednostki w stereotypach kultury i obyczaju, jest w barokowym stylu rozpasana, piętrząc środki karykatury i języka przedrzeźniającego. I stąd wynikała pierwsza trudność adaptacji. Wojtyszkowie (współautorką opracowania tekstu jest żona reżysera) świadomie zubożyli językową warstwę powieści, osiągając efekt ostrzejszego kontrastu mów prof. Pimki i uczniowskiego nowosłowia. Stonowanie erupcji językowej powieści nie zniszczyło jednak w adaptacji stylistycznej wyjątkowości tej prozy. Walorem przedstawienia było też to, że udało się autorowi zaproponować taki układ obrazów i toku narracji ekranowej, iż całość nie sprawiała wrażenia zlepku epizodów, przeciwnie, miała konsekwencję kompozycji jednorodnej i autonomicznej. Przy czym telewizyjna specyfika struktury, języka, kodu tego widowiska zdradza inspirację najlepszym z dotychczasowych wzorców w tej mierze - zapisów telewizyjnych teatru Kantora.

Wojtyszko zdaje się uznawać odrębną, integralną, nie kompilacyjną formę widowiska telewizyjnego. I potrafi ją tworzyć. I tak powstaje sztuka nie łopatologiczna, ale nośna, sztuka widowiskowa, hołdująca poetyce sugestii, odwołująca się do intuicji odbiorcy.

Mam wrażenie, że przyjęcie przedstawienia "Ferdydurke" przez wielką widownię, jej zadowolenie i protesty świadczą, że ekran telewizyjny nie będzie w przyszłości wyłącznie polem oddziaływania niewolnicy Isaury i że jest na nim miejsce i dla najbardziej oryginalnych, wieloznaczeniowych dzieł literatury wojującej o umysł widza i czytelnika.

Aktorsko przedstawienie było perfekcyjne, raz jeszcze zespół aktorów scen krakowskich dowiódł, że nie jest im wszystko jedno, gdy mają przed sobą zadanie ambitne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji