Artykuły

Szmira z walką w tle

"Obronną ręką nawet noga nie wyszła". Dobrze, że chociaż powstanie wygrane - o spektaklu "Kiedy świat był młody" w reż. Pawła Kamzy w Teatrze Polskim w Poznaniu pisze Mateusz Tłok z Nowej Siły Krytycznej.

Gdyby ktoś chciał pisać jak wszyscy, za Kottem cytowałby opowieść Stendhala o niesmacznym obiedzie wśród nieuków rozmawiających o sprawach, których nie rozumieją. Straty towarzyskie, a i kubki smakowe ucierpiały. Vanitas vanitatum i jubileusz za pasem.

Paweł Kamza natomiast pozbawia nas wielkich zdarzeń i walk, co mogłoby być zbyt trudnym wyzwaniem dla Polaka wychowanego na tekstach o mesjanizmie, przegrywaniu, katowaniu, treściach nasyconych martyrologią. Niemniej chwali się, że w ogóle ktoś zechciał w naszej kochanej ojczyźnie mówić o udanym powstaniu (jednym z dwóch - to drugie też wielkopolskie), choć rezygnacja z tematyki wojennej (o powstaniu dowiadujemy się jedynie z ust bohaterów) na rzecz telenoweli to strzał kulą w płot.

Zamiast dobrego spektaklu o wojnie, reżyser proponuje nam historie trzech kobiet uwikłanych w konflikt między mączką piernikową a zupą rybną, trapionych zbyt dużym wyborem wigilijnych potraw z ziemniaków i zastanawiających się, jak tanio sprzedać klejnoty, gdy mężczyźni na froncie, na łeb, na szyje.

Nogi Barbary Karasińskiej, Magdaleny Płanety i Teresy Kwiatkowskiej wyszły cało, ale nie pomogły. Honor uratował Łukasz Chrzuszcz, który oszczędną i minimalną grą stworzył zagadkową i ciekawą postać. Pomimo, że grał żołnierza dezertera - to jak na brudy wojenne dezercja jest tylko przystawką do kilkudniowej uczty. Spektakl przyjemny, heroizujący, odkrywający uroki codzienności pod wpływem walki. To jednak zbyt mało.

Scenariusz autorstwa reżysera napisany został w oparciu o dwie niepublikowane relacje uczestników powstania. Czyni to spektakl bliższym realizmowi, życiu "małych" ludzi w obliczu "wielkiej" historii i autorskim refleksjom Pawła Kamzy, który proponuje przede wszystkim historię uczuć, namiętności, miłości, zdrady i szpiegostwa. Oddolność i subiektywizm, pokazanie powstania "od środka" umożliwia zobrazowanie złożoności i konstrukcję spektaklu na wielu poziomach. Telenowela kryminalna osadzona w kontekście wojny może byłaby bardziej interesująca, gdyby nie zmora narracyjności. Przegadanie rewolucji oddala ją od widza.

Konwencja ta bez większego zaskoczenia powoduje spotkanie bohaterów w miejscu do spokojnej rozmowy najodpowiedniejszym - w kawiarni. W tej scenografii spotykają się wspomnienia, plotki i legendy. Scenografią samą w sobie staje się też Teatr Polski, który ówcześnie utrzymywany ze składek mieszkańców Poznania, był miejscem konspiracji i niejawnej choć oczywistej wolności dialogu. Najatrakcyjniejszym elementem pozostaje atmosfera pęczniejącej tajemnicy i kryminalnej zagadki, której nie zdradzę. Zaciekawionych zapraszam do teatru, ale dla mnie to prawie jak artystyczna kapitulacja ta publicystyczna atrakcja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji