Artykuły

Nie kroi chleba, ale kroi powietrze. Tworzy swój kosmos

"Kobieta, która zamiata las" w choreogr. Anny Haracz w Teatrze Tańca i Muzyki Kino Variatino w Gdańsku. Pisze Tadeusz Skutnik w Polsce Dziennniku Bałtyckim.

Najnowszy spektakl Anny Haracz ma w sobie coś z szamaństwa poprzedniego ("...ale jest jeszcze prawda..."), będącego na przemian serią umizgów i zmagań pierwiastka żeńskiego i męskiego.

W "Kobiecie, która zamiata las" pierwiastek męski zniknął ze sceny, kobieta popadła w zwątpienie: czy jej zawodowa czynność ma jakikolwiek dla kogokolwiek sens. Symbolem tej czynności jest tytułowe zamiatanie lasu.

To jedynie punkt wyjścia, moment wstępny, kiedy Kobieta kręci się bez sensu po scenie, podczas gdy usadawia się widownia. Po chwili jej ruch staje się sensowniejszy: dla niej, ale też dla przestrzeni, w której działa. Mianowicie jej ruch, na razie w poziomie, zapala i gasi światła. Jest ich siedem. To właśnie ten rys czy ryt szamański.

Stopniowo ruch Kobiety przybiera postać tańca i wznosi się ku górze, ku światłom nad sceną oświetlającym m.in. centralnie zawieszony nad nią magiczny przedmiot pokryty jakimiś znakami. Ceramiczna forma autorstwa Moniki Wieczorkowskiej to jakby dwa złożone kwadratowymi podstawami romby. Owa forma staje się obiektem, ku któremu tańczy Kobieta.

Stopniowo rozpoznajemy, że w jej tańcu jest sporo figur i symboli orientalnych. Anna Haracz operuje symboliką czytelną nie od pierwszego wejrzenia, ale zapewne dającą się odczytać. Jej Kobieta przeistacza się w formy nie-kobiece, np. w ptaka. Nie zamiata izby, tylko las.

Nie kroi chleba, ale kroi powietrze, segmentuje przestrzeń. Nie gładzi główki dziecka, ale gładzi (stopą albo całą sobą) kulę ziemską. Jest Kobietą, lecz jej suknia (autorstwa Magdaleny Kwaśnik), zwracająca na siebie uwagę od pierwszej chwili misternością wykonania, zbliża ją nawet do formy roślinnej itp.

Co wydaje mi się szczególnie warte podkreślenia w "Kobiecie, która zamiata las", to piękna harmonia wszystkich elementów przedstawienia: muzyki (znowu Tomasz Antonowicz), światła, scenografii, kostiumu, oczywiście choreografii i samego wykonania. Perfekcyjnego.

A także - rezygnacji Anny Haracz ze stuprocentowego gwiazdowania na scenie, dopuszczenie do głosu wymienionych elementów, tworzących w sumie jej kosmos. Haracz świeci, ale pozwala też świecić im; nie wszystko na scenie "gra na nią", nie wszystkim ona włada. Przeciwnie: gra dla nich. I dla nas, widzów. I to właśnie ma sens; nie tylko dla niej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji