Artykuły

"Rzecz listopadowa" z Katowic

Józef Szajna przetasował ,,Rzecz Listopadową'' dokumentnie. Poprzestawiał scen, poprzenosił różne kwestie z jednych postaci na inne, nadał nowy kształt całości; z materiału poetyckiego, jakim jest utwór Brylla, napisał językiem teatralnym swoją sztukę. Ale nie, to tylko przedstawienie jest Szajny. Bryll pozostaje nieskażony - pogłębiony jeszcze i wzmocniony. Z całą swoją szydliwą pasją oskarżającą, która zawsze była udziałem wielkich poetów. Z całą namiętną miłością do kraju "spalonego aż do kości", do Warszawy miasta-grobowca z "życiem zbudowanym świeżo", do tego nieba, pod którym trzeba "pomieszkać trochę, przełamać się chlebem", do dziejów polskich, "gdzie wszystko poskręcane w agonii", do naszych spraw, w których "obok najpodlejszego tętni najczyściejsze"...

Bryll w sztuce swej demonstruje przed angielskim reporterem serię obrazów, żeby ten mógł coś zrozumieć z naszego kraju. Nic nie zrozumie. Ale my rozumiemy i dla nas przecież w gruncie rzeczy ta demonstracja się odbywa. Szajna obrazy te nasycił niezmiernie sugestywną treścią teatralną, w której ruch, plastyka, muzyka (Bogusława Schaffera), słowo poetyckie składają się razem na dzieło sceniczne o niezwykłej piękności. I przy tym jasne, z metaforyką tłumaczącą się łatwo i jednoznacznie.

Scenografia jest tu głównym kluczem inscenizacyjnym. W tych narodowych zaduszkach nad całym pokoleniem ciąży straszliwym głazem wojna, okupacja, obozy. Mury cmentarne, to równocześnie mury, pod którymi Niemcy rozstrzeliwali Polaków. W murach wlepione, wtopione sylwetki ludzkie, kikuty ciał, martwe manekiny - cmentarzysko Oświęcimia. I z dna sceny-cmentarza wychodzą ludzie z "polskich dziejów": w pasiakach, postrzępionych mundurach wojskowych, inwalidzi o kulach, pokaleczeni, zdeformowani. I tacy - jakby zdrętwiali - w tej postaci - pozostaną przez cały czas przedstawienia. Nie często mieliśmy okazję oglądać na scenie w tak przenikliwym i przejmującym skrócie teatralnym całe okrucieństwo tamtych czasów.

A potem sprawy poważne i sprawy tragiczne ścierają się z satyrą i śmiesznością w ostrych spięciach. Atak wymierzony jest głównie przeciw bierności społeczeństwa, przeciw "aspołecznej zbiorowości" - jak pisze Szajna w programie. Przeciw dreptaniu w miejscu z operowym wołaniem: "więc spieszmy się" (znów znakomita scena opery i pożaru). I na końcu - dość wspominek. Wszyscy rozchodzą się, na pustym cmentarzu zapala się las jasnych świec; Zaduszki spełniły swe oczyszczające zadanie.

W "Rzeczy listopadowej" nie ma wielkich ról. W przedstawieniu Szajny aktorzy jeszcze bardziej schodzą na drugi plan. Można by im niejedno wytknąć i zarzucić. Ale trzeba przyznać z uznaniem, że sprawnie włączyli się w układy plastyczne inscenizatora, i na ogół wyraźnie, ze zrozumieniem, podawali poetycki tekst Brylla, co przecież ma również nie byle jakie znaczenie w tym bardzo pięknym przedstawieniu.

Ernest Bryll - "Rzecz listopadowa" - Inscenizacja, reżyseria i scenografia: Józef Szajna - Muzyka: Bogusław Schaffer - Choreografia: Mikołaj Kopiński (Teatr im. Stanisława Wyspiańskiego, Katowice).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji