Artykuły

Tajemnica dziecka, tajemnica świata

Książkę Krystyny Miłobędzkiej należy uznać za lekturę obowiązkową wszystkich ludzi teatru, którzy zajmują się twórczością dla dzieci. W tej dziedzinie książka ta jest niewątpliwie nowatorska i wskazuje drogi poszukiwań - pisze Maciej Wojtyszko o tomie "W widnokręgu Odmieńca".

Krystyna Miłobędzka to nic tylko wybitna poetka, ale także człowiek teatru, ktoś, kto dla rozwoju teatru dla dzieci i teatru dziecięcego zrobił tak wiele, że nie sposób przecenić jej zasługi na tym polu.

W tomie zatytułowanym "W widnokręgu Odmieńca" zebrane zostały teksty pisane przez wile lat, stanowiące naturalną kontynuację doświadczeń praktycznych i wstępnych założeń teoretycznych - słowem, komentarz do praktyki i jednocześnie inspiracja do dalszych działań. Głębia i wnikliwość tych rozważań okazuje się wyjątkowa. Każdy, kto ma dziecko, nie mówiąc już o osobach uczących dzieci, powinien tę książkę przeczytać. To bowiem szczera, podparta myślami najwybitniejszych filozofów i najmądrzejszych pedagogów, refleksja nad tym, czym jest dzieciństwo i czym jest teatr, nad tym, jak wiele z dzieciństwa zapominamy my, dorośli, wreszcie - refleksja nad istotą twórczości.

Gdzieś na samym początku bycia człowiekiem próbujemy jakoś oswajać otaczający nas chaos, a odkrycie wagi i rangi tego prostego stwierdzenia to kwestia, która pojawiła się dopiero u progu dwudziestego stulecia. Przedtem dzieciństwo było traktowane jako wstępny etap do bycia osobą dorosłą, a przystosowanie dziecka do życia w społeczeństwie polegało na możliwie szybkim wymuszeniu na nim zachowań charakterystycznych dla ludzi dorosłych. Mało kto zastanawiał się przed poprzednim stuleciem nad odrębnością procesów poznawczych dziecka, dyskutował o prawach dziecka, analizował dzieciństwo jako okres całkowicie odmienny, szukał źródeł ułomności i ograniczeń ludzi dojrzałych w wadliwym kształtowaniu z lat początkowych.

Krystyna Miłobędzka wie to wszystko, wie zwłaszcza, że ogromny wysiłek, jaki podejmuje mózg dziecka, aby poradzić sobie z otoczeniem, rządzi się nieco innymi prawami, w zależności od wieku, kompetencji językowych i rozwoju kategorii poznawczych.

Pisze o tym, że w kształtującym się umyśle istnieje niewiarygodna gotowość do "łączenia wszystkiego z wszystkim", jednym słowem uważa (za Piagetem) pojawienie się w rozumowaniu dziecka związków przyczynowo-skutkowych za późniejszy etap rozwoju. Podobieństwo symbolicznych zabaw dzieci i wierzeń prymitywnych plemion każe się nam zastanowić, do jakiego stopnia filogeneza powtarza ontogenezę, a trafne metafory i teatr oswajają z kosmosem, zanim jeszcze zaczynamy czytać Kanta i Hawkinga.

Autorka bardzo często odwołuje się do spektakli Jana Dormana, o których wiadomo, że w oryginalny i odkrywczy sposób prowadziły dialog z dziećmi, jakby na ich zasadach, i nie wątpi, że zabawa symboliczna to początkowo samotna, całkowicie własna próba wypowiedzi dziecka (lub aktora).

We wszystkich esejach Krystyny Miłobędzkiej jest tak wiele wiary w twórczą i sprawczą rolę dzieciństwa, tak oczywista analogia między prymitywnym, nieświadomym artystą a dzieckiem, tyle współodczuwania i miłości, że wywołuje to w czytelniku natychmiastową akceptację jej poglądów. Może warto jednak zwrócić uwagę na pewne niepokojące zjawiska, które zaczęły towarzyszyć "odkryciu dzieciństwa".

Pojawienie się w telewizji "Superniani" wyraźnie zasygnalizowało, że nie udało się tej rewolucji przeprowadzić bez ubocznych skutków. Rodzice, na ogół bardzo kochający swoje maleństwa, zarzucani podręcznikami o konieczności wychowania bezstresowego, uświadomieni przez reklamy, że "trzeba dawać wszystko, co najlepsze", zastraszeni przez spodziewane konsekwencje ograniczenia wolności w dzieciństwie, popadli w przesadę. Często zresztą jest to reakcja wzmocniona przez własne wspomnienia - "mnie zmarnowano dzieciństwo, niech chociaż moje dziecko maje szczęśliwe". Uspołecznienie i próby wpojenia podstawowego związku przyczynowo skutkowego, że siusiu lepiej zrobić do nocniczka, zostały zrozumiane jako przejaw represyjności i autorytaryzmu. Jest to oczywiście postawa tysiąc razy lepsza niż wszelkie przerażające zachowania jakichś zbrodniczych kreatur bijących swoje dzieci i znęcających się nad nimi, ale -jak to bywa ze skrajnościami - też niebezpieczna. Także klimat wokół odmiennych, prymitywnych kultur trochę się zmienił. Fascynacja zapoczątkowana dziełami wielkich antropologów ubiegłego stulecia oczywiście nie wygasła do końca, ale, o ile próbuje się zachować w możliwie niezmienionym kształcie kultury papuaskie i w dalszym ciągu studiuje Levi-Straussa, o tyle tradycyjne w kulturze muzułmańskiej obcinanie głów niewiernym spotkało się ze zdecydowaną dezaprobatą. Zachowując pozory politycznej poprawności nikt nie ośmiela się oczywiście twierdzić, że są kultury "lepsze "i "gorsze".

Te spostrzeżenia na marginesie w żadnym stopniu nie umniejszają wagi i słuszności tez zawartych w tekstach pani Krystyny, a wracająca jak mantra, główna myśl całego tego znakomitego zbioru, że dziecko to ktoś odmienny, ale zasługujący na szacunek i wymagający zabawy, która jest przestrzenią jego rozwoju, nic nie traci na aktualności.

Równie cenne są rozważania o rodzaju przygód, jakie dziecko przeżywa, posługując się językiem, ale tu powstrzymani się od przytoczenia bardzo zabawnych cytatów, by zachęcić przyszłych czytelników do zakupienia i przestudiowania tej mądrej i potrzebnej książki. Należy ją też uznać za lekturę obowiązkową wszystkich ludzi teatru, którzy zajmują się twórczością dla dzieci. W tej dziedzinie książka ta jest niewątpliwie nowatorska i wskazuje drogi poszukiwań.

Każdy, kto kiedykolwiek uczestniczył w przeglądach teatrów szkolnych, wie, jak jeszcze wiele zostało do zrobienia w kwestii edukacji nauczycieli prowadzących zajęcia teatralne. Wtórne, pozbawione pomysłowości i oryginalności widowiska stanowią zdecydowaną większość. Często nakład pracy jest całkowicie nieproporcjonalny do rezultatu. Dzieci czują się wciśnięte w jakąś niezręczną, przymusową sytuację, a radość tworzenia uleciała jeszcze przed rozpoczęciem zajęć. Nie ulega bowiem wątpliwości - tworzenie to również rodzaj odwagi, którą dzieci mają na początku, a dorośli starają się odzyskać mimo postradania jej wraz z wchodzeniem w dojrzałość. I zdarza się bardzo często, że brak ośmielenia, jakaś narzucona z zewnątrz kategoria "prawidłowego" postępowania czy zawstydzenie - niszczą potencjalnego artystę, odbierają mu już na początku rodzaj infantylnej, a przecież potrzebnej pychy: "Chciałbym, żeby w tym miejscu świat zmienił się w ten sposób. Dfaczego? Bo tak mi się podoba".

Autorka dużo miejsca poświęca problemowi Odmicńca. Kim jest Odmieniec? Dzieckiem lub Twórcą, właśnie tym kimś, kto pragnie organizować świat na swój sposób. 1 kimś, kto docenia znaczenie metafizyki, świętości, umowności, bez nadużywania tych pojęć. Nie jak ten profesor teologii, o którym opowiadał ksiądz Twardowski, że, skierowany na lekcję do pierwszoklasistów, kazał im pamiętać, że Bóg jest transcendentalny, ale jak ktoś, kto odczuwa mocno swoje własne istnienie i szuka właściwych metafor oraz symboli, by opowiedzieć o Niewyrażalnym. Czyli zmierza do tego samego, do czego w swoich wierszach zmierza Krystyna Miłobędzka.

***

Krystyna Miłobędzka

Poetka, autorka sztuk teatralnych dla dzieci, dramaturg. Urodziła się 8 czerwca 1932 r. w Margoninie koło Chodzieży. Podczas okupacji przebywała w Radoszewnicy pod Koniecpolem. Po wojnie uczęszczała do Gimnazjum i Liceum im. św. Barbary w Chodzieży. Po maturze (1950) studiowała filologię polską na Uniwersytecie Poznańskim, a od 1953 r. na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie uzyskała magisterium. W latach 1955-64 pracowała w Instytucie Technologii Drewna w Poznaniu w redakcji kwartalnika "Prace Instytutu Technologii Drewna"; współredagowała również (1956-57) pismo Chorągwi ZHP w Poznaniu "Harcerska Kuźnia". Była kierownikiem literackim w Teatrze Lalek Tęcza w Słupsku (1964-65), konsultantem repertuarowym w Teatrze Lalek we Wrocławiu (1978-80), a w latach 1987-91 w Wałbrzyskim Teatrze Lalek. Pracowała także jako wychowawczyni w przedszkolu i bibliotekarka. W 1973 r. na Biennale Sztuki dla Dziecka w Poznaniu otrzymała nagrodę specjalną jury za twórcze propozycje w dramaturgii dla dzieci i młodzieży - teksty sztuk teatralnych dla dzieci zamieszczała w miesięczniku "Scena" (1974-78). W 1983 r. doktoryzowała się na Uniwersytecie Śląskim - promotorem rozprawy Teatr Jana Dormana (wyd. 1990) był prof. Jerzy Cieślikowski, a po jego śmierci prof. Czesław Hernas. Scenariusze teatralne Miłobędzkiej zostały zebrane w książce Siała baba mak (1995); ukazał się również zbiór jej tekstów teoretycznych poświęconych teatrowi dziecięcemu W widnokręgu Odmieńca (2008).

Debiutowała w 1960 r. prozą poetycką "Anaglify" - za utwory z tego cyklu w tym samym roku otrzymała III nagrodę na Festiwalu Młodej Poezji w Poznaniu. Za właściwy debiut - niemal równoległy z Nową Falą - należy jednak uznać rok 1970, kiedy ukazał się jej pierwszy tom poetycki Pokrewne. W 1975 r. opublikowała Dom, pokarmy, po nim Wykaz treści (1984). W 1992 r. wydała zbiór wierszy Pamiętam - zapisy stanu wojennego (nagroda im. Barbary Sadowskiej), a dwa lata później nakładem Fundacji "bruLionu" wybór zapisów poetyckich "Przed wierszem" (Nagroda Fundacji Kultury). Książka ta, obok nowych wierszy, jak również wyboru tekstów z opublikowanych wcześniej tomów, zebrała po raz pierwszy rozproszone dotąd w literackiej prasie "Anaglify". W 2000 r. ukazały się "Imiesłowy", następnie "Po krzyku" (2004, II wyd. 2005). Zbiór ten doczekał się nominacji do Nagrody NIKE 2005, a "Przekrój" uznał go książką roku 2004. W 2006 r. czytelnicy otrzymali tom "Zbierane 1960-2005", ostatnio zaś książkę poetycką "Gubione" (2008).

Należy wspomnieć jeszcze o zbiorze "Wszystkowiersze" (2000) - w znacznej mierze do oglądania, gdzie kilka wierszy zostało zapisanych znakami komputerowymi czy ułożonych w kształt kwiatu (róży); rodzajem papierowej sceny, na której pojawia się wiersz, była również Przesuwanka (2003). W październiku 2007 r. w Instytucie Filologii Polskiej UAM w Poznaniu odbyła się poświęcona poetce sesja naukowa, której świadectwem jest książka "Miłobędzka wielokrotnie" (2008).

Krystyna Miłobędzka jest poetką osobną i odrębną, niewpisującą się w żaden z poetyckich ruchów, poza literackim środowiskiem. Jest laureatką nagrody Ministra Kultury (2001), Nagrody Literackiej Czterech Kolumn za całokształt twórczości (2003) oraz Prezydenta Wrocławia (2004). Mieszka w Puszczykowie.

Jarosław Borowiec

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji