Artykuły

Słodko-gorzcy "Turyści"

"Turyści" w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Michalina Łubecka w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Kto podczas benefisu trzech bydgoskich aktorów liczył na przemiły kabaret albo spektakl o kondycji dojrzałego artysty, zawiódł się. Dostał sztukę o ludziach nieprzystosowanych do współczesnego życia. Świetnie napisaną historię i popis teatralnych umiejętności.

Co jeśli powiem, że w Teatrze Polskim obejrzeć można sztukę o życiu? Banał? To podobno tak, jakby zapraszać na sztukę o wszystkim, czyli właściwie o niczym. A co jeśli na przekór powiem jednak, że bydgoska scena zaopatrzyła się właśnie w najbardziej aktualną, pełną humoru i komentarzy do rzeczywistości produkcję? I choć wystawiona z okazji benefisu dojrzałych aktorów, jest spektaklem dla starszych i młodych widzów. Jakby nie patrzeć - życiowe, prawda? Właśnie! Sztuka napisana przez Artura Pałygę dla naszego teatru nie miała być publicystyką. Taką twórczość zaserwował bydgoszczanom podczas Festiwalu Prapremier w swoim "Żydzie" oraz tryptyku "Nic co ludzkie". Wtedy było na poważnie i poruszająco, teraz chciał, by było wesoło. I to się udało.

Jak podkreślał autor, projekt w dużej mierze powstawał podczas prób do spektaklu przy dużym udziale reżysera oraz głównych wykonawców. Pałyga w zabawny, uroczo zadziorny sposób przedstawia historię trzech przyjaciół. Jego tekst aż kipi od sarkazmu, wymieszanego czasem z dobrotliwą ironią. Dobrze oddaje realia, ale jeszcze lepiej radzi sobie z absurdalnymi wizjami snu (śmierci?). Wiesiu (Mieczysław Franaszek), Kaziu (Jerzy Pożarowski) i Miecio (Marian Jaskulski) są kumplami, których łączy nie tylko wieloletnia zażyłość, ale i miłość do sportu. U każdego objawia się ona inaczej: trójka potrafi wspominać jedno boisko czy mecz z zupełnie innej perspektywy: Wiesiu dostrzega grę piłkarzy, Miecio śliczne sportsmenki, a Kaziu rozpamiętuje papieża, który odprawił w tym miejscu mszę. Choć panowie tworzą zgraną ekipę, różnią się prawie wszystkim: doświadczeniem życiowym, zawodowym i rodzinnym, przekonaniami. Podróż, w którą się wybierają, uświadomi im, jak bardzo zmienił się ich kraj i jak mocno oderwane od rzeczywistości stały się ich życia. Będzie to również czas rozdrapania ran i odkrycia skrywanych sekretów.

Sztuka rozpisana na trzech dojrzałych aktorów pozwoliła pokazać się każdemu z nich z jak najlepszej strony. Brylowali na scenie, pokazując świetny warsztat. Nie stanowili dla siebie konkurencji, choć wyraźnie podnosili poprzeczkę. Najlepszy w tym trio okazał się być Marian Jaskulski. Postać "erotomana o hedonistycznych skłonnościach" grał z niezwykłą lekkością i urokiem. Świetnie, szczególnie w konfrontacjach z nim, spisał się również Jerzy Pożarowski. Obok trzech panów wyróżnić należy kilkanaście postaci pobocznych granych przez fenomenalny duet: Małgorzatę Witkowską i Mirosława Guzowskiego. Brawa dla nich za epizodycznego przewodnika po gnieźnieńskiej katedrze, chińczyka z ostatnimi sajgonkami na Stadionie Dziesięciolecia, Mahometa z nieba dla muzułmanów, pasażerkę pociągu w moherowym berecie oraz Matkę Boską Fatimską oferującą striptiz. Odgrywane przez nich postaci były dla seniorów ostrym testem na przystosowanie do życia we współczesności. Żaden z nich nie zdał egzaminu. Wiesiu tęsknił za płocką Petrochemią, w której przepracował 40 lat, a także za dawnym ustrojem. Nieco zaślepiony wiarą Kaziu pragnął odwiedzić miejsca, które miały kiedyś dla niego duże znaczenie. Okazało się, że nawet na Jasnej Górze zamiast Madonny z obrazu ważniejsza staje się plastikowa Maryjka na świętą wodę. To już nie jest świat dla nich. Bez pochodów pierwszomajowych i bez pielgrzymek Jana Pawła II, bez dotyku młodych dziewcząt. Jest tu gorzko. I słodko zarazem. Bo jest prawdziwa przyjaźń. Brawa!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji